Rozdział 11 - Dobry miesiąc

163 15 0
                                    

Alba/Anna

Miesiąc później

Miniony miesiąc był dobry, a nawet bardzo dobry.

Prawie normalny.

Spokojny.

Filip po spotkaniu ze swoimi przyjaciółmi uspokoił się, jakby miał nowy cel, albo może zdobył sposób do osiągnięcia swojego celu.

Zapewnienia mi bezpieczeństwa i zatrzymania mnie przy sobie.

Nie rozmawialiśmy o tym głównie dlatego, że ja już zrozumiałam konieczność ukrywania w tajemnicy jego pracy, ale również dlatego, że takie oboje mieliśmy charaktery, tak działaliśmy.

Cicho.

Następnego dnia po naszym spotkaniu z przyjaciółmi, a przynajmniej moim z przyjaciółkami, poszłam do pracy na szóstą rano, a Filip odwiózł mnie swoim Rubicon'em, mówiąc mi po drodze, że moglibyśmy kupić dla mnie porządny samochód.

Nie podjęłam tematu z kilku powodów.

Pierwszym było to, że chciałam poczekać z kupnem czegokolwiek porządnego dla mnie do momentu, aż mogłabym naprawdę poczuć się bezpiecznie i że mogę mieć cokolwiek porządnego.

Czegoś na stałe.

Drugim było to, jakim tonem Filip to powiedział.

Lekko.

Jakby żartował.

Więc nie przyjęłam tego na poważnie.

Uśmiechnęłam się z roztargnieniem i nic nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam przed siebie na drogę.

Kiedy skończyliśmy tę rozmowę, wysiedliśmy akurat na parkingu obok remizy, Filip przytrzymał mnie przez kilka sekund w swoich ramionach i patrząc mi poważnie w oczy, wyszeptał:

- Ja nie żartowałem, Skarbie.

O, Matko!

Wstrzymałam oddech, poczułam ciepło przenikające mnie na myśl, że Filip chciał, żebym się osiedliła z nim i skinęłam głową.

Ale nadal nie odpowiedziałam.

Nie powiedziałam nawet tego, że miałam pieniądze i mogłabym sobie kupić porządny samochód, gdybym uważała, że takiego potrzebowałam i że mogłabym go mieć.

Poszliśmy dookoła budynku z parkingu do remizy jak zwykle objęci ramionami, weszliśmy przez garaż, po schodach na górę, tam Filip kiwnął brodą facetom na powitanie, a potem zostawił mnie pod opieką Davida z miną, jakby przekazywał mu pilnowanie najcenniejszego Skarbu Narodów, pocałował mnie lekko w usta i odszedł.

Dzień był jak co dzień z jedną małą akcją, ćwiczeniami, porządkowaniem i wypełnieniem dokumentacji.

Trochę po lunchu pracowaliśmy akurat przy wozie, Sam prał myjką ciśnieniową dywaniki, a ja wycierałam kokpit z kurzu, kiedy przyjechał facet, który miał być zatrudniony za mnie od stycznia, ale tego dnia miałam go wprowadzić w panujące u nas zasady i pokazać, jak wszystko ogarnialiśmy, gdzie co trzymaliśmy i takie tam.

Wszedł głównym wejściem od razu na górę, a tam dowiedział się, że nie ma kapitana i wtedy wezwał nas tam Jimmy, który pełnił dyżur przy radiu.

Weszliśmy za nim, przywitał się chłopakami uściskiem dłoni i skinął mi z daleka głową, kiedy Jimmy nas wszystkich przedstawiał.

Mężczyzna był wysoki.

Nie tak wysoki jak Jimmy, ale może tak jak David.

Tylko mniej umięśniony.

I był bardzo przystojny, i wiedział o tym.

Alba - Nie pozwól mi odejść [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz