Rozdział 1

9 2 1
                                    

Miesiąc i dwa tygodnie. Dokładnie tyle czasu minęło od zakończenia roku szkolnego. Pomimo tego, że problem w postaci dręczących mnie rówieśników już zniknął, wciąż liczyłam swoje dni, prosząc Boga w modlitwach, o skrócenie mojego cierpienia. Jednak moje błagania nigdy nie były wysłuchiwane. Dalej przeżywałam piekło, które każdego dnia tworzyła mi moja własna rodzina.

Rodzina - chyba użyłam złego słowa.
Wychowywałam się wśród potworów, którzy na każdym kroku dawali mi do zrozumienia, że nigdy nie chcieli, abym pojawiła się na tym świecie, że dla nich nie jestem nic warta. Tak, urodziłam się, bo moi starzy zaliczyli wpadkę, po imprezie organizowanej przez ich wspólnych znajomych, na której się poznali. Oboje byli wtedy ledwo po dwudziestce i mieli lekkie podejście do "tych" spraw, co zresztą zostało im do teraz. A jako, że moi dziadkowie z obu stron byli bardzo surowi i konkretni, nie zezwolili na dokonanie aborcji przez moją matkę i na biegi zorganizowano rodzicom ślub, bo "co pomyślą sobie o nich ludzie?"

Tego dnia również lekko nie było. Ojciec wrócił do domu pijany. Nie mówił nic, ale niszczył wszystko, co znalazło się pod jego ręką, a co nie nadawało się do sprzedaży.
Mężczyzna przyszedł do mojego pokoju.
Był wściekły. Ale to u niego normalne. Zawsze znalazł jakiś powód, nawet najgłupszy, byle tylko móc się na mnie wyżyć.

- Oddawaj telefon.

Powiedział. Widząc, że nic sobie nie robię z jego słów zdjął pas ze spodni, którym mi groził. Myślał, że w ten sposób się przestraszę i oddam mu telefon. Bądźmy szczerzy. To była droga bez wyjścia, bez względu na to, czy oddałabym mu ten telefon czy nie, on i tak by mnie sprał, co już nie raz robił.

- Spierdalaj stary oblechu. Nie oddam ci mojego telefonu.

- Zamknij mordę gówniaro i oddawaj ten telefon!

- Po co? Abyś go sprzedał, abyś miał z czego chlać i ćpać?! Pół domu już sprzedałeś, kiedy spróbujesz sprzedasz jeszcze i mnie?!

Nie miałam siły dłużej trzymać wszystkiego w sobie, więc wykrzyczałam mu wszystko, co mi siedziało w sercu prosto w twarz.
Moje słowa wylatywały z moich ust, niczym pociski z broni. Nie dbałam o nic, w końcu tak, czy siak czekało mnie lanie.

Jednak, tak mi się tylko zdawało.
Tym razem nie było to tylko lanie.
Po tym, jak kilkadziesiąt razy ojcowski pas zetknął się z moją skórą, szarowłosy zdjął spodnie ukazując przy tym w całej okazałości swoje przyrodzenie. Gdy próbował do mnie podejść, szybko otworzyłam okno i z niemałym obrzydzeniem wywaliłam go przez nie.

Ruchać się staremu frajerowi zachciało...
Niestety nie ze mną te numery.
Szybko zadzwoniłam pod numer alarmowy i wyjaśniając wszystko operatorowi, zaczęłam na biegi pakować moje rzeczy, których nie miałam wiele. Tylko to, co kupiła mi pani O'Brien. Policja zjawiła się po piętnastu minutach, gdy ojciec próbował mnie zabić. Oczywiście widząc co się stało oboje moi rodzice zostali zatrzymani. Ja w tym czasie wykorzystałam okazję i po złożeniu zeznań uciekłam z domu, nim ktokolwiek zdążył mnie znaleźć.

Pobiegłam do sąsiadki prosząc ją, o podwiezienie mnie na lotnisko. Oczywiście, pani O'Brien się zgodziła i po niespełna trzydziestu minutach byłam już na miejscu.
Pożegnałam się z kobietą i sprawnie przeszłam przez rozprawę. Pani Camille naprawdę wiele dla mnie zrobiła, to dzięki niej dostałam wizę do Las Vegas, bilet kupiła mi ona sama oraz załatwiła mi miejsce w college'u z internatem.

Teraz tylko czekać na samolot, który zgodnie z informacją widniejącą na tablicy przylotów i odlotów miał być za dwie godziny. Bałam się, że w tym czasie policja i wszyscy ci ludzie dowiedzą się, że tutaj jestem, ale na szczęście tak się nie stało.

Gdy samolot był już na miejscu, wraz z innymi pasażerami udałam się na pokład.
Zajęłam wyznaczone miejsce i patrzyłam przez ostatnie minuty na moje rodzinne Toronto. Kochałam to miasto, jego piękno zachwycało mnie kazdego dnia, jednak nigdy nie czułam się.tutaj bezpieczna i nigdy nie byłam, dlatego też moje nogi nigdy więcej nie staną na ojczystej ziemii.

Po piętnastu minutach samolot ruszył, a ja włączyłam moją ulubioną playlistę na telefonie i gdy maszyna wzbijała się w powietrze, przy dźwiękach piosenek, które uwielbiałam patrzyłam, jak przeszłość zostaje w tyle. Właśnie rozpoczęłam nowy rozdział w moim życiu.

❣️❣️Rozdział dedykowany dla 1Iwciaaaq1 ❣️❣️

Her Last Smile || Palaye RoyaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz