Uzależnienie to stan, w którym nie można przestać wykonywać jakiejś czynności. Nieważne, czy się wie, że jest to złe. Ludzie nie potrafią się powstrzymać, nie potrafią się od tego oderwać. Ciągnie nas, by zapalić papierosa, jointa lub wypić te kilka kieliszków wódki.
Narkotyk to rzecz, od której jest się uzależnionym. Chociaż najczęściej jest on kojarzony z kokainą lub innym białym proszkiem, ewentualnie zieleniną. Ale istnieją również mniej szkodliwe. Tylko zazwyczaj wtedy tego się tak nie nazywa. Gdyby ktoś jadł warzywa i nic poza tym, ludzie nazwaliby to zdrowym nawykiem. Ale gdyby sprawa dotyczyła słodyczy, byłoby to uzależnienie od cukru.
Wiele czynności może być uzależnieniem. Taką samą liczbę rzeczy można uznać za narkotyk. Dla ludzi najważniejsze jest dowiedzieć się, kiedy jest to złe - złe według ich moralności i podobno dobrych rokowań lekarzy.
Wspomnienia są narkotykiem. Sny są narkotykiem. Wymyślone historie są narkotykiem.
To, czym one są i o czym nam przypominają, może być bardzo dobrze lub bardzo złe. I to właśnie jest uzależnienie.
Kim w swoim nędznym życiu przeżył wiele. Cóż, jego egzystencję można nazwać czystym chaosem. Sznurki losu ciągały go w różne strony, nie zawsze dobre. Albo bezpieczne.
Często po zażyciu pewnych trunków zasypiał, a rano budził się z mokrymi policzkami i wmawiał sobie, że już nigdy nie będzie musiał wracać do tamtego koszmaru. Nigdy więcej tego przeżywać. Tych lat bólu i cierpienia. A jednak nie może przestać marzyć o twarzach braci. Nawet jeśli na niego krzyczą, nawet jeśli ich ręce go dotykają - Kim nie potrafi przestać. Są zbyt cenni, by wymazać ich z pamięci.
Choć ukrywa to pod wieloma warstwami, w rzeczywistości jest tylko chłopcem, który wędruje w poszukiwaniu miłości i który tę miłość przekazuje dalej w piosenkach. Niekiedy przed zaśnięciem myśli o rodzinie. Tęskni. I przez to umiera od środka.
Budzi się, gdy słońce jest już wysoko na niebie. Promienie słońca grzeją mu skórę. Czuje zimno, które przenika przez jego dłonie. Stara się uchylić powieki. Chce obudzić się pomiędzy braćmi lub trzymając w ramionach ukochanego.
Otwiera oczy.
„Ukochanej matce, żonie i siostrze.
Niech Śmierć traktuje cię dobrze."Gdyby jego ciało nie było zdrętwiałe, podniósłby się gwałtownie, a czas zamarłby w miejscu. Niestety, nie w tej rzeczywistości. Zamyka oczy, mając nadzieję, że to wszystko nie okazało się tylko głupim snem.
Boi się, iż znowu musi nazwać to koszmarem.
Unosi swój ciężar na dłoniach. Stoi na drżących nogach.
Bierze wdech, a potem robi to, co każdy normalny człowiek w takiej sytuacji - drżącymi rękami włącza telefon i sprawdza datę oraz godzinę.
Łzy napływają mu do oczu. Kiedy ostatni raz płakał? Przed pogrzebem matki?
Nie chce wierzyć, że to wszystko było tylko snem, że cała troska, która została mu okazana, okaże się kłamstwem.
- Hej! Co ty tam robisz? Złaź z grobu!
Wyraźny, męski głos wyrywa go z wiru myśli. Kim upuszcza telefon i biegnie, nie patrząc pod nogi i kilka razy prawie się przewracając. Nie zastanawia się nad znaczeniem swoich k̶o̶s̶z̶m̶a̶r̶ó̶w̶ snów. Jeszcze nie. Wpada na ludzi, nie przeprasza, przecież i tak nie zapamiętają jego twarzy. Cichemu sąsiedztwu nie przeszkadzają głośne kroki czy przyspieszony oddech. Zdaje sobie sprawę, że jest na skraju paniki.
Wybiega przez bramę cmentarza. Jakiś facet, któremu wywrócił kosz z kwiatami, krzyczy za nim niecenzuralne słowa. Kim nie zwraca uwagi na auto zaparkowane obok stoiska i ochroniarza w nim siedzącego. Przez chwilę myśli, by się zatrzymać, ale samochody jadące w pobliżu i ludzie odsuwający się na bok zniechęcają go. Biegnie, słuchając dźwięków ruchu ulicznego. Ptaki milką wśród tego nienaturalnego świata. Wszystko jest teraz takie afektowane.
CZYTASZ
Butterfly
FanficKim Khimhant Theerapanyakun wiedział, że nie był kochany. I właśnie to doprowadziło go do upadku. ꧁꧂ „There are always two deaths, the real one and the one people know about". Jean Rhys "You're not a bad person. You're a very good person, who bad th...