Wiele godzin później Ginny usłyszała trzask frontowych drzwi. Już prawie zasnęła, więc przez chwilę zastanawiała się, czy ten hałas jednak jej się nie przyśnił, ale kiedy zakradła się ukradkiem do zaciemnionego korytarza i wyjrzała przez okno, zobaczyła Remusa, szybko wychodzącego przez bramę i znikającego za rogiem.
Próbowała zakraść się cicho po schodach, unikając skrzypiących miejsc, tak jak robiła to przez tyle lat, nadstawiając uszu i kucając niezdarnie na krawędzi stopnia, słuchając rodziców w kuchni.
- ...planuje wrócić teraz do Tonks? - pytał jej ojciec.
- NIE! - Molly szeptała z rozpaczą. - Desperacko próbowałam go przekonać, poczyniłam pewne postępy, ale on jest taki skonfliktowany...
- A więc dobrze myślę? Czy Tonks jest w...?
Zapadła cisza, Ginny mogła tylko przypuszczać, że jej matka albo potrząsnęła, albo pokiwała głową. Usłyszała, jak jej ojciec ciężko westchnął.
- Myśli, że będzie takie jak on. Martwi się, że przeklął ich obu - mówiła Molly. Ginny zmarszczyła brwi w zakłopotaniu. O kim ona, u licha, mówiła? Nie mogła sobie wyobrazić Remusa, który mógłby kogoś przekląć.
- Ucieczka nie pomoże - powiedział Arthur z irytacją. - Zawsze myślałem, że całkiem dobrze radzi sobie ze swoim stanem, ale najwyraźniej nie.
- Cóż, kiedy w grę wchodzi dziecko, wszystko staje się przerażające i przestaje się trzeźwo myśleć, prawda? - powiedziała Molly.
Bum.
Ginny była w takim szoku, że jej stopa ześlizgnęła się z krawędzi wyłożonych dywanem schodów i straciła równowagę, upadając niezdarnie i boleśnie na pośladki.
Drzwi do kuchni otworzyły się natychmiast.
- Co ja ci mówiłem po kolacji? - zapytał gniewnie ojciec. - O poszanowaniu prywatności ludzi?
- Zeszłam na dół po szklankę wody - powiedziała natychmiast Ginny, wciąż siedząc na schodach jak małe dziecko.
- Nie zaczynaj - powiedziała niebezpiecznie Molly. ‐ Ile słyszałaś? Nie, właściwie nie chcę wiedzieć, tylko nie waż się nikomu powtarzać ani słowa.
- Czy Tonks i Lupin będą mieli dziecko? - zapytała Ginny.
- Och, idź do łóżka, Ginny - powiedziała ostrożnie Molly.
- Więc tak?
- Ginny, wracaj do łóżka - rozkazał Arthur.
- Czy Remus ich zostawił? Co za kompletny...
- GINEVRA!
Pobiegła z powrotem do swojego pokoju.
Przez kilka następnych dni desperacko próbowała wyłudzić informacje od rodziców, ale oni milczeli. Z powodzeniem zwerbowała Freda i George'a do tych wysiłków, ponieważ wydawali się równie przerażeni i zaintrygowani jak ona, ale mieli interes do prowadzenia, więc były inne rzeczy, które mogły ich rozproszyć. Ginny miała niewiele do roboty, więc wtykanie nosa w sprawy innych ludzi wydawało się dobrym sposobem na spędzenie czasu.
- Powinnaś przygotowywać się do jutrzejszej rozmowy - pouczyła ją Molly, po raz kolejny ignorując pytania Ginny.
- Co, u licha, mam przygotować? - spytała Ginny z niedowierzaniem. - Nie powiedzieli dokładnie, co to jest, nie kazali mi niczego przynieść ani ćwiczyć żadnych zaklęć...
- No cóż, zastanawiałaś się już, w co się ubrać? - zapytała żwawo Molly, składając pranie zdecydowanym ruchem różdżki.
- Ubrać? Nie wiem. Tak naprawdę nie planuję moich strojów z wyprzedzeniem.
CZYTASZ
Własna historia |Harry Potter FANFICTION| TŁUMACZENIE
FanfictionMoże i nie była w stanie dołączyć do Harry'ego, Rona i Hermiony, ale Ginny nie podda się bez walki. Gdy zbliża się wojna, Ginny wraca do Hogwartu, aby wskrzesić Gwardię Dumbledore'a i stawić czoła najciemniejszym czasom, jakie kiedykolwiek widział c...