ROZDZIAŁ I

71 4 0
                                    

Za poprawki i uwagi dziękuję słynnej, niezrównanej i najwspanialszej ALEX ROSE. I oczywiście zapraszam Was do jej opowiadań na https://coseeterne.wordpress.com/


Codziennie widzę teraz w oknie
czerwcowy pejzaż tak spokojny
a gdzieś na świecie ktoś rozsnuwa 
gęste i lepkie sieci wojny..."

J. Iwaszkiewicz


Początek czerwca w całej Belgii był rozczarowująco chłodny i szary. Po zimnym i deszczowym maju każdy oczekiwał zmiany i z nadzieją patrzył w niebo. 

Kiedy wojskowe radary wykryły nadlatujące obiekty, w sztabie od razu podniesiono alarm. Choć w pierwszej chwili siedzący przed ekranami wojskowi kontrolerzy ruchu lotniczego mieli cichą nadzieję, że to kolejne ćwiczenia, zgodnie z procedurą od razu powiadomiono odpowiednie jednostki NATO. 

- To nic takiego, pewnie kolejne ćwiczenia – powtarzano w myślach, automatycznie wdrażając obowiązkowe procedury. Dzięki najnowocześniejszym systemom obronnym przechwycenie rakiet balistycznych nie było problemem, przygotowywano się na podobne ataki od dawna. Testy i ćwiczenia były przecież nieodłączną częścią pracy wojskowych, a niezidentyfikowane obiekty co jakiś czas pojawiały się na radach, zwłaszcza w przypadku manewrów ćwiczeniowych innych państw. Identyfikacja samolotu było kluczem do włączenia ewentualnej obrony przeciwlotniczej. Okazało się jednak, że nadlatujące obiekty poruszają się z zatrważającą prędkością, a to oznaczało wyrok. Najnowszej generacji pociski hipersoniczne były zbyt szybkie i nawet system tarcz antyrakietowych wart setki milionów euro nie był w stanie ich zestrzelić.

Te nowoczesne rakiety miały być pokazem siły, nie tyle bronią zdatną do użytku, a raczej czymś, co miało odstraszyć potencjalnego przeciwnika. Przynajmniej tak do tej pory sądzono. System ich pokonywania był dopiero opracowywany i nie do pomyślenia było, aby wyścig zbrojeń miał się zakończyć tak szybko. Mogli tylko reagować już po trafieniu pocisków, nie było mowy o  alarmie przeciwlotniczym i ewakuacji mieszkańców. Komitet Ochrony Cywilnej włączył automatyczny alert, rozsyłając ostrzegawczy sms do wszystkich obywateli, jednak wówczas było już po wszystkim. Ludzie nie zdążyli nawet odczytać wiadomości.

Toczącą się na Pacyfiku wojnę pomiędzy dwoma największymi mocarstwami postrzegano bardziej jako odległy konflikt i choć przewidywano, że działania zbrojne mogą kiedyś objąć stary kontynent, to nagły nalot z odległego miejsca przy użyciu najnowszej technologii był końcem spokoju. To miasto była sercem Unii Europejskiej, atak był jak niespodziewany policzek, wyzwanie rzucone potędze. Uderzenie było precyzyjne, przemyślane. Zniszczeniu uległy najważniejsze magazyny wojskowe i kluczowe ośrodki naukowe. Budynki wokół nich jedynie zadrżały i straciły szyby, a kluczowe miejsca długo otaczała chmura pyłu. Sygnał karetek pogotowia i wozów strażackich długo rozlegał się echem w uszach mieszkańców. Kilkaset ofiar nie było tak ogromną ilością, jakiej się początkowo spodziewano, ale wojna rozpoczęła się od ogłoszenia żałoby narodowej. Flagi wszystkich państw Unii zostały opuszczone do połowy na znak jedności z Belgią. Ludzie nie chcieli tej wojny. Zamiast woli walki w społeczeństwie narastało niedowierzanie i obezwładniający lęk.

**

Jean Farmer bez słowa wpatrywała się w ekran telewizora, nie mogąc uwierzyć w atak na Europę. Kolejne obrazy ukazujące strażaków i ochotników poszukujących żywych ludzi wśród sterty gruzów, lekarzy wnoszących rannych do karetek, ulice w pyle... to wszystko było jak koszmar i nie mieściło się jej w głowie. Bruksela była tylko 1400 km od niej, była elementem bezpiecznego, zachodniego świata.

Granice (DRAMIONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz