Epilog

888 43 8
                                    

Autorka: Za wszystkie niezauważone błędy przepraszam, zapraszam do czytania.

********

W pierwszym odruchu, chciał wybiec z gabinetu i uciec jak najdalej od Harry'ego. W miarę szybko się opanował. Teraz siedział na kanapie, przed nim na niskim stoliku był otwarty segregator. Segregator który zawierał fakty i zdjęcia w całego jego życia. Poczynając od informacji gdy się urodził, razem ze zdjęciami, na których także znajdował się gdzieniegdzie Harry, przez czasy podstawówki. szkoły średniej i początki studiów. Znajdowały się również informacje na temat jego każdego związku, kiedy się rozpoczął jak wyglądał oraz kiedy i dlaczego się zakończył. To wyglądało tak, jakby Styles miał obsesję na jego punkcie. To wszystko przerażało Louisa, a najgorsze z tego wszystkiego było to, że prawdopodobnie do ich połączenia doszło za sprawą Harry'ego. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że alfa popełniłby tak okropny czyn, niestety aktualnie wszystko wskazywało na to, że to wszystko wydarzyło się z jego winy.

- Jestem - Harry pojawił się w gabinecie zaskakując tym szatyna, który w zamyśleniu nie słyszał jak otwierają się drzwi - Możemy iść - zaczął podchodzić do omegi, jednak zatrzymał się w połowie drogi, a uśmiech zniknął z jego twarzy gdy dostrzegł co leży przed jego mężem - Louis... - zaczął jednak nie dane mu było dokończyć.

- Kłamałeś - odkąd Styles wszedł do pomieszczenia nie spojrzał na niego. Wzrok cały czas miał utkwiony w swoich zdjęciach, które przedstawiały go z czasów liceum. O dziwo głos szatyna był spokojny i cichy. Sam się sobie dziwił, że potrafi być tak opanowany zwłaszcza, że jego wewnętrzny wilk szalał, cicho powarkując. Alfa Stylesa musiała to wyczuć, ponieważ również zrobiła się niespokojna i próbowała wpłynąć jakoś na omegę.

- Lou... - ponownie nie pozwolono mu dokończyć.

- Po prostu to przyznaj - uniósł głowę świdrując męża wzrokiem - Kłamałeś mówiąc, że nie pamiętasz mnie z czasów dzieciństwa.

- Tak, ale proszę daj mi to... - Louis nie miał zamiaru dopuścić go do głosu, dopóki nie dowie się tego, na czym mu najbardziej zależało.

- To twoja sprawka, to nasze połączenie. Zaplanowałeś to!

- Lou, proszę - czuł jak coraz większa desperacja go ogarnia. Jego wilk był równie niespokojny, bojąc się, że straci swojego omegę.

- Powiedz - ciche warknięcie wydostało się z gardła szatyna. Nie tylko Louis czuł się zdradzony, ale również jego wewnętrzny wilk.

- Tak - westchnął zrezygnowany.

Te słowa całkowicie rozbiły szatyna. Pomimo tego, że podświadomie znał prawdę, tliła się w nim iskierka nadziei, że ich połączenie faktycznie było przypadkiem. W tym momencie coś w nim pękło, łzy zaczęły spływać po jego policzkach, a niekontrolowany szloch wydostał się z jego ust.

- Lou - chciał podejść do ukochanego, jednak ten mu na to nie pozwolił.

- Nie zbliżaj się - wychlipiał - Dlaczego?

- Kocham cię, kocham odkąd po raz pierwszy cię zobaczyłem, gdy byłem dzieckiem.

- Dlatego postanowiłeś zadecydować za mnie, zmuszając mnie do bycia z tobą?

- Louis, kocham cię odkąd miałem 7 lat. Nie masz pojęcia jak ogromnie cierpiałem, gdy się wyprowadziliście. Możesz mi nie wierzyć, ale próbowałam o tobie zapomnieć, jednak nie mogłem. Nie da się zapomnieć o swojej bratniej duszy. Gdy dowiedziałem się, że zatrudniłeś się w hotelu jako kelner wiedziałam, że muszę zacząć działać nim znowu cię stracę - rozpacz była dosłyszalna w jego głosie. Miał nadzieję, że jego mąż zrozumie i mu wybaczy. Czuł jednak, jak potwornie go zranił, więc miał świadomość, że powrót do tego co było może być trudny.

ConnectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz