7. Dzielmy sie

28 1 0
                                    

Rok temu

Wróciłam do pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Lydia zaoferowała mi swoją pomoc. Niechętnie ją przyjęłam. Ile się dało tyle ubrań upchnęłyśmy do szafy. Reszta musiała zostać w walizkach.
- Matko ile ty masz ubrań- odparła Lydia
- Poczekaj aż zobaczysz moje kosmetyki
- Po co ci tyle tego?
- Jak to po co? Do malowania, żeby wyglądać pięknie.
- Ale przecież jesteś bardzo ładna po co nakładać tyle tego na twarz.
- Żeby się ulepszyć. Kiedyś cię pomaluje i sama zobaczysz.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
- A to co? - spytała wskazując na ogromną kosmetyczkę.
- Tu mam kosmetyki do włosów.
- Cała kosmetyczkę ?
- Ciężko jest utrzymać taki piękny blond. Potrzeba do tego wielu kosmetyków, fioletowych szamponów i odżywek, masek oraz olejków.
- Nie prościej i taniej mieć swój naturalny kolor włosów? Z tego co widzę po twoim odroście masz ciemne włosy z natury.
- Tak i ich nienawidzę.
- Uważam, że byłoby ci w takich bardzo ładnie.
- Nie znasz się- warknęłam na co dziewczyna zamilkła- Gdybyś miała lepszy gust to byś zrozumiała.
- Okey, może kiedyś zrozumiem- odparła cicho urywając temat.
- Gdzie jest moje gniazdko na ładowarkę?
- Mamy tylko jedno gniazdko w pokoju.
- Serio? Nawet gniazdkiem musimy się dzielić?

Westchnęłam i podłączyłam telefon do gniazdka pod biurkiem, które wskazała Lydia.
Czułam, że mam dosyć.
- Zaraz kolacja. Musimy się zbierać na dół. Załóż mundurek.
- A po cholerę mi on pierwszego dnia?
- Takie są zasady.
- Nie mam zamiaru tego nosić. Pójdę tak jak jestem ubrana.
- Jak tam chcesz- odparła Lydia wychodząc z pokoju.
Na stołówce wszyscy się na mnie gapili. Czy moja różowa sukienka z bufiastymi rękawkami oraz różowe szpilki robiły serio aż taką furorę? U mnie w szkole każda dziewczyna tak chodziła. Siadłam przy stole z Lydia i innymi dziewczynami, których imion nie chciałam nawet zapamiętać. Do zjedzenia dostałam coś na pozór przypominającego zupę warzywną. O dziwo nie było obrzydliwe, ale sushi byłoby lepsze. Gdy miałam wrócić do pokoju zatrzymała mnie dyrektor.
- Raven mogę prosić cię na słówko?
- Słucham?
- Co to za strój?
- To znaczy?
- Powinnaś być ubrana w mundurek, a nie jak na imprezę. Od jutra po terenie internatu i szkoły przemieszczasz się wyłącznie w mundurku. Jeżeli zobaczę cię w wyzywającym stroju jak na imprezę, będziesz musiała odbyć karę w postaci prac porządkowych.
- Dobrze, rozumiem. Czy mogę już wrócić do siebie?
- Tak.

Boże gdzie ja trafiłam. Chyba to był błąd. Gdy tylko wróciłam do pokoju chciałam zadzwonić do rodziców, aby mnie stąd zabrali ale oczywiście nie miałam zasięgu. Chciało mi się płakać.
Noc zapowiadała się  okropnie . To niewygodne łóżko chciało sprawić abym następnego dnia była zmęczona i połamana. Wszystko było tutaj nie tak. Nie pasowałam tu.

HEYDAYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz