07: augustus

989 145 11
                                    

Hazel Grace

- Mamy nie ma w domu, ale znajdę ten przepis. Jest w kuchni.

Kiedy Harry się nie poruszył, Hazel Grace powiedziała:

- No dalej, wchodź.

- Okej. - poczłapał za nią do kuchni, wyglądając na onieśmielonego.

Grzebała w szufladzie aż znalazła zeszyt z przepisami swojej matki. Po przekartkowaniu powiedziała:

- Proszę, oto on.

Harry zaglądnął jej przez ramię, a ona mogła wyczuć jego oddech na swojej skórze szyi. Hazel Grace starała się zachowywać bardzo, bardzo spokojnie, jakby bała się, że od niej ucieknie. Mruczał składniki na głos pod nosem, a później objął ją ramieniem, sięgając do zeszytu. ich dłonie zetknęły się, gdy przewrócił stronę.

- Następny jest na czekoladowe. - zauważył.

- Widzę. - powiedziała Hazel Grace, skupiona na tym ja blisko siebie byli.

Jak, naprawdę, następnym przepisem mogłaby być mieszanka wybuchowa, a ona nawet by tego nie zakwestionowała.

- Powinniśmy upiec czekoladowe.

- Nie.

- Ale...

- Nie, przyszliśmy tu po przepis, a teraz wracamy do kliniki.

Wymamrotał coś pod nosem.

- Haroldzie Styles, idziemy.

Spojrzał na nią.

- Nazwałaś mnie Haroldem.

- Tak, to twoje imię, prawda?

Kąciki jego ust drgnęły w diabelskim uśmiechu.

- Nie. Moje imię to Pablo.

Hazel Grace jęknęła, chowając twarz w dłoniach.

- Jesteś niemożliwy.

- Musisz być dokładniejsza. W czym jestem niemożliwy?

- W rozmowie.

- Własnie ze mną rozmawiasz.

Uśmiechnęła się.

- Robię rzeczy niemożliwe.

Pochylił się bliżej również z uśmiechem.

- Nie jestem niemożliwy, jestem Pablo.

Hazel Grace uderzyła go w ramię.

- Oww.

- Tak myślałam.

- Jesteś agresywna jak na doradcę.

Wywróciła oczami.

- Pospiesz się i przepis przepis, musimy wracać.

Harry przepisał go, mówiąc do siebie gdy to robił. Hazel Grace obserwowała go z rozbawieniem, próbując ukryć uśmiech.

- Zrobione. - wreszcie powiedział. - Zrobię dziś te ciasteczka, o północy.

- Dlaczego o północy?

- Bo inaczej moja mama wywaliłaby mnie z kuchni.

Hazel grace zaśmiała się, odkładając zeszyt na miejsce. W tym czasie Harry powiedział:

- Wiesz, to dziwne. Zazwyczaj nie lubię swoich doradców.

- Harry, lubisz mnie? - droczyła się.

White Walls // h.s // tłumaczenieWhere stories live. Discover now