Było mi(ne)ło

ROZDZIAŁ 7

Gdy następnego dnia Olga rano wstała z łóżka, ujrzała Alex'e siedząca na przeciwko niej na krześle.

-Jeny ona spała na krześle xD- pomyślała lekko rozbawiona Olga i uśmiechnęła się sama do siebie.

Wtem usłyszała jak ktoś wkłada klucz do zamka od drzwi do domu i wchodzi

-Kochanie już jestem ! - Wykrzyknął James, który właśnie wszedł do domu.

-Oki - odpowiedziała Olga i przypomniała sobie o tym, że jest w ciąży i znów zrobiło się jej smutno i wiedziała o tym , że musi teraz powiedzieć o tym James'owi. Tak teraz. To ten właściwy moment.

-James... Ja ... Ja muszę ci coś powiedzieć - powiedziała bojąc się reakcji.

-Słucham skarbie ? Wiesz , że mi możesz powiedzieć wszystko...-odpowiedział James.

-Wczoraj wieczorem wymiotowałam... A Alex'a spytała się mnie o parę rożnych spraw i wyszła... Wróciła po chwili podając mi do reki test ciążowy... Poszłam do toalety i zrobilam go... I... Jestem w ciąży.... -odpowiedziala niepokojąco Olga.

-Jeju... Skarbie ! Będziemy mieli dzidziusia ! - odpowiedział radosny James.

-Cieszysz się ?! Myslalam,że będziesz chciał mnie zostawić czy cos w tym stylu... - mówi uspokojona Olga

- Nie no coś ty ! Cieszę się jak nigdy ! Zaraz zadzwonie do lekarza i dzisiaj idziemy na pierwsze USG. - mówi jeszcze bardziej ucieszony James.

-Hehe... No okej... - odpowiedziała szczęśliwa Olga.

Po około godzinie Olga była juz umuwiona na badanie USG u lekarza na godzinę 13;30.
Jak James i Olga wyszli szczęśliwi od lekarza ginekologa, który potwierdził ciążę Olgi. Jest to 4 tydzień. Będzie to najprawdopodobniej chłopiec wiec James ucieszył się jeszcze bardziej.

/MINĘŁY 3 MIESIĄCE/
Olga jechała samochodem (ona prowadziła ) po James'a do pracy.
Nagle jakiś autobus uderzył w auto Olgi i trafiła do szpitala...
Wiadomość o wypadku Olgi wręcz odrazu doszła do James'a, który zamówił taksówkę i pojechał do Olgi do szpitala. Podszedł do lekarza, który przyjął Olgę jaką swoją pacjentkę i spytał

-Yyy ... Przepraszam bardzo ! Jakieś pół godziny temu na oddział trafiła dziewczyna z wypadku zderzenia auta z autobusem. Co z nią !? Gdzie ona jest ?! - krzyczy zdenerwowany i przestraszony James.

-Z Olgą... ?? Nic z nią nie jest lecz czy ona była w ciąży...?-spytal doktor.

-Tak ! Co z dzieckiem ?! - mówi James.

- Z dzieckiem źle... Właściwie to dziecka juz nie ma... Olga poroniła... - odpowiada lekarz.

- Co ?! To nie możliwe ! Dlaczego ?! Dlaczego akurat nas musiało to spotkać ?! Dlaczego ?! - krzyczy bezradny i bezsilny juz James i siada na krześle obok podpierając się o swoje ręce... James zaczął płakać... Myslicie ; 'Ale debil ! Chłopak i ryczy ! ' ale tak moi drodzy. Chlopacy też płaczą.Wystarczy chłopak, który kocha, któremu zależy , który wie czego chce i jest zdecydowany. I właśnie to coś... To coś co kochał i nadal kocha pomimo tego , że tego dziecka juz nie ma... Odebrano mu to. Została mu tylko Olga i to ją kochał najbardziej a dziecko ? Tłumaczył sobie ciągle ,że ich nienarodzone dziecko było potrzebne Bogu na tamtym świecie... Tylko to mu pomagało...
James po tym ile narozmyslał poszedł do Olgi... Zobaczył, że Olga płacze... 'Pewnie już wie...' pomyślał.

- Olga kochanie ... Będzie dobrze nie płacz proszę... - mówi również smutny James , który po chwili podchodzi do łóżka szpitalnego Olgi pada przed nią na kolana i zaczyna ją przytulac.

- Nic nie będzie dobrze rozumiesz ?! Nasze dziecko , które się nie narodziło nie żyje ! Czy ty to rozumiesz ?! On chciał poznać świat ! Ale umarł ! A ty mi próbujesz wmówić, że będzie dobrze ?!?! Nie oszukuj samego siebie ! Obydwoje dobrze wiemy, że nie będzie dobrze ! - mówi oburzona Olga co bardzo zranilo James'a.

- Przepraszam skarbie ale ty nie znasz moich uczuć ... Myslisz, że jest mi z tym łatwo ? Jak tak to się grubo mylisz. - odpowiedział Oldze wzburzony zachowaniem ukochanej James.

-Przepraszam poniosło mnie...chciałam się na czymś wyrzyc...przepraszam...kocham cię-wyszeptala Olga i przytuliła się do James'a.

-Dobrze już... Ja ciebie też... - powiedział i tez przytulił Olgę James.
Po 2 miesiącach para kontynuowała swój związek i pozbierali się po śmierci synka.