Rozdział 4

72 5 0
                                    

W dzień urodzin Harry'ego Ginny obudziła się wcześniej, niż reszta domowników. Słońce wciąż było nisko na niebie, rzucając chłodną, złocistą poświatę na ogród, eksponując perłowo biały namiot. W domu było prawie cicho – wydawało jej się, że ​​może usłyszeć delikatne brzęczenie naczyń z kuchni, co sugerowało, że jej matka już wstała, ale na razie rozkoszowała się ciszą.

Chwilami zastanawiała się, czy naprawdę nie zwariowała. Czysta niepewność tego, co stanie się z jej rodziną, przyjaciółmi i Harrym, nieustannie kołatała się w jej umyśle, wywołując dziwny niepokój, który w jednej chwili dodawał jej determinacji i odwagi, a w następnej doprowadzał do spanikowanych łez. Często wymykała się niezauważona przez nikogo do swojego pokoju, gdzie siadała na podłodze, tyłem do ściany, biorąc głębokie, drżące oddechy, walcząc z pragnieniem łkania i szlochania. Potem, tak szybko, jak epizody paniki mogły się pojawić, odchodziły, zostawiając ją gotową do ponownego przekomarzania się z bliźniakami, chytrego uśmiechania się do Harry'ego i zwyczajnego narzekania na Delacourów z Ronem.

Dziś jednak miała zdecydowane poczucie celu. Spojrzała na łóżko polowe, na którym Hermiona zaczynała się poruszać, mając nadzieję, że uda jej się odwrócić uwagę Rona na wystarczająco długo. Nie denerwowała się samym planem, ale obawiała się, że Ron lub inny członek jej dokuczliwej rodziny stanie im na drodze. W tak ruchliwym domu naprawdę nie było szans na prywatność.

- Dzień dobry, Ginny – ziewnęła Hermiona, mrugając ciężko. – Wcześnie wstałaś.

- Dzień dobry – odparła wesoło Ginny. Wzięła szczotkę do włosów i zaczęła przeczesywać nią swoje długie rude włosy. - Piękna dzisiaj pogoda, pewnie będzie naprawdę upalnie.

- Cóż, to dobrze - powiedziała Hermiona, przecierając oczy i wciąż wyglądając na wpół śpiącą. – Lepiej pójdę do łazienki, póki jest jeszcze wolna – Spojrzała w górę, skąd słychać było cichy dźwięk śmiechu Rona i Harry'ego. – Nie sądziłam, że wstaną tak wcześnie. Wezmę moje ubranie i jego prezent, żebym mogła zejść prosto na dół... Spodziewam się, że będziesz chciała posprzątać swój pokój – powiedziała znacząco, uśmiechając się do Ginny.

– Co? – powiedziała Ginny bez wyrazu. Rozejrzała się po swoim pokoju; brudne ubrania, książki i poobijany kafel były porozrzucane po podłodze, z małą aureolą porządku wokół łóżka Hermiony. Nie była to najbardziej romantyczna sceneria. – Och... tak, dobry pomysł.

Hermiona zebrała swoje rzeczy i mrugnęła, wychodząc z pokoju. Ginny pospiesznie zgarnęła wszystkie przedmioty, które zaśmiecały podłogę jej sypialni, wpychając je nerwowo do i tak już zagraconej szafki. Musiała szybko zamknąć drzwi, zanim wszystko się zsunęło, ale poza tym wydawało się to zgrabnym rozwiązaniem problemu.

Słyszała dudnienie kroków, gdy Harry i Ron schodzili na dół do kuchni. Zamarła, trzymając róg kołdry gotowy do zaścielenia łóżka.

— ...a ty niby dużo wiesz o pracy z różdżkami, Ron... — rozległ się drażniący głos Harry'ego.

- Nie wiem, szczerze mówiąc na razie ćwiczyłem głównie w pojedynkę - zachichotał Ron. – Nie zabrałem się do właściwego pojedynkowania. 

Usłyszała, jak Harry parska śmiechem, gdy ich głosy ucichły, i potrząsnęła głową, zastanawiając się, o czym u licha mówią. Zaczynała teraz odczuwać trzepotanie nerwów, ale porównała to uczucie do podniecenia tuż przed meczem quidditcha.

Łóżko polowe Hermiony można było złożyć i schludnie wsunąć pod jej własne, natychmiast sprawiając, że jej mały pokój wydawałby się mniej zagracony. Teraz przyłapała się na tym, że powstrzymuje uśmiech; to było niezwykłe, jak wiele to zmieniło. Otworzyła okno, przepuszczając przyjemny letni wiatr, i uprzątnęła bałagan z piór, kałamarzy i starych egzemplarzy Żonglera z jej biurka. Czując się lekko zakłopotana, mimo że była sama, otworzyła szafę, by spojrzeć w duże lustro w środku i szybko zsunęła ubranie. Tego ranka ostrożnie włożyła swoją najładniejszą bieliznę i musiała powiedzieć, że była raczej zadowolona z rezultatu. Czując przypływ pewności siebie, przebrała się i jeszcze raz rozejrzała po swoim pokoju, zanim stanęła w oczekiwaniu przy drzwiach. Usłyszała, jak wspinają się po schodach, i praktycznie zadrżała w oczekiwaniu.

Własna historia |Harry Potter FANFICTION| TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz