1

76 5 16
                                        

- Dzięki temu w końcu ruszamy z miejsca - powiedział Steve.

Siedzimy na zebraniu po kolejnym zgłoszonym morderstwie. Robi się na prawdę nieciekawie. Tak jak na początku były to tylko, albo aż, napady na banki, tak teraz coraz częściej odnajdowane są ciała zaginionych osób. Nieraz nie można zidentyfikować tych ciał, do tego stopnia, że nie jesteśmy pewni płci zamordowanego.

- Nie do końca - odezwał się Fury - Te odciski nie są przypisane do żadnej osoby. Nie ma ich ani w bazie policji, ani TARCZY.

- Czyli należą do osoby, która nie istnieje - powiedziałem.

- W teorii.

- Mamy coś co łączy te wszystkie sprawy, coś co pomoże nam przewidzieć kolejny krok? - Natasha wstała i podeszła do mapy, gdzie zaznaczone były miejsca.

- Nie i tak. Możemy tylko zgadywać.

- Pewnie następny będzie bank - stwierdziłem.

- Dlaczego tak uważasz?

- Potrzebują kasy. Ostatni bank obrobili dwa miesiące temu - zatrzymałem się chwilkę - Poza tym, nie uważacie, że to jest dziwne?

- Co jest dziwne, Barton?

- Nie wydaje mi się, że jest to sprawka tylko jednej osoby. A tylko ona zostawia ślady. Przez tyle miesięcy nie mieli żadnej wpadki, a teraz zdarza się to za każdym razem.

- Nie wykluczamy, że jest to jakaś grupa osób - Fury wstał i zasunął krzesło - Rogers i Romanoff będziecie mieli na oku bank, który został jeszcze nietknięty. Czuję, że to będzie to miejsce.

Wyznaczona dwójka dała znak, że zrozumieli na czym polega ich zadanie.

Spotkanie się zakończyło, a ja poszedłem w końcu odespać nockę.

___

W wiadomościach po raz kolejny mówili o tym co się dzieje w Nowym Yorku. Znowu oskarżano nas o nieróbstwo. Da się przyzwyczaić.

Ale faktycznie można było tak odebrać. Trudno jednak zrobić coś, bez niczego. Potrzebowaliśmy jakiejś podpowiedzi, jakiejś iskierki, która mogłaby pomóc. Ostatnio tylko tym żyjemy. Nie ma nic innego.

Kiedy spokojnie piłem swoją kawę, wpadłem na pomysł, żeby poraz kolejny sprawdzić monitoringi. Wstałem i włożyłem kubek to zmywarki. Skierowałem się do Tony'ego.

- Mogę? - zapytałem się. Chyba się mnie nie spodziewał.

- Co tam Barton? - powiedział, otwierając mi szklane drzwi. Zauważyłem, że w środku jest też młody Peter. Musieli robić coś przy zbrojach. Kiwnąłem mu ręką na przywitanie.

- Chce jeszcze raz zobaczyć monitoringi z banków. Nie dają mi spokoju.

- Obejrzałem je parę razy, nic tam nie znajdziesz. Za każdym razem kamery wyłączają się dziesięć minut przed napadem - wrócił się do wcześniej zajmowanego miejsca - Ale jak ci zależy to siadaj i oglądaj.

Nie zastanawiałem się dwa razy. Usiadłem do stolika gdzie był komputer z trzema monitorami i zacząłem oglądać każde nagranie. Starałem się wychwytywać najmniejsze szczegóły. Zabrałem się do pisania notatek dotyczących osób, które widziałem.

Po dwóch godzinach zrobiłem sobie krótką przerwę i ponownie usiadłem przy komputerze.

- Jarvis, czy któreś osoby się pokrywają z tych wszystkich nagrań?

- Według wyglądu nie agencie Barton.

- A według czegokolwiek?

- Widzę podobieństwa między tymi postaciami - sztuczna inteligencja wyświetliła zdjęcia na ekranie, było to porównanie kilku osób.

Przypatrzyłem się. Były to kobiety, ale każda z nich wyglądała inaczej. Punktem wspólnym był chyba rysy twarzy. Jednak trudno było stwierdzić czy to ta sama osoba. Normalnie powiedziałbym, że nie, ale coś kazało mi się dokładniej nad tym zastanowić. Na pierwszym nagraniu miała na sobie kaptur i okulary, na drugim czapkę i szalik zakrywający włosy, na trzecim widać było rude włosy, na kolejnym kolor był już brązowy, a na następnym były czarne. Nic dziwnego, że nikt nie wziął to pod uwagę. Wszędzie wyglądała inaczej.

Kolejny raz obejrzałem nagrania z nią. Teraz byłem pewny, że to ta sama osoba. Zdradził ją styl chodzenia. Wydawała się spięta. Nie wyglądała na kogoś kto macza w tym palce, ale wątpię, że jest to przypadek i jest akurat w tych miejscach o takiej porze.

- Agencie Barton, po głębszej analizie znalazłem cztery osoby, które też często pojawiały się na monitoringu.

- Wyświetl mi ich - Jarvis dał na ekran wszystkie te osoby - Pewnie działają razem.

Po kolejnych dwóch godzinach miałem na tyle materiału, że mogłem przedstawić go Fury'emu. Stwierdziłem, że zrobię to jutro, dzisiaj już było za późno na zebranie. Zabrałem pendrive i moje notatki i zasunąłem krzesło.

- Narazie - Stark z Parkerem dalej majstrowali przy swoich zabawkach. Byli tak skupieni na swojej robocie, że nawet nie zauważyli jak wyszedłem.

Wziąłem szybki prysznic. Ostatnio mam problemy ze snem, więc nawet nie liczyłem na to, że tym razem się uda. Zabrałem z półki pierwszą lepszą książkę i zacząłem czytać.

___

- No Barton, co masz ciekawego?

Niechętnie wstałem i podszedłem do komputera, żeby wyświetlić wszystkim to, co udało mi się ustalić wczoraj. Po kolejnej nieprzespanej nocy mam dużo mniej energii. Na szczęście Nat zrobiła mi kawę, dzięki której jakoś się trzymam.

Zacząłem opowiadać o wczorajszym mini odkryciu. Sami nie mogli uwierzyć, że na to nie wpadli. W jakimś stopniu byłem z siebie dumny, to na pewno pomoże nam ruszyć z miejsca. Dostałem pochwałę od Fury'ego. TARCZA będzie szukać tych osób.

- Możecie się rozejść. Każdy ma już zdjęcie podejrzanych, więc kiedy tylko gdzieś ich zobaczycie, bez żadnych skrupułów macie mi tych ludzi tutaj przyprowadzić.

- O to się nie martw. Miejsce dla nich też mamy - Stark ewidentnie ma ochotę w końcu ich znaleźć i zamknąć. Zresztą... Kto nie ma? Ta sprawa ciągnie się o wiele za długo.

___

Usłyszałem jakieś zamieszanie. Wyszedłem z mojego pokoju i skierowałem się do salonu.

- Co się dzieje?

- Chyba znaleźli jedną z tych osób. Mamy przyjść do najniższej strefy.

Bez zbędnego gadania zjechaliśmy windą na podziemne więzienie.

Skrzywdzeni | Clint BartonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz