2

40 5 1
                                        

- I jak? - zapytałem się Fury'ego.

- Nie chce nic gadać. Od początku nie przestawała się wyrywać, a uspokoiła się dopiero jak dali ją do celi - mówił to ze spokojem. Ja już go znam... Jeżeli czegoś chce to prawdopodobnie zrobi wszystko żeby to dostać. 

- Będziecie ją teraz przesłuchiwać?

- Zaraz ktoś ją przyprowadzi. 

Staliśmy za lustrem weneckim. Pokój wyglądał jak z tych wszystkich filmów. Z tej strony było dosyć ciemno, jednak z drugiej strony pomieszczenie było dobrze oświetlone białym światłem.

Usłyszałem krzyki z korytarza. Z ciekawości wyszedłem zobaczyć co sie dzieje.

Trzymali ją za ramiona. Nic nie mówiła, ale widziałem w jej oczach strach i łzy. Bała się. Zaczęła się szarpać.

- Puśćcie ją i tak nie ma gdzie uciec - Agenci z TARCZY popatrzeli się na mnie - Powtórzyć?

Nie musiałem powtarzać. Puścili dziewczynę, a ona lekko oddaliła się od nich. Rozglądała się z przerażeniem. Nie wiem czy dobrze to odebrałem, ale chyba popatrzyła się na mnie z małą wdzięcznością.

- Idziemy - powiedział jeden z agentów.

Weszli do pomieszczenia, a ja wróciłem do Fury'ego.

Przez pół godziny próbowali coś z niej wyciągnąć. Oczywiście ich starania poszły na marne, co coraz bardziej ich denerwowało. Agent Jack ewidentnie stracił cierpliwość. Chwycił ją za ubranie i szarpnął. Jej reakcja trochę mnie zaniepokoiła. Jej oddech stał się płytki, widać było, że za wszelką cenę próbuje uniknąć kontaktu fizycznego. Ona przygotowywała się na uderzenie. 

Bez namysłu pobiegłem tam.

- Porąbało cię?! Puść ją! - oddzieliłem tego palanta od niej. Nie ważne o co została oskarżona, nie mieliśmy jeszcze zbyt dużo dowodów na to, że ona jest winna. 

- Jak chcesz sam ją przesłuchaj Barton, nic z niej nie wyciągniesz.

- Idźcie już - powiedziałem. 

Kiedy wyszli spojrzałem na tą kobietę. Miała ranę nad łukiem brwiowym. Jej brązowe włosy opadały na spuszczoną w dół twarz. Mimo tego widziałem jej zmęczenie, worki pod czerwonymi oczami. Trzęsła się. Pewnie z zimna. Tu na dole nie jest najcieplej, a ona ma ubrane jedynie luźne, czarne spodnie z kieszeniami i szarą, pobrudzoną krwią koszulkę.

- Macie tu jakiś koc? - powiedziałem, wiedząc, że nas obserwują zza drugiej strony lustra. 

- Skąd mam ci koc wziąć... - usłyszałem. 

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ale nic tam nie było, oprócz tego stolika i dwóch krzeseł. Stwierdziłem, że dam jej swoją bluzę. Kiedy zaczynałem ją zdejmować, ona cofnęła się zamykając oczy.

- Zostaw mnie - powiedziała szeptem błagając.

- Hej, myślałem, że ci zimno - podszedłem bliżej jej. Dalej była przestraszona. Tak nie zachowują się mordercy - Załóż ją - położyłem ubranie na stolik.

Dopiero wtedy otworzyła oczy i spojrzała się na mnie. Była trochę zaskoczona. Niepewnie zabrała bluzę z kapturem ze stołu i delikatnie wciągnęła ją na siebie. Była na nią za duża, ale to nawet lepiej. Będzie jej cieplej. 

Nie wiem dlaczego tak się nią przejąłem. Miałem jakieś przeczucie, że coś tu nie gra. Jej zachowanie nie świadczyło o tym, że mogła być jedną z grupy, która stoi za morderstwami i rabunkami.

- Jak się nazywasz? - nie odpowiedziała - Jeżeli mam z tobą rozmawiać, chciałbym do ciebie mówić po imieniu. Ja jestem Clint, a ty? - domyślałem się, że i tak nic nie powie, ale zawsze można było spróbować - Fury, myślę, że jest zmęczona, dajmy jej czas do jutra - odezwałem się w kierunku lustra.

Po chwili do pomieszczenia weszło dwóch agentów z zamiarem zabrania jej do celi. Poraz kolejny cofnęła się kiedy się zbliżali. Teraz byłem pewny, że boi się dotyku. 

- Czekaj - powiedziałem do nich - Pójdziesz sama? - tym razem zwróciłem się do brązowowłosej.

Odpowiedziała mi kiwnięciem głowy.

- Będzie szła obok mnie. Ty - wskazałem na Dana - pójdziesz przed nami, a ty za nami. 

Widziałem ich miny, ale nie przejmowałem się tym. Doszliśmy do sali gdzie znajdowała się cela. Było to osobne pomieszczenie z trzema szarymi ścianami i jedną szklaną. Do tego dołączone było małe pomieszczenie z toaletą i małym prysznicem. W środku celi była tylko drewniana ława, co mnie trochę zaskoczyło. Myślałem, że Stark się bardziej postara. 

Agenci zamknęli dziewczynę i podeszli do panelu, gdzie były wszystkie informacje dotyczące więźnia oraz monitoring i stan celi. Było to białe długie biurko z krzesłem pod ścianą z widokiem na cele.  

- Spokojnie nie ma szans żeby stamtąd uciekła - usłyszałem dumny głos Tony'ego.

- Nie postarałeś się z wyposażeniem.

- Wyglądam ci na architekta wnętrz?

- Nie trzeba być architektem, żeby dać do środka najzwyklejsze łóżko. Drewniana ława? Serio?

- Co ty się tak martwisz o tą morderczynię? Nie zasłużyła nawet na tę ławę, a ty jej swoją bluzę dałeś.

- Zamknij się Stark. Po prostu nie chce mi się wierzyć, że to ona.

- Bo co? Bo zgrywała niewiniątko? Robi cię w bambuko Barton.

Nie miałem za bardzo ochoty na przekomarzanie się z nim dlatego wyszedłem, mijając Fury'ego.

- Barton, do mnie - jeszcze tego mi brakowało.

Wróciłem się.

- No?

- Nie wciągnij się w te jej gierki.

- Nie wydaje mi się żeby grała. Widziałeś jak reaguje na dotyk?

- Powiedz mi jaki więzień chce być przez nas dotykany? Nikt. Każdy chce uciec, a ty jej dajesz do tego większe pole manewru.

- Nie sprawiała kłopotów.

- Tym razem nie sprawiała. Nie wiesz co może być następnym razem - powiedział - A ta bluza?

- Zimno jej było, to raczej sam zauważyłeś. Trzeba zdobyć jej zaufanie, żeby cokolwiek się dowiedzieć.

Fury przez chwilę myślał.

- Tu masz rację. I od tego będziesz ty. Zdobędziesz jej zaufanie i wyciągniesz z niej jak najwięcej informacji.

Normalnie nie zgodziłbym się na to, ale domyślam się też jak będą ją tutaj traktować. 

- Jak ją znaleźliście? - zapytałem ignorując jego wypowiedź.

- Biegła ulicą. Zwróciła uwagę moich ludzi. Sprawdzili ją i przetransportowali tutaj. 

- Skąd biegła?

- Nie wiadomo - powiedział jeden z agentów, który najwyraźniej złapał dziewczynę - Wyglądało to jakby uciekała po kolejnej ze swoich akcji, ale nic takiego w tamtej okolicy się nie stało. 

- Jutro sprawdzimy czy odciski, które mamy, zgadzają się z jej odciskami. 

- Jeszcze tego nie zrobiliście? - oniemiałem. Jak można tak traktować osobę, która jeszcze nie jest sprawdzona. Z góry stwierdzili, że to ona za tym wszystkim stoi.

Widząc ich miny nawet nie chciało mi się kontynuować tej rozmowy. Wychodząc usłyszałem jeszcze jak Fury każe mi pilnować jej przez noc. I tak nie będę umiał zasnąć, więc nie robi mi to różnicy, czy spędzę je na tej sali, czy kilka pięter wyżej. 

Skrzywdzeni | Clint BartonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz