3.

110 1 0
                                    

Kiedy grupka przyjaciół poszła ratować miasto. Moon z resztą klasy została wysłana do domu. Całe miasto było jak do góry nogami. Ludzie krzyczeli i uciekali. To był pierwszy atak od kiedy Moon jest w mieście, i nie wiedziała jak się zachować. Ale nagle usłyszała szczęśliwe krzyki.

— Ninja!

— Naprzód Ninja!

Moon szybko się odwróciła i zobaczyła sześć wielki mechów. Każdy wyglądał inaczej. Najbardziej dziewczynę zainteresował wielki zielony mechaniczny smok. Nie trzeba było długo czekać aby się domyślić że to Zielony Ninja. Nastolatka tak długo się mu przyglądała że nie zauważyła jak samochód leci w jej stronę. Moon szykowała się na uderzenie które nie nadeszło. Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą nikogo innego niż Zielonego Ninje na swoim smoku który trzymał samochód. Ninja zeskoczył ze smoka i podszedł do dziewczyny.

— Nic ci nie jest? — zapytał zielony, a Moon wydawało się jakby już gdzieś słyszała ten głos.

— Wszystko w porządku — odpowiedziała uśmiechając się lekko, a ninja to odwzajemnił. Przynajmniej tak jej się wydawało bo miał maskę na twarzy. 

Lloyd najchętniej by z nią został ale miał miasto do ratowania.

— W takim razie lecę ratować innych — powiedział Ninja odchodząc od dziewczyny. Wszedł na swojego smoka i odleciał, a Moon pomachała mu z dołu. Chłopak podczas lotu uśmiechał się do siebie.

Moon patrzyła na Ninje dopóki nie zniknął jej z oczu, i pobiegła szybko do domu. Gdzie czekał na nią Wujek Wu z którym miała mieć trening.



                                                                                                            .....

Po treningu Moon leżała sobie na kanapie i oglądała wiadomości. Jedynym tematem był oczywiście atak Garmadona i Ninja którzy znowu uratowali miasto. Nagle do pokoju wszedł Wu.

— Moon zbieraj się. Chcę ci kogoś przedstawić — powiedział i wyszedł z pokoju. Dziewczyna bez słowa założyła buty i poszła z Wu na perłę. Latający statek. Moon już na nim była i go uwielbiała. Polecieli do portu na którym był jakiś stary magazyn. 

 Dziewczyna zastanawiała się kogo miała spotkać w takim miejscu. Jakie było jej zdziwienie kiedy zobaczyła tam mechy Ninja, oraz samych Ninja ale bez masek. I najdziwniejsze było to że znała te twarze. Byli to Kai, Cole, Jay, Zane, Nya i ....Lloyd. Cała szóstka spojrzała w ich kierunku i od razu rzucili się na Mistrza Wu.

— Mistrzu! — krzyknęli. Moon odeszła na bok nie chcąc przeszkadzać. Nagle Lloyd spojrzał na dziewczynę i spanikował.

— Moon? C-co ty tu robisz — zapytał łapiąc się za kark zestresowany. Oczy wszystkich od razu spojrzały na nią. Dziewczyna za bardzo nie wiedziała co powiedzieć. Więc tylko im pomachała.

— O, to widzę że już się znacie. To jest Moon. Przygarnąłem ją do siebie po śmierci jej rodziców — powiedział smutno staruszek przy ostatnim zdaniu. Nastolatka spojrzała na swoje buty smutna. Gdy słyszała o rodzicach chciało jej się płakać. Ale uważała że łzy które miała wypłakać już zostały wypłakane. Tak by chcieli jej rodzice. Więc się uśmiechnęła i spojrzała po wszystkich.

— Miło mi was znowu widzieć — powiedziała uśmiechając się. Wszyscy byli trochę zaskoczeni, ale zaraz odwzajemnili uśmiech. Nagle Jay zrobił zaskoczoną minę i zaczął patrzeć to raz na Mistrza to raz na Moon.

 — Czekaj. To znaczy że jesteś teraz córką mistrza? — zapytał zdziwiony tą wiadomością. Wu spojrzał na Moon, i się uśmiechną.

— Można tak powiedzieć — powiedział staruszek uśmiechając się do dziewczyny, co delikatnie odwzajemniła. Nagle zegarek dziewczyny zaczął piszczeć. To oznaczało tylko jedno. Jej ciasteczka które robiła się upiekły. Na statku przebywała prawie cały czas więc, gotowała tam.

— Przepraszam ale muszę lecieć bo ciastka mi się spalą. Pa! — krzyknęła biegnąc na most na którym był statek. Słyszała tylko jak wszyscy się żegnają. 

Wbiegła do kuchni i wyciągnęła ciasteczka. Na szczęście się nie spaliły. Moon posypała je jeszcze  posypką i wróciła do magazynu. Kiedy weszła o mało nie wybuchła śmiechem. Wszyscy kręcili się w kółko, i potykali się o własne nogi.

— Co wy robicie? — zapytała cicho się śmiejąc. Wszyscy od razu na nią spojrzeli i przestali się kręcić.

— Sensei kazał nam się uczyć Spinjitzu przez trzy godziny! — krzyknął Jay rozpaczliwe, a Moon tylko jeszcze bardziej się roześmiała.

— No to mam nadzieje że ciasteczka poprawią wam humor — powiedziała dziewczyna wyciągając słodycz. Wszystkim od razu zaświeciły się oczy, i w podskokach podbiegli do dziewczyny. Moon zaczęła się rozglądać, ale nigdzie nie zauważyła blond czupryny.

— Gdzie Lloyd? — zapytała.

— Poszedł porozmawiać z mistrzem — odpowiedział Cole z pełną od ciastek buzią. Dziewczyna wzięła kilka ciastek i poszła poszukać chłopaka. Znalazła go na mostku. Patrzył na zachodzące słońce. Usiadła obok niego.

— A więc jesteś Ninja — stwierdziła patrząc na niego z uśmiechem.

— A więc jesteś córką mistrza — stwierdził też się uśmiechając. We dwoje się zaśmiali. Zaraz Lloyd westchnął smutno i spojrzał na wulkan na morzu w którym jest jego ojciec. Moon Spojrzała na niego smutno, i odwróciła wzrok na wulkan.

— Nie przejmuj się tym co mówią inni. Nie musisz im niczego udowadniać — powiedziała patrząc na Lloyda.

— Oni mnie nienawidzą — powiedział i westchnął smutno.

— Może nie jest im pisane poznanie cię na prawdę. Taką wspaniałą osobę spotyka się tylko raz, a oni mają ją pod nosem — powiedziała uśmiechając się. A Lloyd zrobił się cały czerwony. Nikt oprócz matki nie prawił mu komplementów. Moon zaśmiała się z jego miny, a chłopak zaraz do niej dołączył. Niespodziewanie dziewczyna pocałowała Lloyda w policzek, dzięki czemu chłopak wyglądał już kompletnie jak pomidor.

— Pamiętasz? W urodziny nie możesz być smutny — przypomniała i podała mu ciastka — Jeszcze raz wszystkiego najlepszego — powiedziała odchodząc od chłopaka. Lloyd uśmiechnął się jak nigdy, czego Moon nie mogła zobaczyć. Chłopak wracał do domu z myślą że ten dzień w sumie nie był taki zły.



Rozdział trzeci. Mam nadzieje że się podoba. Do następnego razu.😀


6.10.2022


Moonlight   (Lloyd x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz