1. "Expect the Unexpected"

78 10 6
                                    

- Co ty tu...- nie byłam w stanie wydusić ani słowa. Stał przede mną, tak blisko, po raz pierwszy od miesięcy. Zawróciło mi się w głowie. Wspomnienia tamtej nocy, jego twarz pełna gniewu. Byłam jak sparaliżowana. Przecież on był ostatnią osobą, której bym się spodziewała.

- Mogę wejść?- spytał jakby nigdy nic. Kiwnęłam głową lekko nadal się w niego wpatrując. Kiedy poszedł do salonu, ja wzięłam głęboki wdech przygotowując się na najgorsze. - Miło widzieć że żyjesz- krzyknął- Znaczy no JJ mówił, że nie umarłaś, ale miło zobaczyć to na własne oczy. Ciekawe mieszkanko- usiadłam naprzeciwko niego. Wydawał się inny, jakby odmieniony. Jego niebieskie oczy, które ostatnim razem były pełne gniewu, teraz wydawały się spokojne.

- Josh, co ty tutaj robisz?- spytałam niepewnie.

- Nie wiem- spochmurniał- Musiałem cię zobaczyć... Nie potrafię tego wytłumaczyć.- posłałam mu wymuszony uśmiech.

- To miło- skłamałam. Nie chciałam go widzieć. Nie chciałam widzieć żadnego z nich.

- Wiem, że nie byliśmy sobie bliscy, ale... Nie wiem. Z jakiegoś powodu musiałem tu przyjechać.- kiwnęłam głową. Josh chciał mnie zobaczyć... Nie wiedziałam co o tym myśleć.- Wiesz co, może nie powinienem. Sory wpadłem ci tutaj bez zapowiedzi, tak nie wypada- zaczął wstawać- Powinienem już iść...

- Gdzie?- zatrzymałam go- Chyba nie zamierzasz wracać do Anglii?- zrobiło mi się go szkoda, wyglądał na zagubionego- Możesz zostać tu na tydzień, przecież i tak lecę na wesele JJ'a to po prostu wrócisz ze mną- zaproponowałam, a chłopak uśmiechnął się.


***


- Wtedy Niomi nas nakryła- dokończyłam opowieść. Siedzieliśmy w restauracji w Central Parku i rozmawialiśmy o wszystkim co się wydarzyło. Byłam bardzo zdziwiona, gdy zauważyłam jak dobry kontakt łapałam z Joshem.

- A reszta to już historia- zasmiał się chłopak. Po sześciu miesiącach nareszcie przyszedł moment, w którym byłam w stanie rozmawiać o tej niedalekiej przeszłości bez bólu. A może po prostu stałam się lepsza w ukrywaniu go.

- Przyjechałam tutaj, zaczęłam karierę w internecie i tyle- podsumowałam- A jak tam u was?- spytałam- Co u George'a?

- Um...- Josh spojrzał na mnie zatroskany. Miałam wrażenie, że on, JJ i Jaymi starali się mnie chronić poprzez niemówienie mi nic o moim byłym.

- Daj spokój, możesz mi powiedzieć, minęło pół roku- zaśmiałam się sztucznie.

- Okej, więc po tym jak wyjechałaś, George był załamany. Wszytko nam słabo zaczęło wychodzić, zespół prawie się rozpadł... Dopóki nie wróciła Niomi- Josh odetchnął głęboko- Ona jakoś do niego dotarła. Pomogła mu...

- Więc...- trochę mnie zatkało. O tym JJ nie raczył mi wspomnieć- Oni są razem...- Josh pokiwał głową smutno, ale ja udałam niewzruszoną- Spoko.


Ale wcale nie było "spoko". Wręcz przeciwnie. tamtej nocy usiadłam na łóżku oddychając szybko. Josh spał już w salonie, więc byłam bezpieczna, mogłam dać się ponieść emocjom. Zaczęłam płakać, jak podczas pierwszych nocy w Nowym Jorku. Poddałam się. Spod łóżka wyciągnęłam wielkie kartonowe pudło. Trzymałam w nim wszystkie pamiątki po Anglii. Zaczęłam je po kolei przeglądać. Bransoletka, którą Niomi dała mi parę lat temu na znak naszej przyjaźni. Ciekawa byłam co zrobiła ze swoją. Rysunek przedstawiający całą naszą paczkę. Podniosłam go drżącymi rękoma i po kolei przyjrzałam się twarzom. George, uśmiechnięty od ucha do ucha. JJ całujący mnie po przyjacielsku w policzek. Przeniosłam wzrok na Niomi. Wyglądała na szczęśliwą. Teraz ma wszystko czego chciała. Wypuściłam powietrze, które nazbierało mi się w płucach. Przypomniałam sobie moją ostatnią noc z Georgem. Jego ręce błądzące po moim ciele, smak jego ust. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Moment, w którym wydawałam się być szczęśliwa. Bo wtedy było inaczej. Nie chodziło nam o seks. Seksu nawet nie było tak w ogóle. Bo to nie o tym była ta noc. Ta noc była wyjątkowa. Ale ranek był jej końcem. Otrząsnęłam się, jakby z transu i wróciłam do przeglądania pudła. Na dnie zauważyłam okładkę z przyklejonym do niej, moim zdjęciem. Uśmiechałam się promiennie. Miałam wtedy może z 17 lat? Czyli trzy lata temu. Złapałam za album i wyciągnęłam go. Kartka z numerem trzy, ta z wygiętymi rogami, była teraz pusta. Zdjęcie z Georgem, które kiedyś, jeszcze niedawno było do niej przyczepione, leżało gdzieś luzem w pudle. Powyginane, zapomniane. Zupełnie jak to, kim dla siebie byliśmy. Na papierze widniał już tylko, też wyblakły, podpis "Na Zawsze Razem!". Pisnęłam z bólu. Nie, nie było "spoko". Nie było dobrze, nie było okej.


***


Obudziłam się otoczona przeróżnymi zdjęciami z pudła. Domyśliłam się, że odpłynęłam, wykończona nocną histerią, ale nie miałam zbytnio ochoty o niczym myśleć, więc tylko ogarnęłam, narzuciłam szlafrok i wyszłam z sypialni. Z kuchni, dobiegł mnie dźwięk tłuczonego szkła. Natychmiast pobiegłam w jego stronę.

- Boże Josh co ty wyprawiasz?- spytałam oszołomiona, ale już po chwili zaczęłam się śmiać. Chłopak stał między blatem a lodówką z jednym widelcem w ręku. Całą twarz miał w mące.- Jezus Maria- zawyłam łapiąc się za brzuch.

- Chciałem ci usmarzyć naleśniki- dołączył się do śmiechu- Ale chyba mi coś nie wyszło. Stłukłem szklankę, a tak w ogóle to naleśniki smakują jak guma- wskazał na stos naleśników królujących na blacie patrząc na mnie z niewinną miną. Podeszłam bliżej żeby obejrzeć sytuację i od razu zauważyłam błąd kucharza.

- Joshua? Wiesz, że użyłeś mąki ziemniaczanej, no nie?- wskazałam na opakowanie stojące nieopodal. Spojrzałam na chłopaka, który wyglądał na zdezorientowanego.

- To jest jakaś różnica?


Zapowiadał się bardzo ciekawy tydzień.


[Okej, prosiliście, więc oto pierwszy rozdział "Lucky Love"! Proszę o komentarze i gwiazdki, bo to naprawdę pomaga. Obiecuję, że niedługo zacznie się więcej dramatów, ale na razie chciałam was wprowadzić w klimat tego, co dzieje się w życiu Callie po opuszczeniu chłopaków. Co wy na to? :)


Ogłoszenie parafialne: od dzisiaj wstawiam jeden rozdział na tydzień albo dwa w zależności od ilości komentarzy i gwiazdek, więc wiecie co robić ;) -W]

Lucky LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz