Czyżby to mały trening przed pisaniem czegoś większego z tym wielkim gościem? Możeee?Gdy Taiju kolejny raz miał ostrożnie położyć kwiaty na wycieraczce i odejść, drzwi do już nie jego mieszkania otworzyły się, prawie go uderzając.
— Już miałam nadzieję na cichego wielbiciela.
Ona patrzyła na niego uważnie, a on nawet nie podniósł wzroku.
— Dobre maniery nakazywałyby mi wpuścić cię do środka, ale nie mam na to czasu. — Przewieszona przez jej ramię torba mówiła, że wybiera się w dłuższą trasę. — Poza tym, nie chcę cię tam.
— Yuzuha — szepnął, ściskając śliczny bukiet.
— Nie jestem gotowa, by z tobą rozmawiać. — Wprost mówiła o ranach na duszy, bo te na ciele zdążyły się wygoić. — Jeśli chcesz choć raz zrobić coś dobrego, po prostu tu nie przychodź.
Drżały jej wargi.
— I nie chcę twoich kwiatów — rzuciła, patrząc mu na ręce. Odwróciła się i zamknęła za sobą drzwi. Odeszła, zostawiając go samego z kwiatami i echem stukotu wysokich obcasów.