Rozdział 5. New York

1K 56 107
                                    


– Nie wierzę, że dałam ci się na to namówić.

– Ja nie wierzę w to, że się zgodziłam.

Skylar spojrzała na mnie, prezentując swoją popisową, poważną minę, z którą wyglądała jak postać z kreskówki. Od początku była przeciwna, aby pakować się w – jak sama to nazwała – „pewne kłopoty i durne wyścigi", ale ostatecznie jechała tam ze mną. 

Nie chciała zostawiać mnie samą z Masonem, który w szkole często rzucał w moją stronę durnymi tekstami. Miałam świadomość, że to z jego strony gra, ponieważ najczęściej robił to w klasie, w obecności Luke'a. Zwykle zbywałam Masona, mając z tyłu głowy, że to on zabiera mnie w weekend na nielegalne wyścigi. Z tego, co powiedziała mi Skylar, nie wpuszczają tam wszystkich, ponieważ chcą mieć pewność, że na teren nie wejdzie nikt z policji i nie zatrzyma głównych organizatorów. Mason był naszą przepustką. Irytującą i nieznośną, ale przydatną

Między mną a Lukiem nie doszło więcej do żadnej wymiany zdań. Chłopak rzucał w moją stronę czasami dłuższe, intensywne spojrzenia, których nie potrafiłam zinterpretować, albo po prostu mnie ignorował. Nie byłam pewna co denerwuje mnie bardziej. Cisza z jego strony, pomimo wcześniejszych obietnic o braku spokoju, zaczynała mnie niepokoić. Może rzeczywiście to wszystko nic nie znaczyło i byłam chwilową rozrywką? 

Możliwe, że i tym razem potraktuje mnie jak powietrze, ale nie chciałam się tym przejmować. Byłam też ciekawa samych wyścigów i tego, jak właściwie wyglądają.

Pierwszy pełny tydzień w nowej szkole minął więc bez żadnych fajerwerków, dzięki czemu mogłam skupić się na poznaniu większości uczniów i nauczycieli. Zdążyłam też trochę rozgryźć system szkoły – czego głównie się wymaga, na co przymykają oko konkretni profesorowie, na jakich lekcjach powinnam w szczególności uważać. Przy pomocy Skylar zapisałam się także na dodatkowe fakultety. W przyszłym tygodniu miałam zaczynać rozszerzoną biologię, która zawsze mnie interesowała.

– Byłaś tam kiedyś? – zapytałam nagle.

Gdy nadszedł w końcu sobotni wieczór, poprosiłam Jake'a, aby podwiózł nas pod budynek szkoły, ponieważ tam umówiłam się ze Skylar. Powiedziałam mamie o naszym wieczornym wyjeździe do Brisbane, ale pominęłam cel tego wyjazdu. 

– Nie – odpowiedziała Sky, krzyżując nerwowo ręce. – Nie pakuję się do takich miejsc dobrowolnie.

– Więc cię zmusiłam? – zapytałam, uśmiechając się przebiegle.

– Tak, możemy stwierdzić, że tak było.

Zaśmiałam się, nie mogąc uwierzyć, że dziewczyna nie chce przyznać, że po prostu się o mnie martwi.

– W końcu – westchnęła, zeskakując z murka, na którym siedziałyśmy. Dopiero teraz zauważyłam, że patrzy w stronę wjeżdżającego na opustoszały parking, srebrnego samochodu. 

Ruszyłam za nią w stronę parkującego auta. Z wnętrza wysiadł nikt inny, jak Mason Cole, ubrany w długie jasne spodnie oraz granatową bluzę szkolonej drużyny.

Czy oni nie mieli innych bluz, niezwiązanych z drużyną rugby?

– A myślałem, że stchórzycie – powiedział, kiedy zbliżyłyśmy się do niego. Zerknął na Skylar. – Szczególnie obecność naszej kujonki mnie zaskakuje. Po tobie i tak nie wiem, czego mogę się spodziewać, Effie.

Zemdliło mnie, ponieważ przez sposób, w jaki to powiedział, tekst zabrzmiał wyjątkowo dwuznacznie.

– Spóźniłeś się – zauważyłam. – Możemy ruszać?

DREADFUL (JUŻ W KSIĘGARNIACH)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz