Rozdział 9

26 2 54
                                    

Leje jak z cebra, krzyżując plany Seungcheola, który po pracy miał zamiar posprzątać podwórko. Przy ogrodzeniu znajduje się stos z połamanych desek oraz kopce ziemi. Mężczyzna chciał zasypać dziury, które wykopał Geon, a potem zasiać trawę, ale niestety pogoda mu na to nie pozwala.

Drzwi garażowe są otwarte na oścież. Ciężkie krople rozbijają się o betonowy podjazd. Geon, który zazwyczaj biega po podwórku lub siedzi w swojej budzie, leży przy Seungcheolu, który majstruje pod samochodem.

Niebo przeszywa nagły piorun, a chwilę po nim rozlega się głośny grzmot, który zrywa Geona na nogi. Pies skomle cicho i kuli się, chcąc schować się pod samochodem, ale wystające nogi Seungcheola uniemożliwiają mu to, dlatego kładzie się, opierając głowę na biodrach swojego pana.

— Dorosłe psisko z ciebie, a boisz się burzy? — pyta Seungcheol, wyciągając dłoń i wsuwając ją w miękką sierść Geona.

Mężczyzna klepie psa po łbie i cicho wzdycha, myśląc o Sieun i Dasom. Jego żona nie przepada za burzą. Raz, kiedy Seungcheol wrócił po pracy do domu, zastał ją zawiniętą w koc z latarką w dłoni. Była przerażona i gdy tylko ujrzała swojego męża, od razu wtuliła się w niego, drżąc ze strachu.

Serce mężczyzny krwawi, gdy oczami wyobraźni widzi, jak Sieun i Dasom siedzą skulone na łóżku, tuląc się i wzdrygając za każdym razem, gdy piorun uderzy w przyczepę. Nie powinny być teraz same.

Seungcheol przeklina głośno i odkłada narzędzia na bok. Wychodzi spod samochodu, otrzepując ubranie z kurzu.

— Geon, zostań tu, zaraz wracam — poleca do psa, który posłusznie biegnie na koniec garażu i kładzie się w dużym koszyku, w którym nieraz ucina sobie drzemkę.

Seungcheol nie zważa na ciężkie krople, które rozbijają się o jego barki, kiedy wybiega z garażu i wsiada do swojego auta. Wykręca sprawnie i wyjeżdża z podwórka, kierując się do przyczepy.

Każdy grzmot jest jak uderzenie jego serca. Kiedyś nie przejmował się burzą, ale teraz wzdryga się za każdym razem, widząc przeszywający niebo piorun, ponieważ myśli o swojej żonie i córeczce, które muszą być przerażone. Przyczepa znajduje się nieopodal morza, dlatego burze tam są dość gwałtowne.

Mężczyzna parkuje auto i nie gasząc silnika, wyskakuje z samochodu, podbiegając do drzwi przyczepy. W środku jest ciemno i Seungcheol już wie, że musieli wyłączyć prąd. Od razu dostrzega dwie skulone sylwetki na łóżku i serce łamie mu się na drobne kawałeczki, gdy do jego uszu dobiega stłumiony szloch Sieun i Dasom.

— Moja maleńka, mój brzdąc...

Mężczyzna podchodzi do łóżka i otwiera ramiona, zgarniając swoją żonę i córeczkę, które od razu wtulają się w niego.

— Zabieram was ze sobą — mówi szeptem, czując jak dwa serca najważniejszych w jego życiu osób, biją w zawrotnym tempie.

Sieun i Dasom są tak przerażone, że nogi mają jak z waty, dlatego mężczyzna narzuca na żonę swoją bluzę i podnosi ją razem z Dasom wtuloną w pierś mamy. Obejmuje ją rękami, kładąc dłoń na jej głowie i wychodzi z przyczepy, zanosząc ją do samochodu.

Seungcheol sadza żonę z córeczką na tylnym siedzeniu i wraca prędko do przyczepy, by zabrać najważniejsze rzeczy. Wraca po niecałej minucie i od razu zajmuje miejsce za kierownicą.

Sieun patrzy zaszklonymi oczami na tył głowy męża i jego mokre od deszczu włosy, czując jak w jej piersi rozchodzi się ciepło. Podczas gdy ona siedziała sparaliżowana na łóżku, jej mąż jechał tu w tę pogodę, aby zabrać ją i Dasom ze sobą. Nawet na chwilę nie przestał o niej myśleć i bardzo ją to wzrusza.

Devil in disguiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz