— Co Sunoo w ogóle sobie myślał? Nic z tego nie rozumiem. — westchnął Jungwon. Jay doskonale znał całą prawdę, ale przecież nie musiał jej Jungwonowi wcale zdradzać.
— Nie mam pojęcia co mu siedzi w głowie. Sunoo to Sunoo i nic na to nie poradzimy.
— Ja nie wiem jakim sposobem Riki z nim tyle wytrzymał...
— Riki jest w nim zakochany po uszy. Za to zastanawia mnie jak Sunoo z nim wytrzymał.
— On też go strasznie kochał... Wydaje mi się, że nadal tak jest, ale dopiero zaczyna to sobie uświadamiać.
— Cóż, zobaczymy co z tego wyjdzie.
— Jake i Sunghoon skończyli razem, nigdy nic nie wiadomo...
— U nich to akurat było pewne. Ale dobra, może nie gadajmy już o innych.
— A o czym chcesz gadać? — to pytanie zagięło nieco Jaya. O czym chciał rozmawiać z Jungwonem?Widzieli się codziennie i wszystko omawiali na bieżąco, a większość rzeczy o sobie już zdążyli się dowiedzieć przyjaźniąc się tyle lat. Tak właściwie, czy było coś, o czym jeszcze nie rozmawiali.
— Może porozmawiajmy o czymś, o czym nigdy nie rozmawialiśmy? Zastanawia mnie ile tak naprawdę jeszcze o tobie nie wiem.
— Mam wrażenie, że znasz mnie lepiej ode mnie. Przyjaźnimy się całe życie.
— Na pewno jest coś, o czym nie wiem. — Hmm... — zastanowił się młodszy.Było coś, o czym Jay nie wiedział. Mianowicie to jak bardzo młodszy go kochał. Odkąd tylko pamiętał. Jay był jego pierwszym zauroczeniem. Fakt, że w międzyczasie podobały mu się inne osoby, ale uczucia do Parka cały czas się rozwijały. To nie było takie "podoba mi się". Jungwon uważał Jaya za swoją bratnią duszę. Tę właściwą osobę. Młodszy tak naprawdę nie wiedział, czy jego uczucia są czysto platoniczne, czy może chodziło o coś więcej. Nie do końca wiedział jak ma znaleźć różnicę. To nie było dla niego istotne. Ważne było to, że Yang każdego dnia budził się będąc wdzięcznym za poznanie chłopaka. Za to, że codziennie widział jego cudowny uśmiech, prowadził z nim rozmowy podczas których wydawało mu się, że ich umysły są ze sobą niejako połączone. Razem z nim tyle razy śmiał się, płakał, nawet krzyczał w złości, przy nim był w stu procentach sobą, najczystszą wersją siebie. Jay chwalił jego zalety i tolerował jego wady. Akceptował go takim, jaki jest. Choćby świat się kończył, na Jaya zawsze mógł liczyć. Wiedział, że cokolwiek by się nie działo zawsze był przy nim. Wiedział, że gdyby miał upaść, Jay zawsze będzie jego podporą.
— Jungwon? — chłopak wyrwał się z zamyślenia.
— Co?
— Chciałeś coś powiedzieć.
— Ach, tak.... Zapomniałem... — Jay wiedział, że młodszy o czymś intensywnie myślał. Chciał już spytać, co takiego go zajęło, ale stwierdził, że być może ma powód, żeby nie mówić.
— No dobrze... Ale wiesz o tym, że możesz mi ufać, tak? Możesz mi mówić o wszystkim.
— Wiem, Jay... Wszystko ci kiedyś powiem, ale daj mi czas, żeby to sobie poukładać w głowie. — Co Jungwon musiał sobie poukładać? Jay nic z tego nie rozumiał. Czyli jednak Jungwon nie mówił mu wszystkiego?Chociaż Jay też ominął istotny szczegół. Ukrywał przed nim uczucia do niego. Jay nie miał prawa na niego naciskać.
— Jasne. Będę czekał ile będzie trzeba. Nie spiesz się z niczym.
— Dziękuję, że jesteś tak wyrozumiały... Naprawdę to doceniam.
— To nic takiego, tak robią... — Jay zawiesił się na chwilę. — przyjaciele.Jungwon uśmiechnął się lekko i kiwnął głową. "Przyjaciele. No tak..."
— Zgłodniałem, zamawiamy coś?
— Jasne, też jestem głodny.-
— Ej no Sunoo... Nie bądź pizda.
— Boże, dobra. Niech będzie. — Sunoo nie był zadowolony z faktu, że miał wejść do domu strachów. Nie ukrywał, że nie lubił takich rzeczy i definitywnie nie łapał tego całego czerpania przyjemności z odczuwania strachu. Ale młodszy wygrał w kamień, papier nożyce, więc nie miał jak się wycofać.
— Jak się boisz to cię mogę potrzymać za rękę. — zaśmiał się cicho Riki.
— Obejdzie się. — przewrócił oczami Kim wchodząc do ciemnego pomieszczenia jako pierwszy.Szybko tego pożałował. W środku było oczywiście strasznie ciemno. Widział tyle co nic. Próbował ręką wyczuć japończyka w pobliżu.
— Tu jestem Sunoo. — usłyszał i poczuł jak łapie go za rękę. — Idziemy?
— Idziemy zanim zacznę żałować, że tu wszedłem.Pierwsze kilka metrów nie działo się nic. Przez absolutny brak światła starszy bał się, że potknie się o własne nogi.
Nagle przed twarzą wyskoczyła mu zakrwawiona postać i krzyknął ze strachu chowając się szybko w ramionach młodszego.
— Daj spokój, to wcale nie było takie straszne... JEZU! — krzyknął gdy tym razem ujrzał pełno ogromnych, pełzających pająków i sam wskoczył w ramiona Sunoo.
— "Daj spokój, to wcale nie było takie straszne..." — chłopak przedrzeźnił Nishimurę. — Idźmy dalej, najlepiej od razu do wyjścia.
— Tak, idźmy...Następne atrakcje domu strachów stopniowo przestawały robić na chłopakach wrażenie. Kierowali się do wyjścia, częściej śmiejąc się niż krzycząc.
— To nie było wcale takie straszne... — stwierdził Sunoo.
— A kto zaczął krzyczeć i się zaczął chować ze strachu?
— Może i ja, ale ty również.
— Uznajmy, że tego nie było, dobra?
— Dobra.Chłopcy zaliczyli jeszcze zderzające się samochody, roller coaster, koło młyńskie i wiele innych atrakcji. Było koło dwudziestej, a oni zajadali się watą cukrową śmiejąc się z najbardziej bezsensownych rzeczy.
— Boże, patrz na tego kota. — zaśmiał się Riki pokazując Sunoo obrazki z kotami.
— Czemu on wygląda jak Jungwon? — Kim również zaczął się śmiać.
— A patrz, ten wygląda jak Heeseung. A ten jak Jay.
— Ten mi się podoba. — Sunoo wskazał na małego, uroczego kotka. — Przypomina mi ciebie.
— A to niby czemu? — spytał Riki urażony.
— Bo jest mały i uroczy, tak jak ty.
— Wcale nie jestem mały. — młodszy wstał. — Widzisz? Jestem sporo wyższy od ciebie. I wcale nie jestem uroczy.
— Jak tak się obrażasz jak czterolatek to jeszcze bardziej.
— A spadaj... — przewrócił oczami. Sunoo zaśmiał się cicho.Siedzieli chwilę w przyjemnej ciszy jedząc watę cukrową i wpatrując się w gwiazdy.
— Sunoo?
— Tak?
— A gdybym wtedy nie wyjechał... Myślisz, że dalej bylibyśmy razem, czy wszystko by się posypało?
— Czy ja wiem, czy by się posypało? Bądź co bądź strasznie cię kochałem.
— A teraz?
— Teraz? — Sunoo był zdziwiony pytaniem Nikiego.
— Co teraz do mnie czujesz?-
an. muzyczka z polsatu du du du du dum dum dum dumwybaczcie, że nie wstawiłem daily rozdziału ale wczoraj uczyłem się na chemię i łacinę także wiecie
zobaczymy co się stanie w następnych rozdziale sam nie wiem, wiec mozecie dawac swoje propozycje :))
wgl mam pytanie, jak czytacie Sunoo?
w sensie jakby suno czy sonu?
CZYTASZ
my ex should go fuck himself (sunki)
FanfictionRiki jest byłym Sunoo. Zerwał z nim bez słowa wyjaśnienia i zniknął jak gdyby nigdy nic. Sunoo z oczywistych względów go nienawidzi. Co się stanie, gdy po wyleczeniu się z Nishimury Sunoo chcąc nie chcąc powita go z powrotem w swoim życiu? Czy dowie...