(8)Rozdział 3 (Maya)

247 44 55
                                    

Maya

Pierwszy tydzień w nowej szkole minął zadziwiająco szybko. Ben okazał się okropnie upartym typem i chyba serio myślał, że przed zakończeniem roku wyląduje między moimi nogami. Wbrew temu, co mówił mój tata, byłam przekonana, że Schneider wręcz emanował pewnością siebie. Chłopak miał się za jakieś bożyszcze.

Nie ugięłam się pod presją rówieśników. Każdą lekcję spędzałam w ławce Jace'a, cierpliwie przebijając się przez jego pancerz. Nie ufał mi, co wcale mnie nie dziwiło, ale bywały momenty, w których się zapominał i pokazywał swoje prawdziwe ja. W piątek udało mi się znów do niego dołączyć i spędzić w jego towarzystwie kilka godzin, z dala od szkoły.

Doszłam też do wniosku, że Klara wcale nie była taka zła, jak mi się z początku wydawało. W pewnym sensie przypominała dawną mnie. Najzwyczajniej w świecie nie chciała zostać odrzucona przez klasową elitę. Robiła, co uważała za najbezpieczniejsze – gnoiła Jace'a, licząc, że nie straci przywilejów należenia do paczki Bena.

Współczułam jej i postanowiłam, że wyciągnę ją z tej bańki mydlanej. Nie było warto podążać za kretynami, którzy w przyszłości staną się nic nieznaczącymi szarymi ludźmi. Tylko ze względu na nią zgodziłam się pójść na dzisiejszą imprezę.

Jeszcze nigdy nie zawiodłam zaufania rodziców, dlatego kiedy zapytałam ich, czy mogę wyjść do znajomych, od razu się zgodzili. Nie ominął mnie standardowy wykład o spożywaniu alkoholu i przedwczesnym seksie. Myślę, że mama i tata znali mnie na tyle dobrze, by wiedzieć, iż nadal byłam dziewicą i nie zamierzałam tego tak szybko zmienić. Co do procentów... pierwsze piwo wypiłam rok temu, z tym, że słowo „wypiłam" w ogóle nie oddawało prawdziwości tamtej sytuacji – w rzeczywistości ledwie siorbnęłam bursztynowego, gazowanego napoju, skrzywiłam się z niesmakiem i mało co nie wyplułam tego, co ciążyło mi na języku, z powrotem do kufla. Kilka tygodni później, na urodzinach mojej kuzynki, odkryłam urok drinków. Do dziś pamiętam, jak Hannah trzymała mi włosy, podczas kiedy wyrzygiwałam całą zawartość żołądka do muszli klozetowej. I żeby było śmiesznie, to nie było najgorsze! Rano zapoznałam się z kolejną nowością – mega kacem. Od tamtej chwili uważałam z ilością wlewanych w siebie procentów.

Po zrobieniu idealnego makijażu i wyprostowaniu włosów, założyłam obcisły turkusowy top z dekoltem w serek i dżinsową spódniczkę. Wygrzebałam z szafy kurtkę, żeby nie zamarznąć na dworze, po czym założyłam ulubione trampki.

– Napisz, jak dotrzesz na miejsce – odezwała się mama.

Od razu rozpoznałam, że mimo wszystko była zdenerwowana. To, że mi ufała, nie oznaczało, że ufała kolegom z mojej szkoły. Co prawda mogłabym oszczędzić jej stresu, skłamać, że idę spać i cichaczem wymknąć się z domu, ale to nie było w moim stylu. Poza tym, gdyby coś poszło nie tak i rodzice odkryliby moje zniknięcie, nerwów byłoby jeszcze więcej, a do tego ja z całą pewnością dostałabym dożywotni szlaban.

– Wiem, mamo. Dam znać. – Uśmiechnęłam się do niej, mając nadzieję, że nie zwariuje do czasu, gdy wrócę.

– Przed dwunastą w domu! – przypomniał tata.

– Tak jest, Sir. – Zasalutowałam mu rozbawiona.

– Żadnego alkoholu i...

– Wiem – powtórzyłam, powstrzymując się od wywrócenia oczami.

Byłam ważna dla rodziców i bardzo się z tego powodu cieszyłam, ale czasami miałam ochotę się wyrwać, zaszaleć i niczym nie przejmować. Byłam nastolatką, miałam prawo do błędów, a nawet musiałam takowe popełnić, by czegoś się nauczyć.

RAIN Spraw, by cienie stały się światłem(WYDANA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz