2. Powrót

132 6 0
                                    

                                  Teraźniejszość

Powrót, to jego obawiałam się najbardziej. Dziwne uczucie wrócić tu po roku. Zastanawiałam się jak bardzo zmienił się świat odkąd wyjechałam. Jak bardzo zmienili się moi znajomi, rodzice, szkoła oraz dom. Jak bardzo zmieniłam się ja?
Właśnie wysiadłam z samolotu na lotnisku w Melbourne. Odruchowo założyłam okulary przeciwsłoneczne, bo słońce jak zawsze świeciło w pełni. Pokonałam płytę lotniska wraz z tłumem ludzi, aby następnie odebrać walizkę. Gdy przekroczyłam próg rozsuwanych drzwi zaczęłam szukać oczami auta mojej mamy. Nie trudno było je dostrzec. Biały Range Rover stał dokładnie na przeciwko mnie na wyznaczonym miejscu parkingowym. Gdy jest się wpływowym człowiekiem parkuje się gdzie chce.
Zaczęłam kroczyć w jego stronę ciągnąć za soba walizkę z moim dobytkiem. Sara gdy tylko mnie dostrzegła wyskoczyła z auta. Wyglądała jak zawsze... idealnie. Biały garnitur idealnie opinał jej ciało, a upięte w kok blond włosy oraz bordowa szminka dodawały elegancji i pazura. Zmierzyła mnie wzrokiem. Na jej twarzy widać było zdziwienie, ale i zmartwienie. Jednak szybko zastapił je uśmiech.
- Cześć mamo- odparłam stając idealnie przed nią. Moja walizka zdążył się zająć nasz prywatny kierowca. Właśnie upychał ją do bagażnika.
Sara w pierwszej chwili milczała, po czym gwałtownie mnie przytuliła.
- Witaj w domu córciu, tak bardzo za tobą tęskniłam- szepnęła do mojego ucha nadal trzymając mnie w uścisku.
- Ja za tobą też- westchnęłam, gdyż była to prawda. Za niczym tak nie tęskniłam w Perth jak za domem.
- Zmieniłaś kolor włosów - zauważyła, rozluźniając swój uścisk, chwyciła mnie za ramiona aby bardziej mi się przyjrzeć- I malujesz się inaczej, a nawet ubierasz- spojrzała na moje szorty, zwykły top i trampki.

To była prawda. Będąc w Perth zrezygnowałam całkowicie z farbowania włosów na blond, zamiast tego na mojej głowie zawitał ciemny brąz, który idealnie podkreślał moje zielone oczy. Czy mój makijaż się zmienił? Nie, po prostu go nie mam. Natomiast co do ubioru... ile można chodzić w miniówkach, sukienkach i szpilkach? W internacie odkryłam co to życie, gdy pierwszy raz założyłam na stopy conversy, a wyzywające ubrania zastąpiła bluza i shorty.

- Ale podoba mi się. Wyglądasz tak zwyczajnie, jednak nadal pięknie- uśmiechnęła się- Wracajmy do domu.

Całą drogę wypytywała mnie o moje życie w Perth. Z jednej strony się jej nie dziwiłam, mieliśmy tam limit na korzystanie z telefonu, więc nie dzwoniłam do rodziców zbyt często, aczkolwiek starałam się na bieżąco relacjonować im moje życie. Gdy dotarłyśmy do naszej rezydencji, na podjeździe czekał na mnie już mój tata. Chciał mnie udusić gdy tylko wysiadłam z samochodu.
- Boże Raven, nie sądziłem że będę za tobą aż tak tęsknić. Tak się cieszę że wróciłaś. Chodź pewnie jesteś zmęczona. Gosposia zaraz poda obiad, możesz w tym czasie się odświeżyć po podróży. Twój pokój został nienaruszony.
- Jasne, chętnie- odparłam czując lekki ścisk żołądka.
Mój pokój. Mój stary pokój. Dziwnie było mi w tym domu. Czułam się w nim jak obca, liczyłam że mi przejdzie i to tylko przyzwyczajenie do internatu. Weszłam schodami na piętro, a moim oczom ukazały się drzwi do mojego pokoju.
Wzięłam głęboki wdech, po czym nacisnęłam klamkę. Weszłam do środka zamykając za soba drzwi. Tata miał rację, nic się w nim nie zmieniło od czasu gdy wyjechałam po tamtych zdarzeniach.
Ściany były cały czas różowe,a białe, duże łóżko nadal stało na środku pokoju. Ogromna szafa po lewej stronie pomieszczenia była w tym samym miejscu , lustro obok niej również. Zrobiłam krok do przodu, czując pod stopami różowy, włochaty dywan. Spojrzałam w prawo na drzwi od łazienki, a właściwie na biurko i okno znajdujące się obok.
Nic się nie zmieniło.
- Jak ja tu mogłam mieszkać- szepnęłam na głos sama do siebie. - Zaraz się porzygam od tego różu.
Szybkim krokiem weszłam do łazienki, która na całe szczęście była biała z elementami drewna- bez różu.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy i założyłam świeże ubrania. Włosy natomiast spięłam w niechlujny kok. Czarne kolarki idealnie opinały moje bardzo chude nogi, a biała oversize koszulka zasłaniała moją sylwetkę.
Zeszłam na dół, moi rodzice już czekali na mnie w jadalni. Widziałam ich wzrok skupiony na moim nowym, jakże nie w ich stylu ubiorze. Jednak nic nie powiedzieli, ani jednego komentarza. Może to i lepiej?
Gosposią podała na obiad jakieś dziwne mięso, warzywa oraz sok. Zjadłam tylko warzywa, ponieważ od pół roku jestem wegetarianką. Rodzice ponownie patrzyli się na mnie z uwagą. Jednak milczeli. Woleli zagadywać mnie o życie w Perth.
Gdy zjadłam same warzywa i wypiłam sok wróciłam do swojego pokoju.
- Muszę tu zrobić remont bo oszaleję.
Tego samego wieczoru wysłałam jednego ze służących po nową farbę oraz dodatki do mojego pokoju. Kiedy z nimi wrócił zabrałam się za odsuwanie mebli i malowanie ścian.
Około 23 do mojego pokoju wtargnęła Sara.
- Raven, co ty robisz o tej godzinie ?- spytała stojąc w samym szlafroku. Zastygła w miejscu widząc nowy kolor ścian- ciemny szary. Odruchowo spojrzała na czarny dywan oraz otwarte okna wietrzące smród farby.
- Skąd taka nagła decyzja o remoncie?
- Nie mogłam już patrzeć na ten pokój.
W jej oczach widziałam zaniepokojenie, jednak bardzo nie chciała abym poczuła się urażona. To była moja przewaga, po powrocie mogłam robić co chce bo rodzice nie chcieli mnie zranić. Bardziej się już chyba nie dało.
- Nie siedź za długo skarbie. Pamiętaj, że jutro wracasz do szkoły. Bertram cie zawiezie. Wyśpij się i nie uduś od farby. Dobranoc.
- Jasne, już kończę to przemeblowanie, a farbę wybrałam te najmniej chemiczną i śmierdzącą. Dobrej nocy.
Nie była dobra, to była najgorsza noc w tym domu odkąd jestem na tym świecie. Nie mogłam usnąć, więc właściwie całą noc gapiłam się w sufit myśląc jak to będzie za parę godzin w szkole.
Jednego byłam pewna będzie lepiej niż w Perth. Wszędzie jest lepiej niż tam.

HEYDAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz