hazel grace.
Hazel Grace biegła wzdłuż długiego korytarza.
Była spóźniona.
Jej pierwsza wizyta, a ona, doradca, jest spóźniona.
Zatrzymała się przy drzwiach, wygładzając włosy i próbując wyglądać dość reprezentacyjnie. Westchnęła. Jej pacjent, kimkolwiek był/była, nie będzie dbał o to jak wygląda. Za to najprawdopodobniej będzie dbał o jej 15 minut spóźnienia.
Po kolejnym westchnięciu, Hazel Graze weszła do pokoju.
Nikogo tam nie było.
Choć, oh, jednak był.
Siedział na podłodze, plecami do niej, wpatrując się w ścianę. W pomieszczeniu znajdowały się dwa fotele, a on siedział na podłodze.
Hazel Grace przyglądnęła się fotelom. Były okrągłe, z oparciami, nie było z nimi nic złego. Więc dlaczego siedział na podłodze?
- Cześć. - powiedziała. Nie odwróci się do niej, więc podeszła bliżej. - Nazywam się Hazel Grace.
Nigdy nie każ nazywać się Panią Superior. To sprawia, że wszystko staje się bardziej formalne. Jako doradca masz być jak przyjaciel, a nie sztywny kawałek kartonu. A po drugie, twoje nazwisko to Superior, a to wcale nie pomaga. Hazel Grace Superior, brzmi idiotycznie, prawda?
Dokładnie to powiedział jej nauczyciel w collegu. Więc oczywiście, przedstawiła się jako Hazel Grace. Ponieważ ostatnią rzeczą jaką chciała to, żeby jej klient myślał o jej idiotycznym nazwisku.
Mimo tego, że to on był tym, który siedział na ziemi.
- Jestem twoim doradcą. - kontynuowała Hazel Grace. Klęknęła na płytkach, tak, że znalazła się przy nim. Kiedy tylko znalazła się na jego poziomie, odwrócił wzrok od ściany, przechylając głowę tak, że jego loki zasłaniały twarz, chroniąc go przed nią. - Jak masz na imię? - zapytała łagodnie.
- Pablo. - odpowiedź była krótka.
Hazel Grace wiedziała, że kłamał.Otrzymała listę umówionych wizyt i była pewna, że nie figurowało na niej żadne jedno imię 'Pablo'.
- Okej. - powiedziała, mimo, że to nie była prawda. Dlaczego ją okłamał? - Miło mi cię poznać, Pablo. Może usiądziesz na jednym z foteli i zaczniemy nasze spotkanie? Jestem tutaj, żeby ci pomóc.
Milczał przez chwilę, a później spojrzał na nią.
- Nie nazywam się Pablo.
- Wiem.
Zerknął.
- Co sprawia, że myślisz, że możesz mi pomóc?
- Jestem doradcą, to moja praca. - albo jest nią na razie. Hazel Grace postanowiła nie mówić mu o tym, że jest to jej pierwsze spotkanie. Wątpiła, że to byłoby dla niego pocieszające.
- Słyszałem to już wcześniej.
- Oh.
- Kłamali.
- Oh.
- Nikt z nich mi nie pomógł.
- Oh.
Zdziwiony zmarszczył brwi.
- Nie mówisz zbyt dużo.
Posłała mu lekki uśmiech. Jej kolana zaczęły boleć, od klęczenia na twardej podłodze. Dlaczego nie mogła chociaż dostać klienta, któremu nie przeszkadzało siedzenie na fotelach?
- Nie jestem tu, żeby mówić. Jestem, żeby słuchać.
- Taa, moja mama tez tak mówiła. Z wyjątkiem mojego śpiewania, nikt nie lubi słuchać jak śpiewam.
Hazel Grace uniosła brew, starając się nadążać za jego słowami. Żartował? Zdecydowała, że tak i zaśmiała się lekko.
- Jestem pewna, że śpiewasz bardzo dobrze.
- Nie bądź pewna niczego co dotyczy mnie.
- Może choć raz, znam cię trochę lepiej?
Chłopak-który-nie-nazywał-się-pablo posłał jej mroczne spojrzenie.
- Nie chcę, żebyś znała mnie lepiej.
- Może usiądziemy na fotelach. - zaproponowała Hazel Grace, ignorując jego słowa.
- Może nie.
Cisza.
- Więc jakie ono jest?
Spojrzał na nią, kątem oka.
- Co?
Czuła osiągnięcie myląc go w tamtej chwili.
- Twoje imię. Jakie ono jest?
- Nie Pablo.
- Oh.
W końcu spojrzał na nią w pełni. Jego brązowe loki ułożyły się z dala od jego twarzy, dzięki czemu mogła dostrzec zielone oczy.
Bardzo, bardzo zielone.
- To Harry.
szczere opinie, potrzebne są szczere opinie! x
![](https://img.wattpad.com/cover/37905681-288-k592757.jpg)
YOU ARE READING
White Walls // h.s // tłumaczenie
Fiksi Penggemar[ZAKOŃCZONE] [SHORT STORY] ❝ wszędzie gdzie tylko spojrzę są te... białe ściany... i jestem tak bardzo, bardzo zmęczony byciem między nimi. ❞