IX

726 51 6
                                    

Autorka: Po prawie roku w końcu coś udało mi się napisać. Co prawda rozdział nie należy do najciekawszych, ale ma nadzieję, że następny będzie lepszy (chociaż jeszcze nie wiem kiedy on powstanie).
Za wszystkie niezauważone błędy przepraszam.

********

- Pamiętaj, musisz być ostrożny i zachowywać się cicho, aby maluszek się nie wystraszył - czekali przed drzwiami domu rodziny Deakin. Anne, po tym jak dowiedziała się, że jej przyjaciółka z sąsiedztwa, z końcem roku urodziła dziecko, postanowiła złożyć jej wizytę.

- Anne, witaj - w drzwiach pojawiła się Edna, matka Jay.

- Dzień dobry, przyszliśmy z Harrym odwiedzić Jay i poznać maluszka.

- Zapraszam - odsunęła się, robiąc miejsce gościom - oboje są w salonie.

Szybko pozbyli się zimowej odzieży i udali we wskazanym kierunku. Jay spacerowała po salonie w ramionach kołysząc swoje dziecko. Na widok przyjaciółki odłożyła synka do kosza mojżesza, który leżał na mniejszej kanapie.

Kobiety przywitały się, po czym podeszły do kanapy, spoglądając na niemowlaka.

- To jest Louis - panna Deakin przedstawiła noworodka. Na jej twarzy widoczna była radość oraz duma.

- Uroczy! Czuję, że będzie pięknym omegą. - Anne zachwycała się dzieckiem.

Harry poczuł lekkie ukłucie zazdrości, w końcu to on był jej synem, to nad nim powinna się tak zachwycać. Podszedł do kosza mojżesza i zajrzał do środka. Nagle całe niezadowolenie zniknęło zastąpione spokojem, ekscytacją i czymś czego siedmiolatek niepotrafił nazwać. Jedno spojrzenie w oczy Louisa, aby jego serce zabiło mocniej, a w brzuchu pojawiło się przyjemne łaskotanie. Od tej pory nie chciał odstępować maleńkiej omegi na krok. Dlatego gdy rok później wyprowadzili się, a płacz i błaganie mamy by zamieszkali tam gdzie Louis nie pomagało obiecał sobie, że gdy dorośnie odnajdzie omegę i już nie pozwoli mu uciec.

********

Święta dobiegły końca, a Louis i Harry ponownie zostali sami. Rodzina Louisa musiała wrócić do Doncaster, ponieważ Jay miała dyżur w szpitalu. Z kolei rodzice Harry'ego mieli zaplanowany swój tradycyjny, sylwestrowy wyjazd za granicę. Proponowali by Gemma z rodziną zostali do Nowego Roku, ale oni mieli już kupione bilety na koncert sylwestrowy, który miał się odbyć w Royal National Theatre. Tym sposobem spędzili ten dzień tylko we dwoje. Jednak nie narzekali. Harry przygotował dla nich romantyczną kolację, podczas ktorej wymieniali się historiami ze swojego życia. Gdy dochodziła północ udali się na plażę, by stamtąd podziwiać fajerwerki. Ich noc zakończyła się w łóżku miłosnymi uniesieniami.

********

Wpatrywał się uważnie w przyjaciela. Wiedział, że coś jest na rzeczy, a propozycja spotkania pod pretekstem tęsknoty za Louisem, bo nie widzieli się od stycznia, a był już luty, była kłamstwem. Za dobrze znał Nialla by nie dostrzec jego nerwowych tików - bawienie się palcami czy zbyt szybkie mówienie.

- Dobra, gadaj o co chodzi! - nie wytrzymał atmosfery, która ich otaczała.

- Jestem w ciąży! - wypalił Horan.

Wpatrywał się w przyjaciela, przetwarzając to co usłyszał, podczas gdy druga omega wyczekiwała reakcje szatyna.

- W ciąży?! - krzyk, który rozniósł się po kawiarni zwrócił uwagę pozostałych gości - Przepraszam! - powiedział ciszej czująć jak rumieni się z zażenowania.

- Szybko nam poszło, co? - zaśmiał się gorzko.

- Nie wyglądasz na szczęśliwego - widział łzy czający się w niebieskich oczach.

ConnectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz