Rozdział 18 - Sukienka

183 13 0
                                    

Anna

Dwa miesiące później

Pół godziny wcześniej skończyłam zajęcia.

Jechałam moim Audi na pilnie zwołane przez Sophie spotkanie z przyjaciółkami, ale cieszyłam się na nie wyjątkowo mocno, bo mogła to być dla mnie ostatnia taka swobodna okazja do spotkania się w większym gronie.

Chociaż, oczywiście, zawsze cieszyłam się na spotkanie z moimi przyjaciółmi, nie tylko z przyjaciółkami, bo wliczałam w to Aleka i Sama.

Zaczynał się drugi tydzień października.

Właśnie zaczęłam studia i mój plan dnia robił się coraz napięty.

Albo może bardziej napięty.

Przez ostatnie tygodnie września pracowałam bowiem jako wolontariuszka w pobliskim szpitalu na oddziale pediatrycznym, co pozwoliło mi zdobyć doświadczenie, punkty na studia i bardzo dużo zadowolenia.

Poznałam mnóstwo ciekawych osób.

Brałam udział w wypisywaniu kart chorych, a doktor Forkiddies pozwolił mi na oglądanie chorych i omawiał przy mnie niektóre przypadki.

Bardzo nie chciałam z tego rezygnować.

Niestety, miałam przez to zajęte po trzy do czterech godzin codziennie w tygodniu, tylko niedziele zawsze zostawiałam wolne.

Dla Cichego.

Ale kochałam pracę z dzieciakami, nawet jeśli to były chore dzieci z humorkami, a ich rodzice nie zawsze potrafili poradzić sobie z emocjami.

Przy okazji dowiedziałam się, że doktor Curandero bardzo chwalił moje podejście do małych pacjentów, intuicję i chęć do pracy.

O, Matko!

Nie byłam pewna, czy na to zasłużyłam, ale skoro tak mówił, to widocznie coś w tym musiało być.

Takiego podejścia do słów innych, do komplementów, uczył mnie Cichy.

Ufałam mu, więc starałam się taka być.

Chciałam, żeby on również bardziej wierzył w dobre rzeczy, jakie mówili o nim inni, więc starałam się.

Chciałam, żeby wiedział, jaki był wspaniały.

Cichy pracował z synem i synową Evy w San Jose, co wiązało się z jego częstymi wyjazdami, ale, ponieważ został uznany za cenionego specjalistę, z czego on się śmiał, ale ja podkreślałam to z dumą podczas rozmów z przyjaciółkami i nie tylko, więc za każdym razem płacili mu za przelot samolotem, a nawet raz zdarzyło się, że poleciał tam prywatnym odrzutowcem szefa w chwili jakiejś „awarii" ich systemów.

Na pilne wezwanie.

Nie pytałam, o co chodziło, ale musiało to być coś dotyczącego ochrony ich danych, lub innych zabezpieczeń firmowej sieci, bo Cichy nie zmienił specjalizacji.

Tyle tylko, że zarejestrował swoją działalność, jako firmę z biurem mieszczącym się w znanym mi mieszkaniu, więc jego działalność była w stu procentach prawnie właściwa.

Bo to, że była dobra, wiedziałam już wcześniej.

Ponieważ Cichy był dobrym człowiekiem.

Cichy, z pomocą firmy Sophie, wprowadził w swoim mieszkaniu, które teraz było jego biurem, drobne zmiany, które polegały głównie na oddzieleniu ścianką kartonowo gipsową przestrzeni, w której mógł spotykać się z ludźmi, którzy niekoniecznie powinni widzieć jego sprzęt i znać jego możliwości.

Alba - Nie pozwól mi odejść [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz