dzieciorodny

376 47 17
                                    


Trochę to smutne, że tak spada liczba wyświetleń :( nie uciekajcie robaczki uwielbiam wasze komentarze :* 


-------------------------------------------------------


*Harry* 

Wystraszony podbiegłem do leżącego na podłodze Lou, klęknąłem obok niego i złapałem za policzki, poklepałem lekko i parzyłem zmartwiony czekając aż się wybudzi.

- Lou...halo, obudź się dalej klepałem go lekko po policzku. 

- Może przeniesiemy go na kanapę w salonie, wiesz Hazz byłem pewien ze odpowie coś zaginając mnie albo, ucieknie a nie że biedak zemdleje, nie miałem tego w zamiarze żeby chłop padł trupem. Bo żyje co nie? - Naprawdę w tamtym momencie miałem ochotę zamordować Robina wzrokiem, przecież  Louis mógł upaść i skręcić sobie kark. Do tego zastanawia mnie co przyszło Robinowi  do głowy, żeby zapodawać mu taki wywód. 

Kiedy Lou dalej się nie wybudzał, wspólnie z Robinem stwierdziliśmy, że przeniesiemy go na kanapę było to nie małym wyzwaniem, ponieważ szatyn do lekkich nie należał. Mimo wszystko przy chwilowej trudności udało nam się przenieść go na kanapę, siadłem obok niej i podłożyłem  pod głowę Tomlinsona poduszkę, mama przyniosła mokra ścierkę dając mi ja do ręki. Przyłożyłem ścierkę do jego czoła przytrzymując chwile po czym przeniosłem na jego policzek najpierw jeden, potem drugi i tak na zmianę. 

- Ty Harry a może jak wsadzimy mu rękę do wody, to się posika i się wtedy obudzi? - usłyszałem ojczyma i po chwili jak ścierka mamy przecina powietrze kończąc swój lot na jego plecach, i ciche ała wypowiedziane przez mężczyznę. 

po dłuższej chwili minęło może jednak z  kilka minut, oczy lou zaczęły się otwierać, odetchnąłem z ulga i szczęśliwy, że jednak nie wyzionął ducha u progu mojego domu. Jeszcze w akcie zemsty by mnie nawiedzał i przyprawiał o zawał, przez co sam długo bym nie pożył, poza tym nie mógł umrzeć. A gdzie ja znajdę drugiego takiego nieskazitelnie boskiego seksiaka, no proszę was ludzie przecież typ jest zbyt idealny. Czasem  zastanawia mnie czy aby na pewno jest prawdziwy i czy to nie jest jakiś kolejny sen, a może jestem w śpiączce i tak naprawdę to życie to moje urojenia a ja mam już trzydzieści albo i więcej lat na karku i tylko snie o tym jak jestem piękny i młody. Może to jest sen w snie? Moja burze myśli przerwało ciche stękniecie, oj kochaniutki stękać to ty będziesz w lózku podczas naszego upojnego seksu tylko tym razem będę pamiętać o tym żeby założył gumkę, bo inaczej to mi dupsko rozsadzi, ah i no musze pamiętać ze mam pójść do lekarza i przebadać się czy jestem dzieciorodny czy jednak nie, chociaż patrząc na mój sen, który już w połowie okazał się być prawda w sensie nie do końca bo louis nie jest moim wujkiem, ale wiecie o co chodzi. No a wracając do obecnej sytuacji, kamień spadł mi z serca kiedy okazało się ze louis żyje,  a jeszcze bardziej ucieszyłem się kiedy  ten poruszył ręką przykładając ja do czoła, czyli nie był sparalizowany. Chwala bogu. 


*Louis*


Otworzyłem oczy czując ból w głowie nie wiem co się stało,  ale ewidentnie musze iść z tymi omdleniami do lekarza kiedyś sobie cos zrobię. Kiedy jasne siwiało oświeciło moje oczy szybko je zamknąłem, po chwili ponownie mrugając i przyzwyczajając wzrok do jasności. Nad sobą ujrzałem nikogo innego niż Harry'ego, mojego nie mojego pięknego jak zawsze Harry'ego swoja droga szkoda, ze tamto życie okazało się snem jednak na drugie to dobrze przecież nikt już nas nie będzie wytykał palcami i może tam tez nie wytykał ale wszelkie pytania o tym jak się poznaliśmy były dość ciężkie, teraz jeśli to się uda wystarczy powiedzieć ze poznaliśmy się szkole. Niby  tak trudno a zarazem tak prosto. 

posłałem młodszemu uśmiech i mimowolnie wysunąłem dłoń w górę poprawiając jego loka, którego zaczesałem za ucho

- mówiłem już dziś jak pięknie wyglądasz? - zagadnąłem i nagle za nim ujrzałem jego ojczyma. Chwilowo miałem lekkiego laga, w naszym snie Harry tez miał ojczyma tyle, ze pojawił się w naszym życiu jak już mieliśmy  dzieci, a tu jednak inna zmiana, jest on wcześniej . W takim razie gdzie Desmont, chyba ze już wszystko mi się pomyliło i tak naprawdę to jest Desmont. W każdym bądź razie facet mordował mnie wzrokiem, o ludu on mnie już zdążył poćwiartować, a jego oczy właśnie pochłaniały mi dusze.

- hej loulou wszystko dobrze nie czujesz się złe, nic cię nie boli? 

- wiesz ze nie odpowiada się pytaniem na pytanie? chociaż w tej kwestii mogę przymknąć na to oko, bo zawsze wyglądasz najpiękniej na świecie. - nie mogłem nie być z siebie dumny kiedy na policzkach bruneta pojawiły się rumieńce, tak nawet w realu nie znudzi mi się zdobienie tych policzków różem.  Kiedy chciałem powiedzieć cos jeszcze usłyszeliśmy chrząknięcie, odrazu  niczym w wojsku usiadłem będąc gotowym na wszelaki atak z jego stronny.  Jednak taki nie nadszedł. 

- chciałem cię przeprosić za to, że przeze mnie zemdlałeś - mruknął mężczyzna zerkając za mnie, spojrzałem za siebie i ujrzałem panią Anne. No tak kobieta rządzi w tym  domu, poza tym dziwnie mówić jej pani kiedy tak rzekomo długi czas była wręcz  młodsza ode mnie. A co jeśli tak naprawdę jestem wampirem  i nic mi o tym nie wiadomo, moja mama to przede mną ukrywa żebym nie popadł w depresje, albo nie zaczął masowo mordować ludzi? A  co jeśli istnieje opcja, że kiedyś maiłem jakiś wypadek i tak naprawdę straciłem pamięć a to  wszystko to spisek rządu i tak naprawdę Harry jest moim mężem ja mam zaraz pięćdziesiąt lat  a nasze dzieci zostały umieszczone w jakiejś klinice gdzie robią na nich jakieś eksperymenty. Chociaż zayn, którego spotkałem w szkole nie wygląda na kogoś kto lubi starsze kobiety. Jezu broń Boże żeby on się zbliżył  do mojej mamy nawet jeśli spotka ja w tej rzeczywistości, nie pozwolę by był  z nią w pomieszczeniu sam na sam nie chce kolejnego rodzeństwa a tym bardziej nie chce żeby w  przyszłości jego syn zaliczył moja córkę. Proszę nie. 

- Nic się nie stało proszę pana, ale przyznam nieco się przestraszyłem - posłałem mu lekki niepewny uśmiech - i odpowiadając na pana pytania i całą wypowiedź,  tak wiem co to są gumki co lepsze wiem gdzie je kupić i jak je stosować. Tez może być pan pewny, że gdyby Harry okazał się być w ciąży wziąłbym za to pełną odpowiedzialność, poszedłbym do pracy i poszukał wspólnego mieszkania. Moje intencje w stosunku co po pańskiego syna są w pełni poważne i  nie zamierzam go wykorzystać. - swoja wypowiedz zakończyłem kładąc dłoń na swoim torsie. 

- doba lubię cię,  A teraz nie będę już was dłużej zatrzymywać, zmykajcie na ta randkę tylko pamiętajcie o gumkach, i nie jęczcie głośno w miejscach publicznych bo za to możecie dostać mandat. 

Zaśmiałem się zestresowany, i uścisnąłem dłoń ojczyma Harry'ego. Następnie wstałem  i razem z Harrym wyszliśmy z domu idąc do auta,  już będąc w aucie odetchnąłem z ulga  i spojrzałem na bruneta. 

- Wyglądasz pięknie, wiesz o tym? racja oczywiście, że wiesz. - zaśmiałem się i wręczyłem mu kwiat.

- dziękuję, jest śliczny - jego uśmiech był najpiękniejszy na świece, a nagroda jaka dostałem był dotyk tych miękkich ust na moim policzku. Może i ta randka nie zaczęła się aż tak dobrze jak oczekiwałem ale cos czułem, że zakończenie będzie idealne.

CDN...

Return To Uncle || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz