●Ulsan●

35 2 0
                                    

13 lipiec, Daegu

Jimin pov:

Po spotkaniu w parku zadzwoniłem do Namjoona, bo musiałem komuś opowiedzieć to wszystko co się stało. Nam był dobrym przyjacielem, zawsze potrafił mnie wysłuchać, a co najważniejsze rozumiał mnie i dawał cenne rady, tym razem też tak było.

- Namjoon on mnie potraktował jak zabawkę, jakbym ja i moje uczucia się nie liczyły. Nie wiem czemu tak bardzo mnie to zabolało, przecież to tylko pocałunek, a my nic do siebie nie czujemy, ale po to co mi powiedział naprawdę bardzo mnie zabolało.

- Mój słodki Chimmy, nie przejmuj się tym za bardzo. Tae zawsze taki był, najpierw robił potem myślał i jeszcze nigdy nie wyszło mu to na dobre. Ty teraz powinieneś skupić się na castingu, zostało przecież tylko kilka dni.

- Ja teraz nie dam rady Namjoon, chyba zrezygnuję.

- Ani mi się waż! Zwariowałeś? Przez mojego głupiego brata chcesz zrezygnować z czegoś na co ciężko pracowałeś tyle czasu? Jimin, pomyśl,  czy ten dzieciak jest wart tego, żebyś rezygnował z własnego rozwoju?

- Masz rację, muszę wziąć się w garść i pomyśleć o sobie. Przepraszam muszę kończyć, bo właśnie wchodzę do akademika.

- Wpadnę z Jinem do Ciebie wieczorem. Do zobaczenia, nie myśl o tym kretynie.


Po powrocie do pokoju postanowiłem wziąć szybki prysznic i pójść na salę taneczną by trochę odreagować i przestać myśleć o tym co się wydarzyło.  Spędziłem tam ponad cztery godziny i naprawdę mi to pomogło, postanowiłem wrócić do siebie i zamówić coś do jedzenia.

Wieczorem wpadli do mnie chłopcy i razem oglądaliśmy jakąś denną komedię romantyczną. Nie wiem jak, ale obaj bracia mają niezwykłą moc przekonywania i motywowania ludzi do działania, dzięki nim już w stu procentach zdecydowałem się nie odpuszczać castingu. Dwa dni później okazało się to dobrą decyzją, bo udało mi się przejść do kolejnego etapu.

Mimo wszystko nie potrafiłem oderwać myśli od Tae. Gdy mój plan zajęć stał się jeszcze luźniejszy niż do tej pory, postanowiłem zrobić sobie przerwę i wyjechać na chwilę. Udałem się do dziekanatu, by poinformować wykładowców o moim wyjeździe i nieobecności w najbliższym czasie, a następnie spakowałem potrzebne rzeczy i nie mówiąc o niczym chłopcom ruszyłem na pociąg.

Po pół godzinnej podróży dotarłem do Ulsan - metropolii nad Morzem Wschodnim, oddalonej jedynie 70 km od mojego rodzinnego Busan. Po zameldowaniu się w hotelu wyłączyłem telefon, żeby nikt nie mógł się ze mną skontaktować, postanowiłem odciąć się od wszystkiego przez kilka dni, żeby raz na zawsze wyjaśnić samemu sobie wszystkie emocje jakie kumulowały się we mnie od początku studiów. Po szybkim prysznicu i kolacji położyłem się spać.

Rano stwierdziłem, że pozwiedzam miasto, niebo było zachmurzone i zapowiadali deszcz, więc na dziś zaplanowałem dzień muzeów.

Pierwszym punktem mojej wycieczki było Jangsaengpo Whale Museum - założono je w dawnej bazie wielorybniczej, by gromadzić i przechowywać relikty wielorybów, to jedyne takie muzeum w Koreii Południowej.

Dalej udałem się do Ulsan Petroglyph Museum - gdzie głównym eksponatem jest prawdziwy model petroglifów Bangudae i petroglifów Cheonjeon-ri.*

Trzecim punktem było Ulsan Daegok Museum - powstało ono dzięki wybudowaniu tamy w strumieniu Daegokcheon, powyżej rzeki Taehwa,  gdzie prowadzono prace wykopaliskowe, w wyniku których odkryto liczne szczątki, w tym rezydencję z epoki brązu, starożytny grobowiec z okresu Trzech Królestw, oraz zakład produkcyjny z dynastii Joseon. Otworzono je w 2009 roku by zebrać i pokazać ponad 13 tysięcy artefaktów wydobytych z tych właśnie ruin.

Chciałem jeszcze zobaczyć Ulsan Art Museum, ale niestety było już zamknięte, dlatego wróciłem do hotelu, by odpocząć po całym dniu zwiedzania.

Kolejnego dnia pogoda dopisała, a ja choć zmeczony poprzednim dniem nie chciałem marnować czasu, dlatego zaraz po śniadaniu wybrałem się w okolice Latarni Morskiej Ganjeolgot, by pooddychać świeżym powietrzem z jodem. Spędziłem tam cały dzień, a na kolację wróciłem do hotelu, by następnie wybrać się do Ulsan Grand Park Rose Garden na spacer. Przez cały dzień dużo myślałem, o Hobim i Tae, o swoim życiu i studiach, ale ciągle miałem w sobie wątpliwości, których nie umiałem się pozbyć.

Trzeciego dnia postawiłem na pełen relaks i drinki z palemką na plaży Ilsan. Wysmażyłem się tak bardzo, że kolor mojej skóry przypominał surimi, a gorąca kąpiel sprawiała mi ból. Do hotelu wróciłem przed kolacją, by zjeść ją szybko i położyć się spać, bo kolejny dzień planowałem spędzić w górach.

Obudziłem się przed 6, by spakować plecak i przygotować się na wyprawę. Już o 8 rozpocząłem wedrówkę na szczyt góry Sinbulsan - która liczy około 1209 m.n.p.m. i jest częścią pasma górskiego Yeongnam Alps. Gdy tak przemierzałem kolejne metry przypomniał mi się wspólny trekking z Taehyungiem, tak miło spędziliśmy wtedy czas i świetnie nam się rozmawiało, na samą myśl o tym mimowolnie się uśmiechnąłem. Im bliżej szczytu byłem tym więcej myślałem nad moją relacją z najmłodszym Kimem, chłopak podobał mi się zarówno z wyglądu jak i z charakteru, a w dodatku sprawiał, że odejmowało mi mowę. Z drugiej strony jednak był Hoseok, mój najlepszy przyjaciel, który jest dla mnie jak brat i bardzo mi go brakuje. W pewnym momencie coś sobie uświadomiłem, przecież Hobi mimo, że jest przystojny nigdy nie był do końca w moim typie, a po za tym sam stwierdziłem, że jest dla mnie jak brat, gdy dłużej się na tym zastanowiłem dotarło do mnie, że tak naprawdę to przy Taehyungu czułem te "motylki" w brzuchu, to o nim nie mogłem przestać myśleć i to przy naszym pocałunku pomyślałem, że chciałbym całować te usta do końca życia.

- Cholera, zakochałem się w Kim Taehyungu. - wymamrotałem szczerząc się jak kretyn.

Schodząc z góry uśmiech stopniowo znikał z mojej twarzy, mimo że wreszcie udało mi się ogarnąć temat moich uczuć, to dotarło do mnie, że Kim nie czuję tego co ja.

W Ulsan miałem zostać jeszcze jeden dzień, ale zmieniłem plany. Z samego rana wymeldowałem się z hotelu i podążyłem na pociąg do Busan. Czas odwiedzić przyjaciela.

Po przyjeździe do miasta udałem się bezpośrednio do kliniki, w której leżał Hoseok. Na początku znalazłem jego lekarza, żeby zapytać go czy coś się zmieniło od mojej ostatniej wizyty, niestety Hobi dalej był w śpiączce, a rokowania pozostały bez zmian.

- Cześć Hosiu. Dawno się nie widzieliśmy, wiesz.. przyjechałem, bo chciałem Cię przeprosić. Od dawna mówiłem Ci, że Cię kocham i to oczywiście była prawda, jednak trochę pomyliłem miłości. - zaśmiałem się cicho - Byłem przekonany, że kocham Cię miłością romantyczną i gdy tylko się obudzisz poproszę byś był ze mną nie tylko jako mój przyjaciel, ale też chłopak, a potem mąż, ale gdy pojawił się Tae dotarło do mnie, że tak naprawdę zawsze kochałem Cię tylko jak brata. Przepraszam, że tak wyszło, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Chciałbym przedstawić Ci kiedyś Kima jako mojego chłopaka, który tak zawrócił mi w głowie, ale to raczej się nie uda, bo.. b-bo on nie czuje tego co ja skoro uznał nasz pocałunek za błąd. - nie chcąc, by Hosiu widział moje łzy szybko pocałowałem go w czoło, a potem wyszedłem z sali, by ochłonąć.

U Hoseoka spędziłem jeszcze dwie godziny, a potem udałem się na pociąg powrotny do Daegu. Gdy siedziałem w przedziale, włączyłem telefon i od razu zalała mnie fala nieodebranych połączeń i SMSów od Namjoona, Jina i Taehuynga, widząc połączenia od tego najmłodszego byłem zdziwiony, bo czego on mógł odemnie chcieć. Odpisałem Seokjinowi i Namowi, że żyję i usnąłem.

* petroglify to wyryte w skale rysunki najczęściej z ery neolitycznej

_________________________________________

Witajcie Kochani! Tak jak zapowiadałam dziś rozpoczynamy maraton kończący tą książkę.

Daegu [Vmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz