Rozdział 6

1.3K 47 7
                                    

But I ain't worried 'bout it right now



W końcu wróciliśmy do pracy. W środę rano dolecieliśmy do Wielkiej Brytanii a potem do domku obok toru.
Rozpakowaliśmy się i z nudów zaczęliśmy grać w piłkę nożną na ogródku, który mieliśmy a wieczorem poszliśmy do restauracji na kolację.
-Wiecie że możemy zdobyć całe podium w mistrzostwach? - zapytał Rene.
-Arthur prowadzi, Jak jest piąty a Ollie jest siódmy - dorzucił.
-Rene Ollie jest debiutantem, nie chce na niego presji nakładać - powiedział Paul, jego inżynier.
-Może poczekajmy po prostu? Ollie i Jak potrafią przekonaliśmy się o tym nie nakładajmy na nich presji, niech robią swoje i zobaczymy co będzie - zaproponowałam.
-Zgadzam się - powiedzieli chórem inżynierowie Jak'a i Bearman'a.
-Wygraliście - powiedział Rene.
Po kolacji wróciliśmy do domku a następnego dnia koło ósmej rano byliśmy już na torze.

Stałam przed garażami F3 gdy nagle usłyszałam zza pleców.
-Bu! - krzyknął Arthur a ja myślałam że dostanę zawału.
-Arthurze Leclercu! Bo nie będziesz miał inżyniera - powiedziałam łapiąc się za serce.
-Oj tam żyć będziesz - powiedział śmiejąc się.
-Nie wiem - powiedziałam wzdychając.
-Spóźnimy się na track walk! - krzyknął Paul przechodząc koło nas.
-Idziemy młody, nigdy więcej mi tak nie rób - powiedziałam a Arthur ściągnął mi czapkę z głowy.
-Weź ją oddaj! - krzyknął próbując doskoczyć.
Kiedyś nie będę ukrywać robiłam mu tak z Charlesem bo to my byliśmy tymi wyższymi, ale rolę się odmieniły i to Arthur był dużo wyższy. W końcu założył mi czapkę na głowę a ja w tym momencie ściągnęłam mu okulary i zaczęłam uciekać z nimi. Dobiegłam do inżynierów premy, Dennisa, Jehana, Oliviera i Jak'a.
-Jak dzieci normalnie - powiedział Ollie.
-Cicho - powiedziałam opierając się o niego starając złapać oddech.
-Ktoś nie ma kondycji - powiedział Brytyjczyk.
-Ja tu jestem od umysłowej roboty a nie od biegania - powiedziałam wtedy dobiegł Arthur a ja poddając się oddałam mu okulary.
-Dobra dzieci się uspokoiły więc możemy zaczynać - powiedział Paul i wróciliśmy do normalnej pracy.

Po spacerze wróciliśmy do naszego motorhome i gdzieś koło godziny 16 wróciliśmy do naszego domku. Poszłam do swojego pokoju przebrać się i wtedy zadzwonił mój telefon. Była to moja mama.
-Maman? Coś się stało? - zapytałam a w słuchawce słyszałam ciche płakanie.
-Ojciec jak wyjechałaś założył mi sprawę o podział majątku, cały dom poszedł na niego i ja mam jeden dzień na wyprowadzkę - powiedziała starsza kobieta a mnie zamurowało.
-Jaką sprawę? Czemu nic mi nie mówiłaś? - zapytałam.
-Nie chciałam cię martwić, myślałam że wygram - powiedziała płacząc.
-Dobra mamo spakuj się a ja coś ogarnę, zadzwonię do ciebie za dłuższą chwilę - powiedziałam i się rozłączyłam.

-Kurwa mać - przeklnęłam bezradnie opadając na łóżko.
Musiałam jej pomóc znaleźć jej jakieś miejsce do spania, ale u mnie odpadało. Moje mieszkania to prawie kawalerka.
-Arthur potrzebuje twojej pomocy - powiedziałam gdy zadzwoniłam do monakijczyka.
-I wyślij mi teraz numer do twojej mamy - dorzuciłam zanim się rozłączył.
-Dobra zaraz będę - powiedział i rozłączył się a zaraz potem wysłał mi numer kobiety. Zdziwiłam się trochę bo nie mówiłam że ma przyjechać.

-Pascale? Tu Charlotte potrzebuje pomocy - powiedziałam gdy kobieta odebrała
-Co się stało skarbie? - zapytała ciepłym głosem.
Opowiedziałam jej całą historię i bez wahania zgodziła się pomóc.
-Oczywiście z otwartymi rękami przyjmę twoją mamę i tak teraz mieszkam sama to będzie weselej - powiedziałam Pascale.
-Dziękuję Pascale - odpowiedziałam.
-Pamiętaj że zawsze wam pomogę - odpowiedziała na co się uśmiechnęłam.
-Jak kupisz bilet to wyślij godzinę przylotu Lorenzo to po nią pojedzie - powiedziała starsza kobieta.
-Dziękuję jeszcze raz - powiedziałam i pożegnałyśmy się.

Glory Days  | Charles Leclerc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz