9

1K 78 51
                                    

Z tego, co zdążyłem zauważyć, Aether całkiem dobrze się trzymał. Oprócz jego zmiennego nastroju nic złego z nim się nie działo. Był po prostu pijany. Mógłbym się w spokoju ducha wycofać i zostawić go samego, by wytrzeźwiał. Mógłbym. Tylko jakaś część mnie nie chce go teraz zostawiać samego. Cały czas czuję to dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Może ogarnia mnie poczucie winy za jego stan?

Blondyn zachowywał się jak duże dziecko. Jego skupienie i powaga, gdy zapisywał kolejne słowa swoich postanowień... Wyglądały komicznie. Siedział zgarbiony, jedną ręką zasłaniając przede mną kartkę tak, żebym nie mógł podglądać. Dodatkowo wyciągnął czubek języka i ulokował go w kąciku ust. Wyobrażałem go sobie teraz jako dziecko, które w skupieniu koloruje rysunek tak, aby nie wyjechać za linię. Chcąc nie chcąc, sam wykrzywiłem usta w małym uśmiechu.

- Gotowe! - krzyknął, dumnie unosząc zapisaną kartkę. - Podpisz! - gdy sięgałem po kartkę, blondyn zwinął ją ze stołu i ukrył za sobą. - Ale nie podglądaj!

- Jak mam podpisać coś, nie wiedząc nawet, do czego się zobowiązuję? - uniosłem brew. - Pomijam fakt, że mam podpisać kartkę, którą zabrałeś i nie chcesz, żebym widział.

Aether spojrzał na kartkę i zaczął głęboko nad czymś myśleć. Pewnie myślał nad tym, jak dać mi ją do podpisania bez mojego wglądu na treść. Nie to, że zamierzałem to podpisać, ale byłem ciekawy tego, co pijany człowiek mógłby wymyślić. Korzystając z jego nieuwagi, wyrwałem mu kartkę z ręki.

- Ej! - krzyknął, próbując się na mnie rzucić, ale zwinnie odepchnąłem go ręką. - Nie czytaj!

- Skoro nie miałem tego czytać, to po co w ogóle to napisałeś? - mój wzrok zawisł na wielkim napisie "KONTRAKT".

- Nie!

Nie wiem dokładnie, co się wydarzyło. Byłem zbyt skupiony na kartce papieru. Aether zdołał jakoś uwolnić się od mojej ręki i ostatecznie udało mu się na mnie rzucić. Jednak jego atak nie był taki straszny, jakby się wydawało. Wylądowaliśmy na podłodze. Blondyn objął mnie rękoma w talii i mocno ścisnął. Nie wyglądało na to, że chciał zabrać mi kartkę. Raczej szukał pretekstu do przytulenia. 

- Nie czytaj, proszę... - spojrzał na mnie tymi złotymi oczami.

Zacisnąłem zęby. Odłożyłem kartkę, dając mu do zrozumienia, że nie będę tego czytał. Blondyn, gdy zobaczył, że świstek leży w bezpiecznym miejscu, schował twarz w mojej klatce piersiowej. Ciepło jego ciała było przyjemne.

- Możesz mnie puścić? - zapytałem, ale nie dostałem odpowiedzi. - A.. Aether?

Przechyliłem głowę, by zobaczyć twarz mężczyzny. Zasnął. Westchnąłem z bezsilności. Sam się w to wpakowałem, sam nie chciałem go opuszczać, więc mam za swoje. Ale skoro zasnął, to mógłbym teraz bezszelestnie opuścić jego mieszkanie.

Pozycja, w jakiej wylądowaliśmy, była dosyć niewygodna. A jeszcze trudniej było mi się poprawić z ciężarem blondyna na sobie. Nie chciałem go obudzić. Musiałem zachować wszelką ostrożność. Po kilku próbach udało mi się podnieść z ziemi do pozycji siedzącej. Wróciłem do swojej poprzedniej pozycji - oparłem się plecami o kanapę. Blondyn w dalszym ciągu leżał z rękami oplecionymi wokół mojej talii. Gdy miałem pewność, że nadal trwa w głębokim śnie,  chwyciłem go pod ramionami i nieudolnie podciągnąłem na swoje uda. Jedną ręką złapałem go w pasie, a drugą pozostawiłem wolną. Nie obudził się, to naprawdę było zadziwiające. Jego oddech był spokojny, równomierny.

Uniosłem dłoń i odruchowo odgarnąłem jego włosy z czoła. Miękkie kosmyki wplotły się w moje palce, pozostawiając przyjemne uczucie mrowienia. Z włosów przejechałem dłonią na zarumieniony policzek. Delikatny róż na jego jasnej cerze sprawiał, że wyglądał uroczo. Wyglądał młodziej. Kciukiem zahaczyłem o dolną wargę, lekko ją rozchylając. Jeszcze nie tak dawno miałem okazję skosztować tych ust. Miękkich, ciepłych i wilgotnych... 

Niepostrzeżenie zacząłem przybliżać się do jego twarzy. Nie kontrolowałem tego. Dotknąłem wargami jego ust. Nie odważyłem się posunąć dalej. Czułem te przyjemne mrowienie. Ciepło. Chęć czegoś więcej i pożądanie.

- Nie mogę... - mruknąłem, odsuwając się. - Co ja robię ze śpiącą osobą?

Byłem zażenowany swoim zachowaniem. Do czego ja się posuwam w jego obecności. Dlaczego zawsze jestem jedyną osobą, która czuje się niekomfortowo. Tobie wszystko przychodzi łatwiej. Potrafisz wyrazić swoje uczucia, nie jesteś ostrożny i ciągle mkniesz do przodu. Nie masz tego wrażenia, że czujesz się obserwowany. Nie martwisz się, czy jutro nadejdzie. Gdy ja badam każdy swój kolejny ruch, ty wybiegasz na przód, nie zważając na niebezpieczeństwo. 

Coś we mnie drgnęło? Twoje wyznanie sprawiło, że zacząłem się o Ciebie martwić, czy były to chytre uwagi Kaeyi, że trafiła się moja szansa na szczęście? Szczęście. Mam do tego w ogóle prawo? Czy osoba, która zabija i ma krew na dłoniach, ma prawo czuć szczęście? Chciałbym się uwolnić, nie martwić.

Spojrzałem na bezbronną twarz blondyna. Za późno się poznaliśmy. Kiedyś byłbym szczęśliwy, zakochałbym się i z radością spędził z Tobą resztę swojego życia. Ale teraz moja obecność w Twoim życiu narazi Cię tylko na niebezpieczeństwo.

Na podłodze dalej leżał "kontrakt", napisany przez pijanego Aethera. Podniosłem go i zacząłem czytać. Zaśmiałem się, widząc, w jaki sposób Aether złożył zdania. Nie różniły się od przysłowiowego "Kali jeść, Kali pić".


KONTRAKT

1. Xiao pozwoli się kochać Aetherowi, a Aether będzie bezwarunkowo kochał Xiao.
2. Aether będzie robił z Xiao to, co robią inne pary.
3. Aether chce się czuć kochany, nie chce być raniony przez Xiao.
4. Aether nie zabierze pieniędzy Xiao.
5. Aether będzie dobry dla Xiao.
6. Xiao będzie bronił Aethera, a Aether będzie bronił Xiao~
7. Aether zrobi wszystko dla Xiao.


Ścisnąłem kartkę papieru w dłoniach. Mimo że są to pijackie zapiski, boję się, że coraz bardziej zaczyna mi zależeć. Boję się tego uczucia. A jeszcze bardziej boję się, że narażę Cię na niebezpieczeństwo. Chciałem tego uniknąć. Nie.. Ja muszę to zakończyć.

Nie jest jeszcze za późno. Wybacz... Muszę się od Ciebie oddalić jak najszybciej.

Hell's Comin' With Me  | XIAO & AETHER |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz