Rozdział 3

23 3 1
                                    

Kolejnego dnia Adrien zachowywał się tak jakby nic się nie stało. Próbowałem z nim porozmawiać, ale zwalił swoje zachowanie na alkohol. Byłem na niego zły. W dodatku Sofii chodziła i opowiadała na prawo i lewo jak fantastycznie bawili się w tej galerii. Wszedłem do pokoju nauczycielskiego jak każdego poranka witając się z innymi nauczycielami. Moim jedynym celem był czajnik. Postawiłem kubek z jednorożcem na blacie i postanowiłem zrobić herbatę miętową. Oparłem się o blat, gdy drzwi się nagle otworzyły i zobaczyłem Calluma ubranego w czarny, długi płaszcz, ciemne jeansy i beżowy golf. Na stopach miał ubrane eleganckie, czarne buty. Był dobrze zbudowany co było widać na pierwszy rzut oka. W rękach niósł dwa kubeczki z jakiejś kawiarni. 
 - Dzień dobry - powiedział witając się z wszystkimi po czym podszedł do mnie. Obserwowałem jak wyciągnął w moim kierunku rękę z jednym z kubków. Spojrzałem na niego niezrozumiale. 
 - To na przeprosiny za wczoraj. 
 - Dziękuję, ale nie musiałeś. 
 - Zachowałem się głupio, a to było nasze pierwsze spotkanie. Mam nadzieję, że to nie wpłynie na naszą przyszłą znajomość? - mówiąc to uśmiechnął się. Byłem pewny, że nie jedna uczennica będzie się rozpływać pod wpływem tego uśmiechu. Wziąłem od niego kubek po czym podniosłem wieczko.
 - Kawa z mlekiem bez cukru. Mam nadzieję, że lubisz?
 - On nie lubi kawy - głos Adriena przebił się zza pleców Calluma. Nawet nie zwróciłem uwagi, że Adrien wszedł do środka. Minął Calluma i podszedł do mnie. Wziął z mojej ręki kawę i upił spory łyk.
 - Gorzka - powiedział krzywiąc się. - Jestem Adrien Schmit, nauczyciel wychowania fizycznego i trener drużyny piłki nożnej - podał rękę Callumowi.
 -  Miło mi poznać - odpowiedział mężczyzna ściskając jego dłoń. - Jestem Callum Davis.
Miałem dziwne wrażenie, że uścisk obu mężczyzn był zbyt długi. Kiedy wreszcie się puścili między nami pojawiła się niekomfortowa cisza którą przerwał dyrektor niosący stos dokumentów. 
 - Cieszę się, że was tu spotkałem. Pragnę przypomnieć, że pan Davis musi zapoznać się z projektem który przejmie po pani Rodrigo.
 - Oczywiście, postaram się wdrążyć go jak najszybciej - poinformowałem dyrektora siląc się na uśmiech.
Dyrektor podszedł do stołu i zaczął czegoś szukać w swoich dokumentach. Czajnik w końcu oznajmił, że woda się zagotowała. Odwróciłem się i zacząłem parzyć herbatę. Dodałem dwie łyżeczki cukru i wymieszałem porządnie zawartość. Adrien zaczął rozmawiać z Callumem na temat prowadzenia drużyny. Kompletnie nie interesował mnie ten temat. Wziąłem kubek i zamierzałem wyjść z pokoju nauczycielskiego, gdy zatrzymała mnie dłoń na ramieniu. Odwróciłem się w stronę właściciela dłoni. 
 - Przepraszam, że cię zatrzymuję, ale czy mogę przyjść do ciebie na przerwie obiadowej w sprawie tego projektu? - zapytał Callum.
Spojrzałem najpierw na niego, a później na Adriena który wydawał się wyraźnie spięty. 
 - Jasne, nie ma problemu. I tak zawsze jem lunch w sali. 
Odszedłem nie czekając na odpowiedź któregoś z nich. Wyjąłem z kieszeni telefon i szybko napisałem wiadomość do mamy z pytaniem jak się czuje. Zajęcia aż do momentu przerwy śniadaniowej ciągnęły mi się nie miłosiernie. Uczniowie opuścili salę, a ja zacząłem jeść swoją sałatkę kiedy do środka zapukał Callum.
 - Przeszkadzam? - zapytała wychylając się zza drzwi.
- Nie, wejdź. 
Mężczyzna wszedł do środka niosąc kubek z czymś gorącym. 
 - To dla ciebie - postawił herbatę na moim biurku. - Chciałem odkupić winy kawą której nawet nie lubisz.
 - Dziękuję bardzo, ale serio nie musiałeś. 
Podniosłem się z krzesła i wyjąłem z biurka gruby segregator. Rozłożyłem go na pierwszej ławce.
 - W poprzednim roku szkolnym zaczęliśmy pracować nad przedstawieniem które mieliśmy wystawić na koniec roku. Niestety twoja poprzedniczka przez swój stan zdrowia nie mogła poświęcić się projektowi i dyrektor zawiesił go na czas znalezienia zastępstwa. 
Mężczyzna zaczął przeglądać scenariusz. Wszystkie notatki. Plany co do scenografii i muzyki. 
 - Mógłbym wziąć scenariusz i na spokojnie przeczytać go w domu?
 - Jasne, nie ma problemu.
 - Widzę, że włożyłeś sporo pracy w zaprojektowanie scenografii. 
 - Starałem się. 
Mężczyzna uniósł głowę znad papierów i uśmiechnął się do mnie. Nie wiem czemu byłem tak skrępowany jego uśmiechem i pochwałą. Skarciłem się w głowie. Zachowywałem się jak smarkacz którego pochwalił ktoś dorosły za dobrze wykonane zadanie. 
 - Muzyka też jest świetnie dobrana co do scen. Nie widzę jednak nigdzie nazwisk aktorów.
 - Bo ich nie ma - przyznałem szczerze. - Zaczęliśmy robić przesłuchania, ale nie skończyliśmy.
 - Zaznajomię się do poniedziałku ze scenariuszem i później będziemy mogli ustalić jakiś plan działania. 
Złapałem się na tym, że ostentacyjnie gapiłem się na twarz mężczyzny który w skupieniu przeglądał kolejne dokumenty. Mężczyzna uniósł nagle głowę, a nasze spojrzenia się spotkały.
 - Myślę, że wiem wszystko co jest mi na dany moment potrzebne. Przyjdę do ciebie jak tylko skończę czytać - mówiąc to uniósł sporej grubości scenariusz, a kilka luźnych kartek posypało się na ziemię. Oboje schyliliśmy się by je pozbierać. Zostały mi dwie kartki, gdy do środka ktoś wszedł. Podniosłem się pośpiesznie trzymając w ręku kartki, a przede mną stał Adrien. Zaskoczony aż podskoczyłem. 
 - Przeszkadzam wam? - ton jego głosu wskazywał na to, że jest zły. Doskonale wiedziałem do czego to zmierza. Westchnąłem zmęczony tym co stanie się zaraz po tym jak Callum wyjdzie z klasy.
 - Co tutaj robisz? - starałem się by mój ton głosu był spokojny. Mężczyzna jednak nie raczył mi odpowiedzieć.
 - Będę się już zbierał. Nie będę wam przeszkadzał i tak zabrałem ci sporo przerwy - powiedział uśmiechnięty Callum, wskazując na moje niedokończone jedzenie. 
Mężczyzna pożegnał się z nami i zabierając ode mnie kartki wyszedł z sali ze scenariuszem. Poczułem mocny uścisk na nadgarstku w momencie w którym drzwi się zamknęły.
 - Myślisz, że nie wiem co tu się dzieje?
 - A co się dzieje? - mój głos był zmęczony. Nie miałem ochoty kontynuować tej rozmowy.
 - Myślisz, że nie widzę jak on na ciebie patrzy?
 - Przesadzasz. Ledwo się znamy. 
Nie chciałem wchodzić z nim w dyskusje. Pośpiesznie zacząłem sprzątać dokumenty. Nerwowo wrzuciłem je do szuflady biurka. Usiadłem na krześle i chciałem skończyć jeść, ale gdy tylko wziąłem do ręki widelec mężczyzna z wściekłością zabrał moją sałatkę i rzucił nią o ziemię. 
 - Co robisz do cholery? - wrzasnąłem głośniej niż bym tego chciał. Ostatnie czego mi teraz trzeba to by zlecieli się tu jacyś nauczyciele albo uczniowie. Podniosłem się z krzesła wściekły na Adriena. Nie zrobiłem nic by był zazdrosny, ale to nie miało znaczenia, gdy wpadał w tą swoją furię. - Uspokój się - upomniałem go. 
Dyszał, zaciskając dłonie w pięści. 
 - Oddychaj.
 - Widziałem jak on na ciebie patrzył.
 - Nie jestem nim zainteresowany Adrien. Ty jesteś dla mnie najważniejszy - mój głos był bardzo cichy i spokojny. Chwyciłem go lekko za dłoń. Zrobiłem krok do przodu chcąc się do niego wtulić, ale nagle odepchnął mnie od siebie. 
 - Nie dotykaj mnie - wrzasnął.
Upadłbym na podłogę gdybym nie chwycił się biurka. 
 - Przepraszam jeśli cię zdenerwowałem. Nie miałem tego na celu. 
 - Wkurwia mnie to, że uśmiechasz się do każdego w ten swój głupkowaty sposób i potem każdy myśli, że na niego lecisz. To twoja wina Sam.
Spojrzałem na mężczyznę, ale widząc jego karcące spojrzenie spuściłem wzrok. 
 - Przepraszam - wydukałem po chwili. 
 - Poza tym jak ty się dzisiaj ubrałeś? 
Spojrzałem na moje trampki, jeansy i koszulę w czerwoną kratę. Ten strój nie wydawał mi się w żaden sposób niewłaściwy. 
 - Ubierasz koszulę i nie zapinasz guzików po samą szyję? Tym kolorem też chyba lubisz zwracać uwagę na siebie?
Nie wiedziałem co powiedzieć. Mój strój nigdy nie wydawał mi się prowokacyjny czy niestosowny. 
 - Nie wydaje ci się, że zaczynasz przesadzać?
Nim skończyłem mówić jego dłoń uderzyła w mój policzek. Aż zaskomlałem żałośnie z bólu. Przyłożyłem dłoń do bolącego miejsca cofając się o krok. Mężczyzna jakby wybudził się z transu i podszedł do mnie biorąc w ramiona. Zesztywniałem, gdy objął mnie mocno. Nie czułem się pewnie. 
 - Mój mały, głupiutki Sam. 
Milczałem. Nie bardzo wiedziałem jak miałbym zachować się w takiej chwili. 
 - Robisz wszystko by mnie rozzłościć i potem muszę cię karać. Nie sądzisz, że powinieneś mnie teraz przeprosić za te wszystkie nerwy jakie przez ciebie mam?
 - Przepraszam - powiedziałem, a gorycz wypełniła moje serce. 







Przedmiot szkolnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz