W tym samym czasie, nad królestwem Nivakis rozciągały się ciemne, burzowe chmury. Padało już od kilku dni. Może dlatego teraz niewielka i stara gospoda, znajdująca się w małej miejscowości na obrzeżach kraju, ledwie mieściła wszystkich gości. Wyremontowana jej część przeznaczona była dla szlachty, a reszta ludzi z wioski siedziała nawet pod przeciekającym dachem. W tym natłoku tańczących oraz pijących ludzi, trudno było zauważyć dwóch mężczyzn, siedzących w ciemnym kącie gospody. Oboje ubrani byli w niedrogie szaty arystokracji klasy średniej, dlatego mało kto zwracał na nich uwagę.
Jeden z mężczyzn był już w zaawansowanym wieku, jednak bardzo dobrze zbudowany, o długich i siwych włosach. Spoglądał on niepewnie w stronę towarzysza, rozglądając się przy tym z dezaprobatą po otoczeniu. Drugi starał się udawać, że tego nie widzi, popijając przy tym niespiesznie kufel zimnego piwa. Po chwili podeszła do nich kelnerka, gotowa przyjąć finalne zamówienie.
- To co będzie dla państwa? – spytała, nie siląc się nawet na mały uśmiech, bądź jakiś milszy ton. Mężczyzna w młodym wieku uśmiechnął się do dziewczyny, po czym posłał drugiemu ostrzegawcze spojrzenie, by nie wdawał się w niepotrzebną kłótnie.
- Poprosimy duszoną kaczkę z warzywami i sosem słodko kwaśnym – odparł starzec, widocznie niezadowolony, jednak posłuszny jego woli.
Dziewczyna obrzuciła gości krytycznym spojrzeniem, wzięła głęboki oddech na uspokojenie i odpowiedziała dość szorstko.
-Jak zapewne widzicie mamy dziś dużo klientów, również czekających na posiłek. Przygotowanie tego normalnie zajmuje około godziny, a przy dzisiejszym ruchu zajmie chyba z dwie, nie wspominając, że musielibyśmy zrezygnować – zmierzyła ich wzrokiem -z BARDZIEJ DOSTOJNYCH gości.
Ta wypowiedź zadziałała na starca niczym płachta na byka. Cały poczerwieniał, zerwał się na równe nogi, popatrzył kobiecie głęboko w oczy i z słyszalnym gniewem odpowiedział.
-Jak Pani śmie się tak do NIEGO odzywać?! Gdyby Panienka wiedziała kim...- Nie zdążył nawet dokończyć, ponieważ ten drugi mu przerwał, nawet na niego nie patrząc.
-Ale ona nie wie.- W jego głosie można było usłyszeć gniew i może zawiedzenie? Odwrócił głowę do kelnerki i odpowiedział dość niskim głosem. – To poprosimy zwykły ryż z kurczakiem i dodatkowe dwa kufle piwa. Może jeszcze na deser jakiś milszy ton, oczywiście jeśli można poprosić. -Popatrzył jej głęboko w oczy, uniósł brew i powiedział. – Złość piękności szkodzi.
Kelnerka lekko się zaczerwieniła i poszła przygotowywać zamówienie. Starzec z naburmuszona miną siadł z powrotem na swoje miejsce i popatrzył z wyrzutem na towarzysza. Jednak ten zdawał się znowu nic z tego nie robić. Siedział dumnie oparty na krześle a jego ciemne oczy wpatrywały się w krajobraz na zewnątrz. Był przystojnym, młodym mężczyzną o długich czarnych włosach i grzywką opadającą mu na brew. Wzrok miał nieobecny i widać było, że coś go trapi. Po niedługiej chwili jego rozmyślania przerwał starzec, ściszonym głosem.
- Nie powinienem tego mówić ale Wasza Wysokość nie powinna tutaj siedzieć. To nie są standardy dla przyszłego króla. Dlaczego tak bardzo chcesz chodzić w takie miejsca?
- Przecież Ci już nie raz mówiłem -odparł nadal zamyślony.- To, że jestem królem nie uprawnia mnie do lepszego życia. Patrząc na głodujących ludzi z wioski, jak mogę jeść luksusowe jedzenie za ich podatki? Jak wrócimy do stolicy, od razu musi nastąpić koronacja po moich urodzinach. Moje rzeczy spakowane i gotowe do wyjazdu Cedric?- Spojrzał na niego wyczekująco.
-Tak Panie, wszystko gotowe do wyjazdu.
-Znakomicie- odpowiedział i wrócił do własnych myśli.
Do pokoju wracali syci i lekko mokrzy. Oboje marzyli o kąpieli i ciepłym łóżku. Zanim jednak dotarli do drzwi zauważyli mężczyznę skrywającego się w mroku korytarza. Starzec po cichu stanął przed księciem i ostrożnie wyjął miecz z pochwy. Wyglądało to trochę komicznie, ponieważ był on o wiele niższy. Zanim jednak zrobił jakikolwiek ruch, tajemniczy mężczyzna odezwał się ze spokojem.
- Spokojnie generale, królowa przesyła prezent na dziewiętnaste urodziny księcia. – Stanął przed księciem, przyklęknął na prawe kolano i pochylił głowę na znak szacunku.- Królowa przysłała mnie, Głównego Dowódcę i jej Doradcę abym w jej imieniu, życzył księciu wszystkiego co najlepsze i pogratulował osiągnięcia dorosłości za kilka dni. Pani kazała także zorganizować przeprowadzkę do miasta Naiki, ponieważ na granicy robi się coraz bardziej niebezpiecznie.
Starzec powoli odwrócił głowę w stronę księcia. Brał pod uwagę taki obrót spraw jednak nie chciał nic mówić. Wiedział, że chłopakowi się to bardzo nie spodoba. Natomiast twarz przyszłego króla nie zdradzała emocji. Powoli zbliżył się do dowódcy i z nazbyt aż spokojnym głosem zapytał.
- Po co moja matka przesyła mi prezent, jeśli może dać mi go osobiście, po moim powrocie? Oraz dlaczego każe mi przeprowadzić się do Naiki na parę dni? Zaraz przecież wyruszam do stolicy.
- Królowa zdecydowała, że jest zbyt niebezpiecznie na księcia powrót, zbyt dużo ludzi chce waszą wysokość zabić. Dopóki królowa temu nie zaradzi, książę musi się przeprowadzić do Naiki i czekać na dalsze wiadomości od królowej.
Chłopak zacisnął mocno szczękę, a swoją dłoń trzymał na rękojeści miecza tak mocno, że pobielały mu kłykcie. Z jego oczu widać było rosnący w nim gniew. Cedric przyglądał mu się uważnie, w każdej chwili gotowy zareagować. Książe jednak ani drgnął, wbijając zimne jak lód spojrzenie w doradcę królowej.
-Co roku ta sama wymówka- wysyczał przez zaciśnięte zęby.- Nie mogła chociaż raz przyjechać i powiedzieć mi to wszystko w twarz?!
-To było by zbyt niebezpieczne, a królowa nie chce narażać...
-Nie widziałem mojej matki od SIEDMIU lat!- przerwał mu gniewnie.- OD SIEDMIU PIEPRZONYCH LAT!!!
Dowódca milczał a Cedric z szokiem wymalowanym na twarzy, obserwował zaistniałą sytuację. Prawie nigdy, nie licząc dziecięcych lat księcia, nie widział, żeby ten stracił kontrolę nad sobą przy kimś obcym. Zapadła przytłaczająca cisza. Słychać było tylko ciężki, przyśpieszony oddech księcia.
- Zabierz jej prezent ze sobą i wracaj do stolicy –odrzekł chłopak tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Wyrusz jutro rano i podziękuj jej w moim imieniu za jej „troskę" o moją osobę.
-Ale królowa kazała dopilnować przeprow...
-Przeprowadzę się do Naiki, przecież nie mam innego wyjścia tak?! W końcu to ONA teraz rządzi MOIM PAŃSTWEM.- Powiedział po czym trzaskając drzwiami wszedł do swojej komnaty.
Po jakiś dwóch minutach do pokoju wszedł również Cedric.
-Cristian wszystko w porządku?- zapytał chłopaka jednak widząc jego gniewne, ale jednocześnie zrozpaczone spojrzenie, wyszeptał.-Kogo ja oszukuję, oczywiście, że nie.-Po czym dodał już głośniej.- Cristian jestem pewny, że królowa robi to wszystko dla twojego dobra.- Choć w sumie nie wiedział, czy tym zdaniem, próbował dodać otuchy jemu czy sobie. Od dobrych kilku lat, zaczął wątpić czy aby tron nie spodobał się królowej aż zanadto.
- Sam już nie jesteś pewny jej intencji- powiedział wpatrując się w ręcznie zdobiony łuk, jedyny prezent od matki, który dała mu osobiście.- I nawet nie próbujesz tego ukryć.
Generał westchnął a chłopak odwrócił się w jego stronę.
- Generale Cedric De La Ra, o to mój pierwszy rozkaz jako prawowity władca królestwa Nivakis.
Starzec widząc jego poważną i władczą postawę przyklęknął na prawe kolano, złożył miecz i pochylił głowę. Nigdy nie przemawiał do niego takim tonem. Przed nim nie stał już ten mały, przestraszony chłopiec, którego poprzysiągł strzec i się nim opiekować jedenaście lat temu. Był to teraz prawowity i jedyny władca, któremu miał zamiar służyć aż do własnej śmierci.
-Słucham Panie, zrobię wszystko co rozkażesz -odpowiedział pewnym i pokornym głosem, nie podnosząc głowy.
- Generale za rok o tej porze wyruszysz ze mną do stolicy przejąć tron. Jak tylko ukończę za parę dni wiek pełnoletni, będziesz służył MI, nie królowej. Mianuję Cię moim osobistym doradcą i najbliższą osoba króla.
- To dla mnie wielki zaszczyt królu. Jestem gotów oddać za Ciebie życie i służyć Ci do końca moich dni.
-Możesz wstać. Daje mojej matce jeszcze jeden rok. Jeśli do tego czasu nie wezwie mnie do stolicy, sam zajmę się moją koronacją – powiedział mrocznym głosem, wpatrując się ponownie w stary łuk.
CZYTASZ
Więźniowie błękitnej krwi
FanficOna, córka jednego z najpotężniejszych królów po rozpadzie Unii Pięciu Królestw. On, syn królowej rządzącej warunkowo po wojnie domowej, jednego z najsłabszych państw dawnej Unii. Ona widząc jak bogactwo i władza niszczy człowieka, postanowiła ucie...