16

1.4K 65 107
                                    

UWAGA! Pov Aether, ponieważ Xiao jest offline. Rozdział może zawierać treści nieprzeznaczone dla psychiki młodych ludzi (w tym autorki). W załączeniu muzyczka, przy której był pisany rozdział. Miłego czytanka ^^ 



Nie wiem, kiedy to się zaczęło. To po prostu się stało.

Gdy się poznaliśmy, był dla mnie tylko podejrzanym gościem, który śledził Zhongliego wraz z innym typem. Jako sekretarz i prawa ręka Zhongliego mam swoje obowiązki. Jednym z nich jest ochrona prywatnych danych szefa, więc naturalnie zająłem się przeszukaniem informacji na temat tej dwójki. Pamiętam, że nie znalazłem wtedy za wiele o Xiao. Nie ukrywam, że wzbudziło to moje podejrzenia, a jednocześnie mnie intrygowało. Chciałem się o nim dowiedzieć więcej.

Kolejny raz, kiedy się spotkaliśmy, był wtedy, gdy poprosiłem go o pomoc. Faktycznie byłem przemęczony. Cała firma była na mojej głowie, ponieważ Zhongli zaczął indywidualne poszukiwania rudowłosego. Ale dałbym sobie z tym radę. Nie była to pierwsza taka akcja bruneta, gdzie zostawałem ze wszystkim sam. Jednak chciałem wykorzystać tę sytuację i zaspokoić nurtujące mnie pytania na temat Xiao Yakshy. 

Później poczułem się źle, z tym że wykorzystałem mężczyznę, który niczego nieświadomy naprawdę mi pomógł. Miałem wyrzuty sumienia. Zachował się naprawdę w porządku, a ja tylko zmarnowałem jego czas i energię. Poznałem go. Był zwykłym facetem z twardym charakterem. Nie wiedziałem wtedy, jak bardzo się myliłem.

Tego dnia, gdy chciałem mu podziękować i jednocześnie wyjawić moje prawdziwe intencje, poznałem prawdę. On nie był normalną osobą. Był mordercą. Do tego jednym z najlepszych. Nie potrzebnie wtedy za nim lazłem. Chciałem oczyścić jak najszybciej swoje sumienie, a w zamian wpakowałem się w jedno wielkie gówno.

Bałem się go. Zabił tamtych facetów bez mrugnięcia okiem. Był we krwi, ale nie przeszkadzało mu to. Każdy by się bał na moim miejscu. Ale kiedy do mnie podszedł, gdy trząsłem się ze strachu, zobaczyłem w jego oczach te samo przerażenie i ból. On nie chciał mnie zabijać. Chciał mnie chronić najlepiej, jak potrafił. Momentalnie przestałem się bać, a zamiast tego poczułem ciepło w klatce piersiowej. 

Wydaje mi się, że to zaczęło się w tamtym momencie. Zakochałem się w nim. Chciałem, żeby mnie cały czas chronił, był przy mnie. Nawet jeśli to oznaczało moje nierozsądne zachowanie. Chciałem czuć to szczęście, gdy komuś na mnie zależy, gdy ktoś się o mnie troszczy.

- Xiao... - szepnąłem, odrywając się od jego ust. 

Ciężko dyszał. Byłem naprawdę szczęśliwy, że wrócił. Bałem się, że to naprawdę mógł być nasz ostatni dzień. Gdy stanął przede mną... nie mogę ubrać w słowa tego uczucia. Cieszyłem się. Bardzo się cieszyłem.

Ale coś było nie tak... Zachowywał się inaczej.

- Aether... Prze.. Przepraszam. - wydukał, wsuwając dłoń pod moją koszulkę.

Jęknąłem, gdy zacisnął dłoń na mojej klatce piersiowej. Wiem, że nie był sobą. Ale podniecało mnie to, jak wymawiał moje imię swoim niskim głosem. Jak rozpalony szukał mojego dotyku.

- Xiao, będziesz tego żałował. - mruknąłem, widząc jak łapie za gumkę moich dresów i powoli opuszcza je na dół. Chciałem się podnieść i zatrzymać jego dłonie, ale przyszpilił moją dłoń do materaca. Pochlebia mi to, że czuje do mnie jakiś pociąg seksualny, ale chciałem z nim uprawiać seks w jego pełnym stanie świadomości.

- Nie ruszaj się. - rozkazał mi. - Jeszcze raz mnie powstrzymasz, a pożałujesz. 

Przeszedł mnie dreszcz. Chciałem wiedzieć, co takiego wydarzyło się w Zonie. Dlaczego Xiao zachowuje się jak w jakiejś niekontrolowanej rui? Co oni mu zrobili?

Hell's Comin' With Me  | XIAO & AETHER |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz