- Czyli mamy jechać do zakichanego Velen, do agenta Emhyra po..? - uniosła brew dziewczyna.
- Informacje o Ciri. - skończył Geralt wsiadając na Płotkę, dziewczyna zaraz po nim wsiadła na karą klacz.
- Jak się nazywa? - zapytał Geralt powoli ruszając.
- Hm? - mruknęła pytająco dziewczyna.
- Twoja klacz. - odpowiedział.
- Nazwałam ją Dhu. - uśmiechnęła się, wiedźmin westchnął. - No co? - zapytała rozbawiona unosząc brew.
- Ciri nazwała swoją klacz Kelpie, ty Dhu. Czemu nie Płotka lub Wojsiłek. Ta dzisiejsza młodzież. - westchnął.
- Uważaj, bo zmienisz się w Vesemira. - uśmiechnęła się kąśliwie.
- Wtedy będziesz mnie słuchać? - zapytał Rzeźnik z Blaviken.
- Nie. - Jasper skończyła temat.
Po godzinie dotarli do wsi Wrzosowa, wcześniej byli w karczmie zapytać o drogę. - Brr.. Zimno tu jak cholera. - burknęła Jasper. - Jakby w gorący dzień wejść do zimnej piwniczki. - odpowiedział wiedźmin. - Dzikie psy. - zauważył Geralt wyciągając stalowy miecz, Jasper, zamiast odpowiedzieć, tym samym odsunęła się, wiedźmin usłyszał, że jej serce wali jak szalone a oddech jest nie równy, nie zważył na to więcej uwagi. Pierwszy pies rzucił mu się na plecy, wiedźmin wykonał unik i uderzył ostrzem o skórę zwierzęcia, drugi dziki pies był szybszy, Geralt nadciął mu łapy i wbił miecz pod żebra. Biały wilk rozglądał się za trzecim psem, zauważył go maszerującego w stronę dziewczyny, jej miecz leżał dalej pies właśnie obok niego przeszedł. Jasper zasłoniła się rękoma, pies rzucił się na głowę dziewczyny, jej ręka zablokowała atak. Wiedźmin zabił trzeciego psa.
- Mocno dostałaś? - zapytał sięgając po łokieć dziewczyny i przyciągając jej rękę bliżej siebie.
- Nie, przeżyje. - uśmiechnęła się słabo.
- Jak tego nie zatamujemy to się wykrwawisz. - stwierdził wiedźmin, podszedł do Płotki i wyjął z juków bandaże. Zabandażował jej rękę i podszedł do mężczyzny z pochodnią, wymienili informacje.
- Hendrik nie żyje. - westchnął. - To tamta chata, pójdę się tam rozejrzeć. - wiedźmin ruszył w stronę domu.
- Mam jego notatki. - mruknął Biały Wilk do Jasper która kucała próbując uspokoić mężczyznę. - A ja wiem co tu się stało. - powiedziała wstając, Geralt zmarszczył brwi.
- Dziki Gon. - Dziewczyna wydusiła te dwa słowa jakby był to jeden wiersz Jaskra. Biały Wilk nie wiedział jak zareagować. Milczał.
- To gdzie teraz? - zapytała dziewczyna.
- Do krwawego Barona. - powiedział i wskoczył na Płotkę.
- Pewnie. - mruknęła dziewczyna powtarzając ruch wiedźmina.
- Mogę zerknąć na te notatki? - zapytała Jasper po jakimś czasie podróży.
- Mhm. - Mruknął wiedźmin wyciągając notatki i wręczając je Jasper, ta podjechała bliżej wiedźmina i przekartkowała notatki.
"Zapłata za worek zboża – 35 NK
Rachunek za węgiel drzewny – 24 NK
Poszukiwana pojawiła się na Skellige. Widziano ją też w Novigradzie.
Wygląd niezmieniony. Szare włosy. Blizna na twarzy.
Unika spotkań z ludźmi.
Pijany Wieprz.
Tak zwany Baron przyjął poszukiwaną w swoim, czy raczej zawłaszczonym sobie kasztelu. Powód – nieznany.
Porozmawiać z Baronem.
Konflikt z wiedźmą
Poszukiwana dotarła na bagna, gdzie spotkała wiedźmę.
Doszło do konfliktu. Powód – nieznany.
Odszukać wiedźmę. Porozmawiać z wieśniakami. Wioska – Podgaje.
Konieczna ostrożność
Ktoś mnie obserwuje. Nie wiem, kto to może być. Niepokojące symptomy.
Pies uciekł. Woda w wiadrze zamarzła.
Dziwna łuna na niebie. Chłopi mówią, że to zły znak."
- Intrygujące.. - mruknęła kobieta. - I również interesujące nazwy. - dodała z uśmiechem.
- Też tak sądzę. - wiedźmin uśmiechnął się na tyle ile pozwalały mu mutacje, galopowali gdzieś przez lasy, kiedy wiedźmin usłyszał szelest. Zatrzymał się gwałtownie i powstrzymał ruchem ręki Jasper przed powiedzeniem czegokolwiek, nagle wiedźmin dostał w ramię ze strzały.
- Geralt?! - zapytała głośno zdezorientowana, zeskoczyła z Dhu i sięgając do swojego pasa po miecz powoli podchodziła do Białego Wilka. Nagle Jasper dostała w głowę i upadła na ziemie nieprzytomna.
CZYTASZ
Red death || Witcher fanfiction || inezajka
Fantasy"- Wszystkie rzeczy są nietrwałe, a istnienie oznacza cierpienie. - szepnęła. - Ja nie potrzebuje współczucia ani łez. Moi towarzysze, którzy odeszli, widzieliby moje łzy jako plamę na ich dziedzictwie. -"