Rozdział 18

922 31 13
                                    

Od tej rozmowy z Charlesem widziałam się po raz ostatni. On skupiał się na walce o drugie miejsce w mistrzostwach a ja podpisałam umowę najmu i powoli wysyłałam pudła pod mój nowy dom.
Czy dobrze postąpiłam z Leclerciem ? Za cholere nie wiedziałam.

Zostały dwa dni do mojego lotu do Anglii. Wszystko było załatwione więc poświęcałam te ostatnie momenty w Monako dla rodziny i przyjaciół. Większość czasu przesiedziałam w rodzinnym mieszkaniu rodziny Leclerc.
Czułam się jakbym miała takie deja vu tak samo było siedem lat temu, ale teraz? Nie bałam się tego co mnie czeka i wiedziałam że wrócę wiedziałam że wrócę do niego.

Do mówiłam się z Arthurem że zawiezie mnie na lotnisko, miałam w planach z Lorenzo, Carla, mamą chłopaków i moją pożegnać się dzień przed wylotem aby nie jechali na lotnisko, ale oczywiście musieli zrobić inaczej i w ten sposób jedziemy na dwa auta.

Wróciłam do mieszkania od Pascale. Było jeszcze wcześnie wygrzebałam jakiś strój sportowy i poszłam pobiegać. Nogi same mnie zaprowadziły na plażę Larvotto.

Zaczynało zachodzić słońce więc usiadłam na piasku. Czułam spokój i wiedziałam że będzie dobrze, że za rok być może będę siedzieć z Charlesem na tej samej plaży . Musi w końcu być dobrze i wszystko się ułożyć.
Gdy słońce całkowicie zaszło posiedziałam jeszcze chwilę patrząc na gwiazdy a potem po raz ostatni wróciłam do mieszkania.
Wzięłam prysznic i położyłam się spać.

Z rana ze wszystkimi wyjechaliśmy do Nicei. Przed odprawą czekała najgorsza część czyli pożegnanie, chodź te nie było takie jak siedem lat temu nie płakaliśmy. Każdy czuł że zobaczymy się za rok.
Zaczęłam od Lorenzo.

-Pilnuj ich okej? - zapytałam, ich mając na myśli Charlesa i Arthura.
-Jasne szefowo - powiedział i mocno mnie przytulił.

Następnie przeszłam do mojej mamy.

-Dbaj tam o siebie skarbie dobrze? I dzwoń do mnie kiedy tylko będziesz mogła - powiedziała mocno mnie przytulając.
-Będę mamo - odpowiedziałam z uśmiechem.

Teraz Pascale.

-Za rok u mnie w mieszkaniu okej? - zapytała.
-Oczywiście - powiedziałam śmiejąc się i przytuliłam kobietę, która była dla mnie drugą mamą.

Zostali Carla i Arthur.

-Pilnuj go, i jak wrócę to idziemy na taką imprezę że hit - powiedziałam i blondynka radośnie się zaśmiała.
-Trzymaj się tam - powiedziała przytulając mnie.

-Dzwoń lub pisz jak będziesz miała problem okej? Zawsze odpowiem - powiedział Arthur.
-Wiem młody - powiedziałam i również go przytuliłam.

Pomachałam im po raz ostatni i z podniesioną głową udałam się na odprawę a potem wsiadłam do samolotu. Miejsce miałam przy oknie, wyjęłam z plecaka słuchawki i włączyłam pierwszą piosenkę z playlisty.

This is just the start of your story
If you got guts you get glory
Anyone can make it even you
In New York City
And now's the time you gotta stand tough
'Cause if you work hard you can rise up
Anyone can make it even you
In New York City
Look at me I'm just blood pumpin'
You and me are two hearts thumpin'
We are two souls giving the same feed
So take it all
The city's yours
It's worth fighting for
It's all yours
So take it all
The city's yours
It's worth fighting for
It's all mine
It's all yours
In New York City
In New York City
In New York City
So put your gloves on start trainin'
You gotta get wet when it's rainin'
And If you got heart you can make it too
In New York City
You see what I see look harder
You know we're the same when we start off
Four walks two heads one heart paired
So take it all
The city's yours
Ask it for more
When you arrange a tour
So take it all
The city's yours
It's worth fighting for
It's all mine
It's all yours
In New York City
In New York City
So take it all (So take it all)
The city's yours (The city's mine)
It's worth fighting for (It's worth fighting for)
It's all mine (It's all mine)
So take it all (So take it all)
The city's yours (The city's mine)
It's worth fighting for (It's worth fighting for)
It's all mine (It's all mine)
It's all yours
In New York city

Jest warte walczyć..

Lot minął mi bardzo szybko. Z lotniska odebrał mnie Lando, który podwiózł mnie do mojego nowego domu.
-Witamy w Anglii - powiedział parkuję pod budynkiem.
-Wchodzisz? - zapytałam.
-Nie kiedy indziej, na ciesz się sama - odpowiedział.

Wysiadłam z McLarena chłopaka i podeszłam pod drzwi wejściowe. Powoli przekręciłam klucze w zamku i weszłam do środka.
Wystrój mojego nowego lokum był w miarę prosty. Od wejścia witała kuchnia a zaraz obok jadalnia z salonem. Po prawej była łazienka i schody na andresole gdzie była moja sypialnia.
Nie potrzebowałam nic więcej na ten rok.
Powoli chodziłam po budynku, który jeszcze był zawalony pudłami. Potknęłam się o jeden z napisem pamiątki. Wzięłam nożyczki i otworzyłam go i z miejsca przywitał mnie album ze zdjęciami z dzieciństwa a obok niego srebrna ramka z zdjęciem gdzie siedzę na kanapie w domu Pascale pomiędzy Lorenzo, Charlesem i Arthurem śmiejąc się nie pamiętam już z czego.
Te zdjęcie nawet nie wiem kiedy zrobiła mama chłopaków i dała mi je przed wyjazdem. Wyjęłam je z pudełka i położyłam na komodę.

Spojrzałam jeszcze raz na nie i uśmiechnęłam się.

Wielka Brytanią, McLarenie Charlotte Russo nadchodzi.

Pov Charles

Byłem w samolocie do Meksyku kiedy w tym samym momencie z Nicei startował samolot Charlotte. Mojej Charlotte. Byłem zły na siebie że nie udało mi się przyjechać na lotnisko, bo gdyby jednak nie wróciła to bym ją widział po raz ostatni.


Ten rozdział jest wyjątkowo krótki, ale do zobaczenia w epilogu <3
Chyba mnie zabijecie za niego a przynamiej mam taką nadzieję.

Glory Days  | Charles Leclerc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz