3

192 15 32
                                    

Pov. Wilbur

Tak okropnie bolą mnie plecy. Dlaczego ta kanapa jest tak nie wygodna... Alex nadal śpi a ja staram się go nie obudzić. Całą noc spał wtudony we mnie. Ostrożnie próbuje wyjść z łóżka ale średnio mi to wychodzi. *Hop na podłoge* "kurwa" no dobra i tak już leże więc idę do kibla umyje się i zrobię mu śniadanie. Odłożyłem telefon, póściłem muzykę i wszedłem pod prysznic. Tak z dupy ktoś zaczął mi spamić. Kontynuuowałem kąpanie gdy nagle ktoś zadzwonił. Wyszedłem z pod prysznica i odczytałem wiadomości z... Kurwa..

"Wilbyy gdzie jesteś?"
"WILBURR?"
"WILBYYY ODPISZ MI NOO"
"COS CI SIE STAŁO? GDZIE JESTES?
"HALOOO?"
"MARTWIE SIE"
"ODPISZ MIII"

Ugh napisałem by tak mnie nie nazwał...

-Czego chcesz?

Alex <3

-marwie się... Gdzie jesteś?

Wilbur

-kąpie się...

Alex <3

-czekam za tobą <3

Nie odpisałem... Wziąłem żyletkę... Ugh ma rację, jestem niewinnym, naiwnym i słabym gejem... Zrobiłem parę kresek na udach ale zaczęły krwawić bardziej niż myślałem... Jebać. Ubrałem czarną bluzę i dresy, otworzyłem drzwi i poszedłem na dół.

W-skks- syknąłem z bólu gdy robiłem Alexsowi kanapkę.

Q-Co się stało słońce?- zapytał Alex opary to ścianę

W-Naprawde nic. Proszę kanapkę słońce hahaha- szedłem podać chłopakowi kanapkę gdy nagle źle się poczułem i pamiętam że obudziłem się w karetce.

W -co się stało?- zapytałem ratownika który mnie pilnował

R-zasłabłeś... Przez rany na plecach

W-Ahh czyli pan widział?

R-Twój brat mi pokazał... Zobaczył że mocno krwawisz... Wystarczyła godzina a byłbyś martwy

W-Trudno... Po za tym nie mam brata... To mój przyjaciel...

R-Uratował ci życie

W-Nie potrzebnie. Kiedy mogę wyjść do domu? Nie lubię przebywać w szpitalu jest chujowo i dają zjebane jedzenie.

R-Ile ty masz lat że przeklinasz?

W-sie może pan domyślać. KIEDY WYJDE DO DOMU?!

L-Za tydzień. Sprawdzę w papierach dziecko.

W-sobie pan sprawdzi. W dupie to mam. Idę spać

L-Tak? To zajebiście idź spać dobranoc

W-pa.- gdy chciałem spać dostałem sms'a od Alexa

Alex

-dlaczego to zrobiłeś?

Wilbur

-a chuj cię to obchodzi?! Po chuj wzywałeś tą jebaną karetkę. Ciężko ci zrozumieć że nie chce mi się już żyć?

Alex

-wiesz... Płakałem i błagałem Boga o to żebyś przeżył kochany ale jak widzę że nie potrzebnie

Wilbur

-ta? Super :) pa.

Alex

-pa....

Czyli zjebałem... Zjebałem mój kontakt z Alexem... Wiedziałem że nie nadaje się na przyjaciela ale żeby aż tak... A poza tym... Kochany? Pewnie autokorekta...

Wilbur

-ALEX PRZEPRASZAM....

Alex

-Skąd taka nagła zmiana Williamie?

Wilbur

-wiem że nie można na mnie liczyć i jestem chujowy ale nie chce cię martwić więc lepiej będzie jak zakończymy nasz kontakt... Będzie to lepsze dla twojego zdrowia psychicznego i zaczniesz żyć wymarzonym życiem bez mnie

Alex

-dlaczego tak myślisz? Może poznanie ciebie to była najlepsza decyzja mojego życia? Co jeżeli mnie uratowałeś? Nie wiesz tego....

Wilbur

-wątpie

Alex

-wilby proszę powiedz kiedy wychodzisz...

Wilbur

-za tydzień... Chciałbym zabrać cię w jedno miejsce tamtego dnia... Dni są ciepłe więc sądze że to dobry pomysł...

Alex

-przyjde po ciebie, czekaj za mną <33

Wilbur

-dziękuje że mi wybaczyłeś i że jesteś ze mną w tych chwilach <33

Alex

-np ❤️

*Tydzień później*

Pov. Wilbur

Wyszedłem ze szpitala i udałem się do mojego domu... Wziąłem monstery, telefon i bluzę na wypadek gdyby któremuś z nas zrobiło się zimno... Zadzwoniłem do mojego przyjaciela i zapytałem czy ma czas bym po niego poszedł... Zgodził się a ja wyszedłem z domu i udałem się do domu mojego przyjaciela

Q- WILBUR HEJKA
W- cz-cześć?
Q- idziemy w to twoje miejsce?
W- t-tak pewnie *uśmiechnąłem się*
Q- mogę? *Złapał mnie za ręke na co się zarumieniłem* hahaha
W- dobra idź już *zacząłem prowadzić chłopaka przez dróżke w lesie i po 10 minutach przyszliśmy nad jezioro i usiedliśmy na molo*
Q- jak tu pięknie haha
W- przychodziłem tu z bratem...
Q- nie jest ci ciepło w tej bluzie?
W- trochę tak ale nie chce byś widział moje rany...
Q-Spokojnie hah- Na jego słowa siągnąłem bluzę i bluzkę po czym wrzuciłem chłopaka do wody i sam do niej wskoczyłem- ja nie mam nic na przebranie..
W- dam ci swoją bluzę skarbie hahaha
Q- skarbie powiadasz? -chłopak podszedł do mnie bliżej a ja usiadłem na molo
W- właśnie to powiedziałem...- chłopak podszedł do mnie na tyle blisko że stykaliśmy się nosami

⚠️⚠️⚠️

"Alex?" Powiedziałem cicho gdy chłopak zaczął robić mi malinki... Robił to tak wolno że odebrało mi mowę...

Q- chcesz tego?
W- mhm... -nic więcej nie powiedziałem i usiadłem tak by chłopak zmieścił się koło mnie...
Q- napewno jesteś gotowy?
W- t-tak... jestem gotowy... -uśmichnąłem się do niego i pocałowałem w usta...

Chłopak wziął moją dłoń i szepnął do ucha "chcesz robić to tu czy na działce mojej babci 100 metrów odtąd" spojrzałem w dal i zobaczyłem mały zadbany domek przy lesie

W- twoja babcia nie miałaby nic przeciwko?
Q- ta działka jest moja... Tak mi powiedziała i że ona ją tylko sprząta...
W- N-No dobrze- chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do domku na działce... Była tam mała stara której było pełno kurzu... Nie przeszkadzało mu to.. zaczął robić mi więcej malinek kierując w stronę łóżka... Gdy siedzieliśmy już na kanapie zaczął rozpinać swoją mokrą koszule i rozporek od spodni... Nie powiem, byłem w lekkim szoku gdy zobaczyłem jego przyjaciela. Spojrzałem na chłopaka który ustał by się rozebrać... Jego twarz była cała czerwona a ja nie wiedziałem co mam zrobić w tej niezręcznej sytuacji...

"Wiesz jak to się robi?" Zapytałem jak komplety kretyn... Gdy chłopak na mnie spojrzał odwróciłem wzrok... "Przepraszam" chłopak potrzedł do mnie i kazał robić loda "kurwa co?" Zapytałem go o jaki chuj mu chodzi... Chłopak popatrzył na mnie i wybuchł śmiechem... "Czyli ty serio nie wiesz nic o seksie? Nie oglądałeś nigdy pornola?"

W-raczej staram sie być grzecznym chłopcem
Q- będzie trudno....

it's too late to apologize~TnT Duo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz