Przeczucie

51 4 0
                                    

Wszystko było dziwne. Niejasne, skomplikowane, jakby próbował ułożyć puzzle bez połowy elementów. Chociaż on sam nie wiedział, co ma układać. Gdzieś się znajdował klucz, prosta instrukcja, trzeba było je tylko znaleźć, nie wiedząc gdzie szukać. Mówią, że trzeba zacząć od źródła. Właśnie, tylko nie wiadomo, czy zaczął, czy nie.

***

Ręka bolała go od pisania. Cały czas skreślał i pisał to samo innymi słowy, bo nie mógł wymyślić niczego innego. Ciężko było mu się skupić, cały czas rozpraszały go zmartwienia i pytania. Te mniej i bardziej paranoiczne. Miał wrażenie, jakby jego głowa miała zaraz od tego eksplodować, ponieważ rozwiązanie było blisko, lecz mogło być zupełnie inaczej. W tym momencie nie obchodziło go wypracowanie na historię, na które miał cały tydzień, a i tak zostawił go na ostatni dzień przed terminem. Nie miał na to siły i ochoty.

Parę centymetrów od niego leżał jego telefon, na którego starał się nie spoglądać. Kusił go,  tak samo jak jego strój Spider-Mana w szafie, tak samo jak drzewko na parapecie, którego nie podlewał i było już ususzone. Nie miał ręki do roślin, ale postanowił o niego ubłagać Tony'ego, lecz ten i tak wydawał się nie być do tego przekonany, wiedząc, jak Parker jest w stanie go zmaltretować.

Nauczycielka znowu go ochrzani za brak pracy domowej. Nie będzie słuchać jego nieudolnych tłumaczeń, co więcej, nawet nie będzie udawać, że tak jest. Szczerze, z dwojga złego wolał je niż bolesną prawdę. W sumie, on sam udawał.

W wieży miał wszystkie swoje rzeczy, własny pokój, urządzony idealnie pod gust nastolatka. Z jednej strony było naprawdę...dobrze. Co wieczór nie słyszał stukotu tłuczonego szkła kolejnej butelki alkoholu. Nie musiał wychodzić nocą na patrol, by nie widzieć jej. Mimo wszystko miał z May dobre relacje. Nie takie jak wcześniej, ale wiedział, że jest jedyną jego rodziną i nadal, bez względu na wszystko, nią będzie. Raz jej nienawidził, raz żałował, innym było mu to obojętne. Wszystko było zależne od jego humoru, okoliczności.

Pustkę po Michaelu wypełnili Avengers. Nie było to to samo, ale można stwierdzić, że jego sytuacja jest teraz o wiele lepsza. Ale Michael był mu bliski. Czasem bliższy niż wszyscy.

Siedział przy biurku, z nogami położonymi na nim. Nie było w tym nic dziwnego. Wyrwał kolejną kartkę z zeszytu i zmielił ją w kulkę. Przez moment przerzucał ją z ręki do drugiej, a kiedy mu się znudziło, rzucił ją gdzieś w głąb pomieszczenia.

— Hej młody  — za sobą usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Wymamrotał cichą odpowiedź, po czym położył głowę na książce od historii - och.

Nowo przybyłym okazał się być Stark, co Peter rozpoznał po jego głosie. Na twarzy miliardera pojawiło się lekkie zdziwienie, kiedy zobaczył porozwalane zapisane kartki w każdym kącie pokoju.

— Co robisz? — spytał Tony, nie przejmując się negatywną postawą nastolatka. Była to dla niego pewnego rodzaju codzienność. Często zbywał to słowami "taki wiek", lecz wiedział, że wkrótce będzie musiał coś z tym zrobić. Parker nie trudził się z jakąkolwiek odpowiedzią, po prostu podsunął Iron Manowi swój zeszyt. Mężczyzna przeczytał pierwsze zdanie i zaśmiał się cicho. Sam nie raz miał problem z naukami historycznymi, co więcej, nadal uważał, że było to niepotrzebne. Poczochrał chłopakowi włosy, co ten skomentował cichym burknięciem. — Zjesz kolację? Steve i Natasha wrócili.

Nastolatek odwrócił wzrok. Lubił Kapitana i Romanoff, tak samo jak Bruce'a i Clinta, ale dziś nie miał ochoty na wszelką konfrontację z ludźmi. Chciał pozostać w zaciszu swojego pokoju i "zastanawiając się nad egzystencją życia", próbować skończyć zadanie, tym samym nie wyrzucając książek do nauki za okno. 

— Zaraz przyjdę — powiedział nastolatek, wiedząc, że i tak nic nie przełknie. Stark był zbyt zajęty pracą, by móc zauważyć, że coś jest u niego nie tak. Nie miał co do tego pretensji. Miał więcej czasu na przemyślenie sobie wszystkiego, co stało się w ostatnim miesiącu. Począwszy od May, a skończywszy na dziwacznych snach, których scenariusz był zawsze nieprzewidywalny.

— No dobrze — odparł Anthony. Poklepał piętnastolatka po ramieniu. Peter się nie odezwał.

"A cię matka kultury nie nauczyła?" odezwał się ten jeden dziwny głos w jego głowie. Zachichotał cicho na tę myśl. Czarny humor to chyba jedyne, co mu zostało.

Po piętnastu minutach, które poświęcił na bawienie się wszystkimi rzeczami, jakie miał pod ręką stwierdził, że warto byłoby iść do reszty. Porozmawiać o ciekawej misji, w której w ogóle nie miał pojęcia, podyskutować z Bartonem na temat statkowania Natashy z Buckim, ogólnie zapowiadało się bardzo miło. Było inaczej. Tak dobrze, że miał wrażenie, że zaraz stanie się coś złego. Tylko co, jak, gdzie i kiedy?

***

Wsiadł do autobusu. Tony zaproponował, że Happy go odwiezie, ale wolał tę sprawę załatwić sam, dlatego grzecznie odmówił. Sprawa z May już dobiegała końca, pozostały mu jedynie telefony i wizyty, nie odbywające się zbyt często. Powinno go cieszyć, że może się z nią zobaczyć, jednak za każdym razem go to dołowało. Jeszcze nie wiadomo było, jaki będzie wyrok. Dwoje świadków to podobno za mało. Nikt nawet do końca nie udowodnił jej winy, co szło Parkerowi na rękę.

Lewis podział się gdzieś i nie wiadomo gdzie. Peter był pewien, że mężczyzna maczał w tym swoje palce, tylko nie mógł znaleźć żadnych dowodów. Było sporo nagrań i zdjęć, a nikt nie miał pojęcia, skąd one się wzięły. Cóż mógł stwierdzić, jemu przychodziło na myśl jedno nazwisko. Tyle że nie mógł z nikim się tymi obawami podzielić. Zawsze, kiedy rozpoczynał ten temat podczas rozmowy z ciocią, ta go skutecznie zbywała, a Tony miał z pewnością inne problemy, niż prowadzenie śledztwa. Policjanci powiedzieliby mu, żeby się nie mieszał i zajął sprawami zwyczajnych nastolatków.

Akurat w tej kwestii był sam. Własne obawy musiał zostawić dla siebie. Przez moment przeszło mu przez myśl, żeby jakoś zdobyć kontakt do Michaela, który za nic w świecie nie odbierał telefonu, ale później dotarło do niego, że ten nie chciałby słuchać o tym, że Alex mógłby wrobić May w przestępstwo.

Musiał wymyśleć plan, tylko nie wiedział od czego ma zacząć. To było zbyt skomplikowane. Ali, Ned i MJ mogliby mu pomóc, ale nie chciał  ich mieszać w niebezpieczeństwo. Poza tym miał świadomość, że wiedzą tyle co on, a nawet o wiele mniej. Potrzebował kogoś, kto włamie się do systemu, wykradnie wszystkie potrzebne informacje, znajdzie Alexandra Lewisa, od którego mogło zależeć wszystko i niczego nie wyda. Sam nic nie może.

Czasem dopadała go frustracja. Przecież był Spider-Manem. Potrafił zatrzymać pędzące auto gołymi rękami. Bezradność. Czuł, że towarzyszy mu bezradność. Nie lubił jej. Była z nim przez prawie całe życie, powinien się przyzwyczaić, a nie potrafił.

Z każdym dniem było coraz gorzej. Coraz bardziej chciał wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Wiedział, że rozwiązanie jest gdzieś blisko, miał przeczucie.

{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}{}

Heeej,

Jestem leniwa, wiem. Ten rozdział nie wnosi prawie nic, ale mam nadzieję, że się Wam spodobał. Następny pojawi się prawdopodobnie podczas najbliższych dwóch tygodni. Wierzę, że Wasze ferie były udane, a tym, co będą je zaczynać życzę udanego odpoczynku!

Miłego,
LycorisBlack

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 10, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dwie krainyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz