Prolog

64 8 3
                                    

Dźwięk tłuczonego szkła wypełnił pomieszczenie. Patrzyłem na mężczyznę który w szale zwalił ze stołu kilka kubków. 
 - Przestań - krzyknąłem próbując go uspokoić. 
Nie chciałem by sąsiedzi po raz kolejny zadzwonili na policję o zakłócanie ciszy. Bałem się, że właściciel w końcu wypowie mi umowę, a nie było mnie stać na nic innego. W ostatnim momencie złapałem spadający z regału wazon. Blondyn nie zamierzał przestać. 
 - Ten kelner był tylko dla mnie miły. Nic więcej.
 - Nic więcej? - wrzasnął Adrien. - Kurwa mać, on ślinił się na twój widok, a ty tylko idiotycznie się do niego uśmiechałeś. 
To nie była nasza pierwsza kłótnia o jakiegoś napotkanego mężczyznę który był dla mnie miły. Nie rozumiałem jego chorobliwej zazdrości względem mnie. Nigdy nikogo nie podrywałem i nigdy nie zauważyłem by ktoś podrywał mnie. Ludzie byli po prostu dla mnie mili, a on każdy pozytywny gest względem mnie traktował jako podryw. Westchnąłem przecierając dłońmi twarz. Czułem się przytłoczony tą sytuacją. Nie chciałem się z nim kłócić, ale wiedziałem, że on tak łatwo się nie uspokoi. 
 - Porozmawiajmy - zacząłem starając się mówić spokojnie mimo iż w środku cały chodziłem od nadmiaru emocji. Uspokajająco położyłem mu rękę na ramieniu, gdy ten stał odwrócony do mnie tyłem. Chciałem wtulić się w jego plecy, gdy ten odwrócił się do mnie gwałtownie i z całej siły uderzył mnie w twarz. Zaskoczony upadłem na podłogę. Łzy napłynęły mi do oczu. To nagłe uderzenie odebrało mi powietrze z płuc. Zacząłem łapczywie łapać oddechy. Skuliłem się. Widziałem jak mężczyzna pochyla się nade mną. Jego niebieskie oczy przyglądały mi się, a na twarzy nie widziałem, żadnej emocji.
 - Przepraszam Sam - powiedział bardzo poważnie, ale ten głos nie pasował do niego.
Wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja skuliłem się jeszcze bardziej. Czułem się bezbronnie i żałośnie zarazem. Nie rozumiałem co się właśnie dzieje. Mężczyzna pogłaskał mnie po obolałym policzku, a ja skrzywiłem się nieznacznie. 
 - Sam, Sam, Sam... - przerażało mnie to co widziałem w jego oczach, gdy to mówił. - Wiesz, że gdybyś był dobrym chłopcem i nie zaczepiał tamtego kelnera...
 - Ja nie... - chciałem zaprzeczyć temu, że kogokolwiek zaczepiałem, ale położył mi palec na ustach przerywając mi. Czułem jak moje ciało drży. Bałem się. 
 - Malutki, głupiutki Sam.
Obejmował mnie za szczękę. Jego ręka zacisnęła się mocniej na mojej buzi.
 - Puść. To boli - niemal zaskomlałem.
 - Jesteś mój i tylko mój Sam.
Nie rozumiałem co się właśnie działo. W oczach mężczyzny widziałem coś na wzór szaleństwa. Nie chciałem tego widzieć. Przerażał mnie. Chwyciłem moimi dłońmi jego nadgarstki, ale przez to jego uścisk przybrał na sile. 
 - Jesteś mój Sam - powtórzył po raz kolejny. - Powiedz to. 
Próbowałem się wyrwać z jego uścisku, ale on bez większego problemu pchnął mnie na ziemię i przygniótł swoim ciałem siadając mi na biodrach. Boleśnie uderzyłem głową o podłogę. Łzy spływały mi po policzkach. Wciąż nie przestawał patrzeć mi w oczy. 
 - Powiedz to.
Moje ciało zesztywniało, a oddech robił się coraz szybszy. Zaczął ogarniać mnie przeraźliwy lęk. 
 - Powiedz to kurwa - krzyknął przyciskając mnie mocniej do podłogi.
 - Jestem twój - powiedziałem niemal szeptem, a na jego twarzy widziałem lekki uśmieszek. 
Uniósł się lekko, po czym pogłaskał mnie po pulsującym policzku.
 - I nigdy o tym nie zapominaj Sam.

Przedmiot szkolnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz