Rozdział VI

140 7 0
                                    

Kolejne trudne wakacje. Ojciec ani trochę nie odpuścił młodej Malfoy. Choć nie bił jej już codziennie, to wciąż zdażały się chwile gdy musiała maskować siniaki. Jedyną ucieczką od problemów była jazda konna. Tego lata Ciri niejednokrotnie spędzała noce w stajni. Jakby mało jej było problemów jeszcze w Proroku Codziennym ukazała się informacja o ucieczce Syriusza Blacka - jej stryja i jednocześnie osoby, która ponoć zdradziła miejsce pobytu Potterów, Voldemortowi. Osobiście nie chciała w to wierzyć, z pamiętników ciotki wyczytała że to nie on był strażnikiem tajemnicy.
Pewnego wieczora przemykając do swojej sypialni usłyszała przyciszowe głosy rodziców, któży wyraźnie się o coś kłucili. Podeszła bliżej drzwi i nasłuckiwała.
- Musimy JEJ powiedzieć. On będzie JEJ szukać.
- Nie! Nie zgadzam się! ONA jest moja! To MOJA córka!
- Ona nie jest twoją córką. Udowodniła to rok temu. Wdała się w tego zdrajcę krwi - jej ojca!
- O czym wy mówicie?
Wzrok Lucjusza i Narcyzy powędrował na stojącą w drzwiach dziewczynę.
- Proszę. Teraz jej tłumacz!
- Lucjuszu!
- To wszystko to był twój pomysł. Ja od początku mówiłem, że to się źle skończy! - ojciec wyminął skonfundowaną Cirillę i zniknął za rogiem.
- Mamo? Co tu się dzieje.
- Córeczko...
- Czy to wszystko to prawda?! Nie jestem waszą córką?!
- Jesteś córką mojego kuzyna Syriusza a kobieta zamordowana na twoich oczach przez śmierciożerców była twoją matką.
- Więc chcesz mi powiedzieć, że okłamywaliście mnie przez 12 lat i do tego zmodyfikowaliście mi pamięć?!
- Córciu proszę daj mi to wyjaśnić...
- Nie nazywaj mnie tak! - rozżalona i wściekła nastolatka odtrąciła zbliżającą się dłoń Narcyzy. Czym prędzej odwróciła się i pobiegła do swojego pokoju. Roztrzęsiona napisała krótki list do Hagrida z prośbą o zabranie Kelpie do Hogwartu jednocześnie obiecując złożenie mu wizyty i wyjaśnień. Po wysłaniu sowy do gajowego czym prędzej spakowała wszystkie swoje rzeczy oraz pamiątki do szkolnego kufra i uciekła z rezydencji. Gdy oddaliła się na bezpieczną odległość od miejsca które jeszcze rok temu nazywała domem machnęła rożdzką, wtem nadjechał Błędny Rycerz. Konduktor zabrał jej bagaże a ona weszła do autobusu tuż za nim, Stan Shunpike spytał o cel podróży a następnie wydał jej bilet za który zapłaciła. Wysiadła gdy jej środek transportu zatrzymał się przy Dziurawym Kotle gdzie wynajęła pokój do 1 września. Kilka dni później poszła zakupić potrzebne do szkoły przedmioty a resztę dnia spacerowała po Londynie. Gdy wróciła zobaczyła Harry'ego, który jak się później dowiedziała również uciekł z domu i zostanie w Dziurawym kotle do końca wakacji. Kolejne dni mijały. Ciri wraz z Harry'm często spędzała dnie na Pokątnej jednocześnie zachowując szczególną ostrożność by nie natknąć się na swoją rodzinę. Dzień przed powrotem do szkoły napotykają Hermionę Granger i rodzinę Weasley'ów. Bliźniacy rzucili się na przyjaciółkę i przedstawili ją swojej matce, która mimo nazwiska dziewczyny przywitała ją z czułością i nieskrywaną radością. Jak się później okazało do takowej reakcji przyczynił się Artur Weasley, który jak widać musiał wspomnieć żonie o ubiegłorocznym zajściu w Esach i Floresach.
Resztę dnia bliźniacy pocieszali czarnowłosą i starali się ją rozbawić, jak przystało na wiernych przyjaciół wierzyli dziewczynie, że jej ojciec nie był zdrajcą i mordercą jednocześnie wspierali ją w decyzji by narazie nie ujawniać swej prawdziwej tożsamości. Wszystko miało nadejść w swoim czasie, jednak najpierw musieli dostać się na odpowiedni peron stacji Kings Cross skąd mieli udać się na kolejny rok nauki w Hogwarcie.
Nazajutrz Weasley'owie odwieźli Harry'ego, Hermionę, Ciri i swoje dzieci na stację. Wszyscy pożegnali się z małżeństwem i udali się do pociągu gdzie się rozdzielili. Golden Trio zajęło wolne miejsca w przedziale profesora Lupina, Ginny dołączyła do swoich znajomych, natomiast bliźniacy zaciągnęli ślizgonkę na swoje stałe miejsce. Po odjeździe do ich przedziału weszła Angelina Jonsson lecz gdy zobaczyła ślizgonkę jej dobry humor znikł.
- Co ona tu robi? To jest nasz przedział!
- Jest tu z tego samego powodu co ty. Jest naszą przyjaciółką. Jeśli tobie to przeszkadza, możesz wyjść. - ton George'a mówiłam za siebie i nie znosił sprzeciwu.
- Skoro jest waszą przyjaciółką dlaczego wcześniej z wami nie siadała? Może poprostu się was wstydziła przed swoimi ślizgońskimi znajomymi albo tylko udaje waszą przyjaciółkę by później was wyśmiewać!
- Dla twojej informacji, nigdy nikogo nie wyśmiewałam ani nie obrażałam. Ale jeśli moja obecność Ci ubliża to sobie pójdę. Nie mam zamiaru się nikomu narzucać. - po tych słowach opuściła przedział i zaczęła się przechadzać po pociągu. W koncu dosiadła się do Hermiony, Rona i Harryego, którzy toczyli rozmowę lecz mimo to pozwolili jej się dosiąść. Po jakimś czasie drzwi się rozsunęły i stanęła w nich najmniej oczekiwana osoba: Draco Malfoy. Towarzyszyli mu, jak zwykle, jego kumple, Vincent Crabbe i Gregory Goyle.
- No proszę kogo, my tu mamy - powiedział Malfoy, jak zwykle przeciągając słowa. - Nasze papużki-nierozłączki, Pękala i Mądrala. no i zdrajczyni krwi, Black.
Jego goryle zarechotali paskudnie. A toważysze Ciri spojrzeli na nią zdezorientowni.
- Nie przekazała wam nowiny? Nie jest moją siostrą tylko córeczką mordercy!
- Odszczekaj to Malfoy. - warknęła wyciągając różdżkę w jego kierunku.
- Ledwo sie dowiedziałaś a już idziesz w ślady ojca... . Weasley, słyszałem, że tego lata twój ojciec w końcu przyniósł do domu trochę złota. Czy twoja matka przeżyła taki szok?
Ron zerwał się tak gwałtownie, że strącił Krzywołapa. Profesor Lupin zachrapał przez sen.
- A to kto ? - zapytał Malfoy, cofając się o krok.
- Nowy nauczyciel - odpowiedział Harry, który również wstał, żeby w razie czego przytrzymać Rona. - Mówiłeś coś, Malfoy?
Malfoy zmrużył blade oczy; nie był na tyle głupi, by wdawać się w bójkę pod nosem nauczyciela.
-Spadamy - mruknął do Crabbe'a i Goyle'a. I odeszli, a Harry i Ron usiedli na swoich miejscach. Ron uderzał pięścią w otwartą dłoń . - W tym roku nie zamierzam znosić obelg Malfoya - oświadczył mściwie. - Nie żartuję. Jeśli jeszcze raz obrazi moją rodzinę, złapię go za ten przylizany łeb i... - Machnął groźnie ręką w powietrzu.
- Ron - szepnęła Hermiona, wskazując na profesora Lupina - uważaj ... Ale profesor Lupin wciąż smacznie chrapał.
- A jak to wkońcu z tobą jest BLACK? - zapytał Weasley. - Chyba już dojeżdżamy - powiedział Ron , wychylając się przed śpiącego profesora , żeby spojrzeć w czarne już okno. Zaledwie to powiedział, pociąg zaczął zwalniać.
-No, nareszcie. Ron wstał i podszedł ostrożnie do okna, żeby przez nie wyjrzeć. -Konam z głodu. Chciałbym już być na uczcie...
-Trochę za wcześnie - powiedziała Hermiona, patrząc na zegarek. -Więc dlaczego stajemy?
Pociąg zwalniał coraz bardziej. W miarę jak cichła lokomotywa, narastał ryk wiatru i wzmagało się bębnienie deszczu o szyby.
Pociąg zatrzymał się tak raptownie, że bagaże pospadały z półek. A potem, bez żadnego ostrzeżenia, pogasły wszystkie światła i pogrążyli się w całkowitej ciemności.
-Co jest grane? - zapytał zdezorientowany Ron.
-Auu!- krzyknęła Hermiona.- Ron, to moja stopa! Harry wrócił po omacku na swoje miejsce.
-Może coś się zepsuło?
-Nie mam pojęcia... - Ciri zaczęła rozmyślać nad możliwymi scenariuszami zatrzymanego pociągu.
Usłyszeli stłumiony pisk i zobaczyli niewyraźny zarys głowy i ręki Rona, który wycierał dłonią szybę, żeby lepiej widzieć.
-Coś się porusza - powiedział Ron. Chyba ktoś wsiada...
Drzwi przedziału otworzyły się i ktoś upadł całym ciężarem na nogi Harry'ego. Był to Neville, następnie dosiadła się jeszcze Ginny.
-Auaa! - wrzasnął Neville.
-Spokój! - zabrzmiał ochrypły głos. Wyglądało na to, że profesor Lupin w końcu się obudził. Wszyscy Zamilkli. Rozległ się cichy trzask i przedział wypełniło słabe, rozdygotane  światło. Profesor Lupin trzymał w dłoni garść płomyków. W bladym świetle zobaczyli jego zmęczoną, szarą twarz i bystre, czujne oczy. -Nie ruszajcie się z miejsc - powiedział tym samym ochrypłym głosem, po czym podniósł się niespiesznie, wyciągając przed sobą dłoń z płomykami.
Drzwi rozsunęły się powoli, zanim zdążył ich dosięgnąć. Drżący blask oświetlił wysoką postać w ciemnej pelerynie, sięgającą prawie do sufitu. Twarz była całkowicie ukryta pod kapturem. A to, co zobaczył Harry, spowodowało, że żołądek podskoczył mu do gardła. Spod peleryny wystawała ręka... błyszcząca, szarawa, oślizgła i pokryta liszajami, jak ręka topielca, którego ciało długo przebywało w wodzie... A potem to coś, co ukrywało się pod kapturem, wzięło długi, świszczący oddech, jakby chciało wciągnąć w siebie nie tylko powietrze, ale i wszystko co było w przedziale. Postać, była coraz bliżej twarzy dziewczyny gdy niespodziewanie zwróciła się ku okularnikowi a ten upadł na podłogę. Ciri chciała mu pomóc ale nie miała pewności, że zaklęcie podziała, teorię od praktyki potrafi dzielić długa droga mimo to postanowiła spróbować. Chwyciła różdżkę w dłoń, skupiła się na dniu w którym poznała bliźniaków  i wypowiedziała zaklęcie.
- Expecto Patronum! - z końca jej różdżki zaczęła wydobywać się jasna łuna lecz zaklęcie było zbyt słabe, na szczęście profesor Lupin przejął inicjatywę i wypędził dementora z przedziału.
Gdy Harry doszedł do siebie profesor podał mu kawałek czekolady, następnie po krótkiej wymianie zdań opuścił przedział. Ciri chcąc dać poukładać myśli trójce przyjaciół wróciła na swoje miejsce, gdy tam dotarła George ją przytulił i obejrzał by wykluczyć ewentualne obrażenia.
- Hej nic mi nie jest. Nie jestem z porcelany.
- Już się baliśmy że dementorzy Cię dopadli tak długo Cię nie było.
- A gdzie Angelina?
- Wyszła niedługo po Tobie. Gdybyś słyszała co Geor.. - Fred zachłysnął się powietrzem gdy pięść młodszego bliźniaka zatrzymała się na jego brzuchu.
- Nie słuchaj go. Bagaże spadły mu na głowę gdy pociąg stanął. - odparł chłopak o którym była mowa i się zaczerwienił.
Malfoy nie chciała ciągnąć dalej tego tematu, uznała że to rozmowa na inny czas. Przez resztę drogi opowiadali kawały, grali w eksplodującego durnia a nawet wrzucili łajno bombę do wagonu ślizgonów. W doskonałych chumorach spędzili resztę podróży do Hogwartu i już nic tego dnia nie mogło zepsuć im nastrojów.

Tymczasem siedzącą nieopodal Angelina Jonsson zastanawiała się co Fred widzi w ślizgonce nie zdając sobie sprawy, że to młodszy z bliźniaków coraz bardziej traci dla niej głowę.

KŁAMSTWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz