Cześć 11

354 39 0
                                    

Nie miałam zamiaru dawać mu satysfakcji, że mnie olał. Odkryłam ciało i przyjrzałam się swojemu lustrzanemu odbiciu. Może ja mu się po prostu nie podobałam, a to, co mówił, to pretekst, żeby nie mówić mi tego wprost. Skoro tak, to spoko, ja nie miałam w planach za nim płakac i prosić go o seks.
Założyłam czerwone szorty z wiązanym paskiem, a do tego czarną bluzkę hiszpankę. Całość dopełniłam czarnymi szpilkami i torebką. Pasowało. Zrobiłam szybki makijaż i wyszłam z sypialni prosto do salonu. Na mój widok Darek podniósł się z fotela i podał mi niewielką torebkę.
–Kupiłem, żebyś znalazła dla mnie trochę miejsca. – Podał mi pakunek i od razu zajrzałam do środka. Znalazłam w nim gruby album na zdjęcia w czarnej, twardej oprawie. Romantyk pierdolony.
–Nie skorzystam. – Oddałam mu całość. – Zostaw sobie, będziesz miał na zdjęcia swoich panienek.
–Anka, daj spokój, uczepiłaś się.
–Być może!
–Jestem szczery. – Chciał mnie dotknąć, ale znów się uchyliłam. – Nie mogę tego z tobą zrobić, ponieważ nie chcę mieć na sumieniu twojego żalu. Dziewczyny oczekują od swojego pierwszego mężczyzny zainteresowania, związku, a ja ci tego nie dam.
Patrzyłam mu w oczy i nie wierzyłam w ani jedno jego słowo, coś ukrywał. Uniosłam dumnie głowę i otworzyłam drzwi na klatkę.
–Wypraszam. – Wskazałam dłonią otwarte drzwi i nie odzywaliśmy się do siebie aż do wyjścia z bloku.
–Nie bądź zła. Zależy mi na tobie i nie chcę zrobić ci krzywdy, to wszystko.
–Pierdolenie jakich mało, ale uznajmy, że ci wierzę. Umówiłam się Kingą w Brylancie, podrzucisz mnie?
–Z chęcią.
–Nie kłam, i tak ci nie wierzę. – Zatrzymałam się, gdy uchylił mi drzwi swojego auta. – I nie zaprojektuję ci tego domu w lesie.
–Dlaczego?
–Bo to byłby mój pierwszy raz, a tobie dziewice nie smakują. – Usiadłam na siedzeniu i zapięłam pas. Darek nie zamknął drzwi, sama je zatrzasnęłam i specjalnie zrobiłam to głośno.
Droga minęła nam na oddychaniu. Chyba nawet nie mrugałam powiekami, a kiedy tylko zatrzymaliśmy się przed lokalem, wysiadłam i wbiegłam do środka. Podchodząc do, jeszcze mało zatłoczonego, baru, zamówiłam piwo i wyjęłam telefon.
–Przyjedziesz do Brylanta? – spytałam Kingę i upiłam łyk złotego trunku.
–Yy… Wiesz, nie mogę, jestem za miastem.
–A. No dobra. – Pokiwałam do siebie głową. – Bawcie się dobrze.
–Co? – Udała zaskoczoną, ale znałam ją za dobrze.
–Nie kłam. Jesteś z moim ojcem, tak?
–Nie – szepnęła przygnębiona. – Jestem sama.
–Hej lalka, w czym problem? – Zamiast odpowiedzieć zaczęła płakać i zerwałam się z hokera. – Gdzie jesteś? Zaraz u ciebie będę.
–Nad stawem, bo…
–Nie rób głupot, poczekaj, za kwadrans jestem! Rozłączyłam się i po po rzuceniu na bar pieniędzy wybiegłam z lokalu i wsiadłam do stojącej pod drzwiami taksówki.
Do Jeziorka dojechaliśmy szybciej i już z drogi zobaczyłam siedzącą nad brzegiem przyjaciółkę. Kiedy obok niej usiadłam, nawet na mnie nie spojrzała. Wrzucała co chwilę kamyki do wody i w końcu zaczęła się śmiać.
–Głupia jestem. – Uniosła kącik ust. – Wiesz, po tych kilku dniach, gdzie patrzyłam na twojego ojca nie jak na ojca i szefa, a jak na faceta, przyszło mi do głowy, że może coś z tego będzie. Pewnie nie związek, ale jakaś bliższa znajomość, cokolwiek. Popełniłam błąd wyobrażając sobie nas razem tak zwyczajnie, przy kolacji czy w kinie. Przywykłam do tej swojej wizji, że teraz po prostu poczułam się jak śmieć.
–Przykro mi. – Objęłam ją ramieniem, ale nadal nie wiedziałam co zaszło.
–Może ja za wiele dałam mu do zrozumienia, może to za szybko, ale ja przecież nie chciałam z nim mieszkać, nie ciągnęłam go do łóżka czy ołtarza. Zaprosiłam go na drinka. – Dopiero wtedy na mnie spojrzała. – Anka, bez podtekstów, on zapłacił za naszą pierwszą kolację, zaprosił mnie do siebie, chciałam się odwdzięczyć i też go zaprosiłam, to takie złe?
–Nie.
–Wychodzi na to, że tak. – Łzy zebrały jej się w oczach. – Powiedział, że nie ma czasu na takie głupoty. Poczułam się jak dziesięciolatka wzdychająca do bożyszcza z plakatu, która poszła po autograf, a on ją wyśmiał.
–Cóż za poetyckie porównanie.
–Nie zakochałam się, nie zdążyłam! – zawołała, jakby próbowała mnie przekonać. – Znam go od tylu lat, ale dopiero teraz dostrzegłam w nim kogoś interesującego. To coś złego, że chcę z nim czasem pogadać o czymś innym niż tusz do drukarki i papier  do planów? Nie liczyłam na związek, nie jestem idiotką, bo to nie ta półka i nie ten sklep, ale…
–Ale chciałaś mieć do kogo wieczorem napisać, dobrej nocy – westchnęłam.
–No. – Spojrzała mi w oczy.
Zanim się odezwałam, usłyszałam dźwięk telefonu i rozłączyłam połączenie od Darka.
–Odbierz, może to ważne.
–Miał czas na ważne rzeczy. Teraz ty jesteś ważna.
–Przeleciałaś go? – Powoli wykrzywiła usta w zadziornym uśmiechu.
–Nie. – Otworzyłam usta, jakbym chciała coś dodać, ale tylko głośno westchnęłam. – Nie chciał mnie.
–On ciebie? – Oburzyła się. – A niech spierdala dziad na drzewo! Książę kurwa na zdechłej kobyle się znalazł! Pacnij go jak komara i nie zawracaj se dupy palantem!
–No właśnie moja dupa podpowiada mi coś zupełnie innego – mruknęłam pod nosem i patrzyłam na podpływające kaczki.
–Ty przynajmniej masz czym myśleć, a ja? – Trąciła mnie łokciem. – Serce mi niczego nie mówi, bo nie uczestniczy w naradzie, dupa nie ma prawa głosu, a rozum każe mi schować się w kącie i przełknąć gorzki smak porażki. Przynajmniej wiem, że dla niego byłam, jestem i będę dzieciakiem.
Przytuliłyśmy się i patrzyłyśmy na pływające po jeziorze ptactwo. Co jej miałam powiedzieć, że to, co ojciec zrobił, to prawdopodobnie strach, że on się boi o nią i o to, że ją skrzywdzi. Głupie tłumaczenie.
Darek nie zrezygnował i nadal się dobijał. W końcu podeszłam do czekającego na mnie taksówkarza i włączyłam radio na cały regulator. Facet spojrzał na mnie krzywo, ale pokręciłam głową.
–No halo! – wydarłam się.
–Jesteś w Brylancie?
–Nie.
–A gdzie?
–Nie wiem, zmieniliśmy kilka razu lokal i już nie wiem gdzie siedzimy, ale fajnie jest. – Wciąż krzyczałam, a taryfiarz w głos się śmiał, co nawet pasowało do aranżacji. – Ludzie też spoko.
–Jacy ludzie?
–No spoko ludzie są. A co chcesz? Bo ciężko się gada!
–Powiedz gdzie jesteś, zaraz przyjadę!
–Po co?
–Żeby nikt ci nic nie zrobił. – No wręcz widziałam jak się pieni.
–Po to przyszłam! – wrzasnęłam z uśmiechem. – Może ktoś będzie umiał dokończyć to, co zacząłeś, skoro dla ciebie to za wiele. Pa!
–Anka powiedz…
–Do zobaczenia w pracy! – Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon, po czym zerknęłam na gapiącego się na mnie faceta. – Ścisz to człowieku, bo uszy bolą.
–Wracamy? Licznik bije.
–Zaraz, zapłacę za postój, jak pan chce, to mogę z góry. Muszę ją jakoś namówić na powrót, bo komary gryzą.
–Z babami zawsze kłopot. – Zaśmiał się.
–Bez bab nudno. – Mrugnęłam okiem i poszłam do Kingi. – Wiesz co zrobić?
–Wiem. – Wzruszyła ramionami i podniosła się z ziemi. – Wrócę do swoich spraw, do pracy i parzenia mu kawy.
–Laska, nie przeżywaj.
–Nie przeżywam, ale jest mi przykro, że po tylu latach znajomości tak mnie potraktował. Mógł jakoś delikatniej, że ma plany, że innym razem, a nie, że głupota. 
–No nie popisał się. Chono! – Podciągnęłam ją za rękę. – Chcesz się napić?
–Nie, chcę spać.
–To tak, jak ja. – Trąciłam ją biodrem. Odwiozę cię i do łóżka.
Po powrocie do domu znalazłam na wycieraczce album na zdjęcia. Przesunęłam go nogą, aby móc wejść do mieszkania i zamknęłam się na wszystkie możliwe zamki. Wszędzie czułam jego zapach, a może ten zapach miałam po prostu w głowie? Nie wiedziałam. Wiedziałam za to, że cholernie za nim tęskniłam. Próbowałam go zrozumieć, bo z jednej strony widać było, że mnie chciał, a z drugiej, odrzucił mnie przez taką głupotę. Po wejściu do sypialni spojrzałam na swój akt, było na co patrzeć i idealnie pasował do wnętrza.  Prawie cały miesiąc zleciał mi na wymianie oficjalnych poglądów na temat przeróbek w pałacu Pułaskiego. Facet nie dawał za wygraną i na siłę zmieniał co chwilę plany, przez co zmuszona byłam z nim rozmawiać, zwłaszcza że dzwonił do mnie z każdą najmniejszą pierdołą, a w poważniejszych sprawach przyjeżdżał, bądź prosił o spotkanie na budowie. Niechętnie się z nim widywałam i mimo że za każdym razem był grzeczny aż do obrzydzenia, to ja nie ukrywałam niezadowolenia.
–To co, w tym tygodniu skończymy sypialnię? – Zagadnął, mimo że znał odpowiedź.
–Taki jest plan – odparłam chłodno i patrzyłam na oferty sklepu z wyposażeniem. – O, jest dostępny ten zestaw, który chciał pan do sypialni.
–Dalej jesteśmy na pan?
–Odkąd jestem tylko pana pracownikiem, to tak.
–W takim razie zwalniam cię.
–Co takiego? – Nie kryłam zaskoczenia.
–Zwalniam cię. Od teraz nie jesteś moim pracownikiem i możemy wrócić do mówienia sobie na ty.
–Zwariowałeś?
–O, widzę, że przyjęłaś wypowiedzenie. – Wyszczerzył się. – Jeszcze dziś przeleję całe wynagrodzenie na twoje konto plus premię za przedterminowe rozwiązanie umowy.
Zatrzasnęłam laptopa i podniosłam się z krzesła. On chyba podchodził do tego mniej poważnie niż ja, ja chciałam pracować uczciwie.
–Panie Pułaski, oczywiście jeśli nie jest pan zadowolony z moich usług, ma pan prawo do rezygnacji. – Głos zaczął mi się łamać. – W takim wypadku bardzo proszę o kontakt z moim przełożonym. – Zaczęłam zbierać ze stołu swoje rzeczy.
–Ania, po co ten foch? – Zatrzymał mnie. – Przecież dobrze nam się rozmawiało, przyznaję, że wtedy u ciebie poszło nie tak. Może ja za bardzo osobiście podszedłem.
–Nie będę z panem rozmawiać na tak intymne tematy. Życzę miłego dnia. – Po prostu uciekłam stamtąd i pojechałam prosto do biura, uprzedzić ojca o rezygnacji Darka. Nie było go w pracy, a Kinga powiedziała, że nie przyszedł i nie odbiera telefonów.
Trochę mnie przestraszyła i od razu pojechałam do jego domu. Zastałam go siedzącego przed kominkiem ze szklanką w ręku. Wyglądał dokładnie jak na portrecie malowanym przez mamę. Wiedziałam, że miał podły nastrój, a mimo to zaryzykowałam i podeszłam.
–O, żyjesz! – odezwałam się i po zostawieniu torebki w kuchni usiadłam obok niego. – Powiesz co się dzieje? Odkąd się wyprowadziłam usychasz. Jeśli to było złe zagranie, to wrócę.
–Nie wracaj. Nie masz po co.
–No dzięki.
–Córka… – Odstawił szklankę i odwrócił się do mnie.
–Czy to ma związek z Kingą? – spytałam wprost i takiej samej odpowiedzi oczekiwałam.
–Ma.
–W czym problem? Jesteście dorośli.
–To dziecko.
–Jest w moim wieku.
–Właśnie i za dwadzieścia lat nadal będzie młodą, pełną życia kobietą, a ja poddziadziałym sklerotykiem na viagrze.
–Tego nie wiesz. Poza tym nie musicie się ze sobą wiązać, możecie po prostu się do siebie odzywać, trochę się zbliżyć.
–Ja jeszcze tego nie zrobiłem, mamy za sobą jedną wspólną kolację, zresztą przypadkową, jedną wypitą butelkę wina i jeden taniec u ciebie, a ja już czuję, że zdradzam twoją mamę, i to zdradzam podwójnie.
–Ta! – zadrwiłam. – popiątnie. 
–A nie? – krzyknął i wstał.
–A nie!
–Nie dość, że taka młoda, to jeszcze twoja koleżanka.
–Tato, nie zamykaj się na życie. Jeśli nie chcesz Kingi, to przynajmniej z nią o tym porozmawiaj, nie olewaj jej tak bez słowa, bo to przykre. – Zabrałam swoje rzeczy i zatrzymałam się w progu. – Poza tym drink to jeszcze nie grzech i nie wmawiaj mi, że to tylko o to chodziło. – Trzasnęłam za sobą drzwiami. No czy ja skończyłam psychologię, żeby takie dramaty rozstrzygać, jak swojego życia nie umiałam poukładać?

Gentleman [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz