*Harry*W końcu nadszedł ten dzień, dziś było Halloween po długich debatach ustaliliśmy, z lou że przebierzemy się za królewnę Śnieżkę i księcia. Oczywistym było to, że to ja będę Śnieżka. A Lou księciem, nieco się stresowałem impreza prawdę mówiąc rzadko na nie chodziłem, imprezy nie były moim typem bardziej preferowałem dobre książki czy filmy, a jeszcze bardziej wieczory filmowe z przyjaciółmi. Nie chciałem uchodzić w oczach lou za społecznego wyrzutka dlatego, zgodziłem się pójść na imprezę byłem ciekaw czy faktycznie jest tak fajnie jak wszyscy o tym mówią.
Ostatni raz poprawiłem kokardę umieszczona na moich lokach i spojrzałem na szatyna, który parkował akurat auto pod domem Malika, tak się złożyło że to on w tym roku organizował imprezę. Nawet dobrze znałem jego dom i mogłem czuć się tu zaproszony.Razem z Tomlinsonem wysiedliśmy z auta i ku mojemu niezadowoleniu wszystkie oczy ludzi jacy stali na zewnątrz skierowały się w nasza stronę, przełknąłem ciężko ślinie po chwili czując jak ręka ta nieco większa należąca do Lou splata palce z moja.
- będzie dobrze skarbie nie masz się czego obawiać, Zenon pewnie coś odwali. Słyszałem od chłopaków z drużyny, że zawsze wywija jakiś numer który zostaje zapamiętany aż do kolejnego roku - przytaknąłem szatynowi głowa i posłałem lekki uśmiech
- tak, podobno w tamtym roku pomalował się cały na zielono i nagi przebiegł przez najbardziej zatłoczone osiedle - zaśmiałem się ramie w ramie idąc do środka domu, skąd można było usłyszeć dochodzące dźwięki muzyki.
Weszliśmy do domu, a naszym oczom ukazał się całkiem ładnie i klimatycznie ozdobiony salon, u sufitu wisiały swego rodzaju pajęczyny, na których umieszczone były pająki, światło było przygaszone a to co oświetlało pomieszczenie miało barwę zielona. W kuchni były rozłożone przekąski, a na blacie alkohol i kubki. Te natomiast były w różnych kolorach, zielone z karteczka obok i dopiskiem "wolny" żółte oznaczały "to skomplikowane" niebieskie "przygoda na jedna noc" a czerwone były oznaczone dla par. Louis odrazu podszedł do czerwonych kubków i wziął dwa naradzie nalewając nam do nich soku.
- żebyśmy się nie upili na samym początku skarbie - zaśmiał się wręczając mi kubek i rozglądając się po pomieszczeniu.
- oby, mam strasznie słaba głowę do picia, kompletnie odpadam po dwóch piwach a jak mam gorszy dzień to nawet i po jednym - obserwowałem szatyna uważnie upijając łyka soku, cholera był naprawdę przystojny, sam seks w ludzkiej skórze. Oblizałem wargę patrząc na niego i podszedłem o krok bliżej wysuwając dłoń niczym dziecko po zabawkę i przejechałem dłonią po jego torsie.
- Harry? Co ty robisz? - uniosłem spojrzenie na szatyna, który patrzył na mnie zaskoczony po czym bez słowa złapałem za kołnierz jego koszuli, przyciągnąłem go do siebie łącząc nasze usta w dość agresywnym pocałunku. Słyszałem pisk jakiejś laski, na której wylądował napój lou ale mało mnie to obchodziło. Szczególnie w momencie kiedy te seksowne Tomlinsonowe wargi całowały mnie z równą namiętnością co te moje jego. Nasza mila chwile, w której to prawie że dodaliśmy języki do naszego pocałunku, obok usłyszeliśmy chrząkniecie. Odsunąłem się od niebieskookiego widząc przed nami Briane, jeszcze jej tu brakowało.
*Louis*
A ta tu kurwa czego chce? Jeszcze jej brakowało, nie dość że pozera mnie wzrokiem jakby nie jadła z dobry miesiąc to jeszcze przerwała mi tak mila chwile jak całuski z Harrym, nie to że jestem niewżyty ale chętnie bym z nim skończył w jakimś ustronnym miejscu penetrując ta ciasna dziurkę, nie tylko we snie ale i tu mogę skraść jego dziewictwo. Podwójny profit hehe.
- nie wiem czy wiecie ale nie musicie zachowywać się jak dwa oblechy przy wszystkich - rzuciła ta laska, kurde jak jej było na imię...a jebac. Uniosłem brwi wysoko w górę, rozejrzałem się po ludziach i łatwo było dostrzec parę osób, które również mieszały swoje DNA. Jasnym było, że typiara była zazdrosna bo sama by chciała klęczeć przed moim zajebistym seksownym i cudownym ciałem. Był tylko jeden mały szczegół identyfikowałem się jako stu procentowy homoseksualista, i do tego miałem jeszcze swoja miłość tuz obok chowającą się pod moim ramieniem, Harry potrafił być pizdą.
- A wiesz, że im częściej dajesz dupy randomowym ludziom to zwiększa się ryzyko chorób wenerycznych? Nie jestem pewien czy o tym wiedziałaś ale trzeba robić badania profilaktyczne. W twoim przypadku co tygodniowe, patrząc na ilość kutasów jaka przyjęłaś, to tylu osób nie ma w Londynie a wiedz, że Londyn to duże miasto - bylem chamski, wiem ale nie trzeba było mnie wkuwać. Laska zrobiła się czerwona niczym tyłeczek hazzy po tym jak go spiorę za podniecanie mnie w miejscach publicznych. Parę osób będących obok spojrzało na nas i parsknęło głośnym śmiechem, chwile później poczułem szczypanie, no nie wierze dostałem z plaska od tej dziuni.
- Ej ale mojego chłopaka to nie bij! - warknął Harry gotów rzucić się niczym lwica w obronie młodych. Nie sadziłem, że zły Harry to podniecający Harry, przytrzymując go w pasie patrzyliśmy jak dziewczyna odchodzi od nas, a zaraz przed nami pojawia się słynne trio Zenon, Najdżel i Lajam parówa, Zenon przebrany był za ogra czego można było się spodziewać ponieważ założył się z Liamem, o hajsy że przebierze się tak. Liam parówa był przebrany za hod doga, dlatego od dziś będzie lajam parowa, Niall natomiast miał na sobie kostium, ludzika z opon Michelin.
- Ale stary jej pojechałeś, są teraz dwie opcje albo się zemści albo da sobie spokój i zrozumie, że nie obciągnie tobie - zaczął liam i szczerze miałem nadzieje, że ona ani żadna z jej przyjaciółeczek nie wymyśli nic co wyprowadzi mnie z równowagi, albo zniczy mój związek z Harrym, inaczej zabije.
- Ta...nie wiem czy rozjaśniacz jej tak mozg wypalił czy nie miała go rodząc się ale mógł by dać sobie spokój ze swoja lista, zaliczania każdego faceta w szkole - mruknąłem
- Ona myśli, że jest zbawicielka wszelkich księży i nawróci każdego homoseksualiste na doba drogę i znów będzie lubił cipki - parsknął horan
- problem w tym, że z orientacja już się rodzi wiec nic z tego - uśmiechnąłem się lekko słysząc glos h, jak zwykle mój mądry mały uroczy loczuś
- dobra chłopaki nie ma co płakać i naczekać dziś się bawimy - glos zabrał nasz ogr - nie wiem jak wy, ale ja zamiast bawić się w tak drętwym towarzystwie zapraszam do pokoju gier, do którego wstęp maja nieliczni, chodźcie - rzucił a my ruszyliśmy za nim, zagarnąłem po drodze flaszkę wódki. A kiedy drzwi do pokoju gier się zamknęły zaczęła się dobra zabawa.
*reklama polsatu*
CZYTASZ
Return To Uncle || Larry
FanfictionUmysł potrafi płatać figle, a los bawić się nami niczym kukiełkami. To co z pozoru wydaje się tak oczywiste, nie zawsze takie jest. Dużo niespodziewanych zwrotów akcji, dużo łez, śmiechu i tajemnica której nikt się nie spodziewał • • • Fikcja lit...