Pov. Wilbur
Tak okropnie bolą mnie plecy. Dlaczego ta kanapa jest tak nie wygodna... Alex nadal śpi a ja staram się go nie obudzić. Całą noc spał wtudony we mnie. Ostrożnie próbuje wyjść z łóżka ale średnio mi to wychodzi. *Hop na podłoge* "kurwa" no dobra i tak już leże więc idę do kibla umyje się i zrobię mu śniadanie. Odłożyłem telefon, póściłem muzykę i wszedłem pod prysznic. Tak z dupy ktoś zaczął mi spamić. Kontynuuowałem kąpanie gdy nagle ktoś zadzwonił. Wyszedłem z pod prysznica i odczytałem wiadomości z... Kurwa..
"Wilbyy gdzie jesteś?"
"WILBURR?"
"WILBYYY ODPISZ MI NOO"
"COS CI SIE STAŁO? GDZIE JESTES?
"HALOOO?"
"MARTWIE SIE"
"ODPISZ MIII"Ugh napisałem by tak mnie nie nazwał...
-Czego chcesz?
Alex <3
-marwie się... Gdzie jesteś?
Wilbur
-kąpie się...
Alex <3
-czekam za tobą <3
Nie odpisałem... Wziąłem żyletkę... Ugh ma rację, jestem niewinnym, naiwnym i słabym gejem... Zrobiłem parę kresek na udach ale zaczęły krwawić bardziej niż myślałem... Jebać. Ubrałem czarną bluzę i dresy, otworzyłem drzwi i poszedłem na dół.
W-skks- syknąłem z bólu gdy robiłem Alexsowi kanapkę.
Q-Co się stało słońce?- zapytał Alex opary to ścianę
W-Naprawde nic. Proszę kanapkę słońce hahaha- szedłem podać chłopakowi kanapkę gdy nagle źle się poczułem i pamiętam że obudziłem się w karetce.
W -co się stało?- zapytałem ratownika który mnie pilnował
R-zasłabłeś... Przez rany na plecach
W-Ahh czyli pan widział?
R-Twój brat mi pokazał... Zobaczył że mocno krwawisz... Wystarczyła godzina a byłbyś martwy
W-Trudno... Po za tym nie mam brata... To mój przyjaciel...
R-Uratował ci życie
W-Nie potrzebnie. Kiedy mogę wyjść do domu? Nie lubię przebywać w szpitalu jest chujowo i dają zjebane jedzenie.
R-Ile ty masz lat że przeklinasz?
W-sie może pan domyślać. KIEDY WYJDE DO DOMU?!
L-Za tydzień. Sprawdzę w papierach dziecko.
W-sobie pan sprawdzi. W dupie to mam. Idę spać
L-Tak? To zajebiście idź spać dobranoc
W-pa.- gdy chciałem spać dostałem sms'a od Alexa
Alex
-dlaczego to zrobiłeś?
Wilbur
-a chuj cię to obchodzi?! Po chuj wzywałeś tą jebaną karetkę. Ciężko ci zrozumieć że nie chce mi się już żyć?
Alex
-wiesz... Płakałem i błagałem Boga o to żebyś przeżył kochany ale jak widzę że nie potrzebnie
Wilbur
-ta? Super :) pa.
Alex
-pa....
Czyli zjebałem... Zjebałem mój kontakt z Alexem... Wiedziałem że nie nadaje się na przyjaciela ale żeby aż tak... A poza tym... Kochany? Pewnie autokorekta...
Wilbur
-ALEX PRZEPRASZAM....
Alex
-Skąd taka nagła zmiana Williamie?
Wilbur
-wiem że nie można na mnie liczyć i jestem chujowy ale nie chce cię martwić więc lepiej będzie jak zakończymy nasz kontakt... Będzie to lepsze dla twojego zdrowia psychicznego i zaczniesz żyć wymarzonym życiem bez mnie
Alex
-dlaczego tak myślisz? Może poznanie ciebie to była najlepsza decyzja mojego życia? Co jeżeli mnie uratowałeś? Nie wiesz tego....
Wilbur
-wątpie
Alex
-wilby proszę powiedz kiedy wychodzisz...
Wilbur
-za tydzień... Chciałbym zabrać cię w jedno miejsce tamtego dnia... Dni są ciepłe więc sądze że to dobry pomysł...
Alex
-przyjde po ciebie, czekaj za mną <33
Wilbur
-dziękuje że mi wybaczyłeś i że jesteś ze mną w tych chwilach <33
Alex
-np ❤️
*Tydzień później*
Pov. Wilbur
Wyszedłem ze szpitala i udałem się do mojego domu... Wziąłem monstery, telefon i bluzę na wypadek gdyby któremuś z nas zrobiło się zimno... Zadzwoniłem do mojego przyjaciela i zapytałem czy ma czas bym po niego poszedł... Zgodził się a ja wyszedłem z domu i udałem się do domu mojego przyjaciela
Q- WILBUR HEJKA
W- cz-cześć?
Q- idziemy w to twoje miejsce?
W- t-tak pewnie *uśmiechnąłem się*
Q- mogę? *Złapał mnie za ręke na co się zarumieniłem* hahaha
W- dobra idź już *zacząłem prowadzić chłopaka przez dróżke w lesie i po 10 minutach przyszliśmy nad jezioro i usiedliśmy na molo*
Q- jak tu pięknie haha
W- przychodziłem tu z bratem...
Q- nie jest ci ciepło w tej bluzie?
W- trochę tak ale nie chce byś widział moje rany...
Q-Spokojnie hah- Na jego słowa siągnąłem bluzę i bluzkę po czym wrzuciłem chłopaka do wody i sam do niej wskoczyłem- ja nie mam nic na przebranie..
W- dam ci swoją bluzę skarbie hahaha
Q- skarbie powiadasz? -chłopak podszedł do mnie bliżej a ja usiadłem na molo
W- właśnie to powiedziałem...- chłopak podszedł do mnie na tyle blisko że stykaliśmy się nosami⚠️⚠️⚠️
"Alex?" Powiedziałem cicho gdy chłopak zaczął robić mi malinki... Robił to tak wolno że odebrało mi mowę...
Q- chcesz tego?
W- mhm... -nic więcej nie powiedziałem i usiadłem tak by chłopak zmieścił się koło mnie...
Q- napewno jesteś gotowy?
W- t-tak... jestem gotowy... -uśmichnąłem się do niego i pocałowałem w usta...Chłopak wziął moją dłoń i szepnął do ucha "chcesz robić to tu czy na działce mojej babci 100 metrów odtąd" spojrzałem w dal i zobaczyłem mały zadbany domek przy lesie
W- twoja babcia nie miałaby nic przeciwko?
Q- ta działka jest moja... Tak mi powiedziała i że ona ją tylko sprząta...
W- N-No dobrze- chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do domku na działce... Była tam mała stara której było pełno kurzu... Nie przeszkadzało mu to.. zaczął robić mi więcej malinek kierując w stronę łóżka... Gdy siedzieliśmy już na kanapie zaczął rozpinać swoją mokrą koszule i rozporek od spodni... Nie powiem, byłem w lekkim szoku gdy zobaczyłem jego przyjaciela. Spojrzałem na chłopaka który ustał by się rozebrać... Jego twarz była cała czerwona a ja nie wiedziałem co mam zrobić w tej niezręcznej sytuacji..."Wiesz jak to się robi?" Zapytałem jak komplety kretyn... Gdy chłopak na mnie spojrzał odwróciłem wzrok... "Przepraszam" chłopak potrzedł do mnie i kazał robić loda "kurwa co?" Zapytałem go o jaki chuj mu chodzi... Chłopak popatrzył na mnie i wybuchł śmiechem... "Czyli ty serio nie wiesz nic o seksie? Nie oglądałeś nigdy pornola?"
W-raczej staram sie być grzecznym chłopcem
Q- będzie trudno....

CZYTASZ
it's too late to apologize~TnT Duo
FanficShip TnT Duo... Przepraszam ale naprawdę muszę to napisać bo nie byłabym sobą