6. Perth

53 3 0
                                    

                              Rok temu
Perth przypominało trochę Nowy York. To podobieństwo zauważyłam już będąc w samolocie. Wysokie szklane wieżowce były wizytówką miasta. Piękne piaszczyste plaże zachęcały turystów, a lokalne knajpy były centrum życia. Mimo, że Perth znajdowało się po drugiej stronie kontynentu dostrzegałam podobieństwa do Melbourne. Rodzice mogli mnie równie dobrze wysłać do Stanów Zjednoczonych, jednak znając ich woleli mnie mieć pod kontrolną i na tym samym kontynencie. Jednak momentami zastanawiałam się czy prawdziwy Nowy York nie byłby lepszy.
Na lotnisku czekał na mnie lokaj zatrudniony przez moich rodziców. Widziałam jego zdziwienie gdy przy odbiorze bagażu zobaczył ilość moich różowych walizek. Było ich dokładnie 5. Gdy już człowiek się przeprowadza na drugi koniec kraju musi zabrać ze sobą wszystko co potrzebne. Nie można się ograniczać. Z trudem zabrał je wszystkie i doniósł do auta. Otworzył mi drzwi, a ja z dumą zajęłam miejsce z tyłu.
Może tu wcale nie będzie tak źle? Założyłam swoje różowe okulary przeciwsłoneczne z Prady i gdy tylko ruszyliśmy zaczęłam podziwiać nowe miasto. Zaczęłam się zastanawiać czy znajdę tu jakiś nowych przyjaciół? Może lepszych niż w Melbourne? Tam zostawiłam pole do popisu Blair. Już od dawna widziałam jak ciągnęło ją do Willa. Nic dziwnego był wysokim, niebieskookim blondynem, dobrze zbudowanym, a do tego był kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej. Idealny partner dla jednej z najpopularniejszych dziewczyn w szkole, czyli mnie. Jednak w obliczu wyjazdu wiedziałam, że go nie upilnuje, a właściwie dziewczyn śliniących się do niego, a właściwie mojej przyjaciółki gotowej zdjąć dla niego majtki, gdy tylko na nią spojrzy. Musiałam z nim zerwać dla własnego dobra. Zastanawiało mnie tylko to jak szybko ze soba będą. Może już są parą?
Po prawie godzinie dojechaliśmy do mojego internatu. Budynek był zachowany w starym angielskim stylu, a na jego elewacji pięły się pnącza. Znajdował się blisko centrum i pomimo starego wygłosu idealnie wmieszał się pomiędzy nowoczesne budynki. Posiadał 4 piętra oraz strych. Z tego co wyczytałam w broszurze na dole znajdowała się kichania, stołówka, salon spotkań oraz sala konferencyjna. Natomiast na piętrach były pokoje. W budynku obok znajdowała się szkoła, a obok niej męski internat. Cały kompleks przypominał literę ,,E" . Pomiędzy budynkami znajdował się dziedziniec z fontanną.
Wyglądało to naprawdę imponująco. Moja szkoła w Melbourne należała do jednej z najnowocześniejszych.
Wysiadłam z auta, a w moim kierunku zaczęła zmierzać kobieta ubrała w garsonkę koloru zielonego. U jej boku kroczyła zaś dziewczyna ubrana w biało-błękitny mundurek szkolny składający się z błękitnej marynarki i spódnicy, białej koszulki z błękitnym krawatem i czarnych mokasyn.
- Ty musisz być Raven- odparła kobieta podając mi rękę- Jestem dyrektor Elizabeth Stone. Witamy w Perth Private School. Mam nadzieję, że szybko się zadomowiła. To Kristen, przewodnicząca szkoły. Oprowadzi cię i wskaże twój pokój. Jesteśmy zobowiązani do tego abyś poczuła się tutaj jak w domu.
- Miło mi- odparłam- Dziękuję za te słowa, również mam nadzieję, że się szybko zadomowie.
- Chodź pokażę ci pokój- odparła Kristen. Przytaknęłam, po czym zaczęłam podążać za dziewczyną
- Na prawo jest stołówka, na lewdo salon i sala konferencyjna. Twój pokój znajduje się na ostatnim piętrze. Może ci być ciężko wnosić walizkę.
- Chyba walizki - odparłam- Mój lokaj mi pomoże.
Dziewczyna spojrzała się na mnie zniesmaczona, ale nic nie odparła. Kroczyłam za nią dumnie po schodach na samą górę. Zatrzymałyśmy się przed pokojem numer 22.
- To tutaj. W razie jakiś pytań znajdziesz mnie w sali konferencyjnej albo w pokoju 10.
- Okey, dzięki.
Dziewczyna bez słowa odeszła. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Nie wiedziałam jakiego standardu mogę się spodziewać po takim budynku. Gdy otworzyłam drzwi doznałam szoku.
- Hej ! - pisnęła brunetka biegnąc do mnie aby mnie uściskać- Ty musisz być Raven!
- Um cześć- odparłam zdziwiona- Co robisz w moim pokoju?
- Chciałaś chyba powiedzieć naszym!
Jej piskliwy głos chciał rozsadzić moje bębenki w uszach.
- Chyba pomyliłaś pokój... albo ja.
- Nic bardziej mylnego. Będziemy mieszkać razem. Mam na imię Lydia i jestem twoją nową współlokatorką, a w przyszłości być może przyjaciółka.
- O ja pierdole... - wymsknęło mi się mimowolnie - To znaczy super, cieszę się.
- Wchodź oprowadzę Cię !
Gdy weszłam do środka dziewczyna zamknęła za mną drzwi. Na wprost mnie znajdowały się dwa łóżka oddzielone od siebie dwoma biurkami. Na lewo stała ogromna szafa, a na prawo mała kanapa oraz stolik kawowy.
- Oto nasze królestwo. Łóżko po prawej jest twoje. Zrobiłam ci też miejsce w szafie. A tu mamy kącik odpoczynku.

Wspólny pokój. Wspólna szafa. Czułam jak dostaje ataku paniki.

- A gdzie jest łazienka ? - spytałam zdziwiona brakiem drzwi w pokoju.
- Jak to gdzie? Na korytarzu- zaśmiała się zdziwiona dziewczyna.
- Na korytarzu?
- Łazienka jest wspólna dla całego piętra.
- Chyba kurwa żartujesz
Lydia spojrzała na mnie rozbawiona.
- Witamy w internacie księżniczko.

Czułam jak złość i panika zaczynają się we mnie kotłować. Rozumiałam wszystko, decyzję rodziców, Perth, internat ale dzielenie każdej przestrzeni z innymi? To była gruba przesada.

W tej samej chwili do pokoju dotarł lokaj z moimi walizkami.
- Nie wiem gdzie to upchniesz w szafie ale powodzenia- po raz kolejny się zaśmiała. Cała sytuacja bardzo bawiła Lydie.
- Zaraz wrócę - rzuciłam wybiegając z pokoju. Zbiegłam na dół szukając dyrektor. Na szczęście była na dziedzińcu i rozmawiała z jakimś uczniem.
- Przepraszam ! - krzyknęłam - Chce zmienić pokój.
Pani Stone spojrzała się na mnie zdziwiona.
- Dlaczego chcesz zmienić pokój? Coś ci w nim nie odpowiada?
- Tak, moja współlokatorka. To znaczy jej obecność. To znaczy, chce swój pokój.
- Przykro mi ale mieszkanie w internacie wiąże się z dzieleniem przestrzeni z innymi. Masz pokój dwuosobowy z tego co wiem, natomiast inni mieszkają w 3 lub 4 osobowych pokojach. I tak na prośbę rodziców masz większą prywatność.
- Napewno da się coś zrobić. Zapłacę.
- Przykro mi nie przyjmuje łapówek. A w naszym kompleksie nie ma pokojów jednoosobowych. Musisz się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. Lydia jest bardzo sympatyczną osobą i zrobi wszystko abyś się szybko zadomowiła.
Wzięłam głęboki wdech.
- Nikt mnie o tym nie poinformował.
- Jest to napisane w broszurze, którą otrzymałaś.
- Myślałam że to dotyczy innych, a ja będę mieć pokój na wyłączność.
- Przykro mi, nie jesteś tutaj VIPem, tylko zwykła uczennica mająca takie same prawa jak inni. W naszej szkole nie ma hierarchii.

Posłałam dyrektorce gniewne spojrzenie i oburzona odeszłam. Pierwszy dzień, pierwsze minuty, a już mamy na pieńku. Chyba będę musiała pokazać kto tu rządzi i jaką władzę ma moje nazwisko.

HEYDAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz