Ciemność. Głośne kroki, niesłyszane w tej części zamku od tak dawna, w końcu wystraszyły pająki i inne robactwo, które przyjęło to miejsce za dom. Szelest pęku kluczy uderzał w grube mury, ale nikt nie słyszał. Pod ziemią wszystkie sekrety znajdowały bezpieczne schronienie. Gdy odpowiedni klucz został wsunięty w zamek, stare drewniane drzwi zaskrzypiały serdecznie, otwierając się na oścież. Bez wahania wszedł do środka.
Przywitały go ciche, przerywane oddechy. Sięgnął do stojaka po lewej stronie, rozpalając ogień w małej lampce oliwnej. Jej światło wystarczyło, by ujawnić wdzięki niewielkiego pokoju. Grube, ceglane mury mieściły między sobą ledwie łóżko i stolik nocny, na którym ktoś położył miskę z zupą i kubek wody. Migoczące oświetlenie dotarło do oczu leżącej na posłaniu kobiety. Łapczywie czerpiąc powietrze podniosła powieki.
- Pobudka, moja pani. - mężczyzna uśmiechnął się do niej ciepło. Naga, bezbronna i pokonana. Rana na jej brzuchu pomieściłaby dłoń człowieka. Z wnętrza wyglądało serce. Prawdziwe, ledwo pracujące, ale wciąż podejmujące próbę dźwignięcia na swych ramionach całego organizmu. Rytmicznie, choć z trudem, pompowało krew. Zostało widocznie przytarte w walce, ale postanowiło postawić śmierci wyzwanie. Z małą pomocą.
- Ignisie... - mruknęła cicho ranna. Z trudem łapała każdy wdech, bowiem połamane żebra odmawiały współpracy. Zamazany widok nie pozwalał jej na zbytnie lustrowanie okolicy, a mimo to dobrze wiedziała, gdzie się znajduje. Chciała coś powiedzieć, ale jej usta wyrzucały na zewnątrz jedynie krew. Znamię na lewym ramieniu piekło i ciążyło jak nigdy dotąd. Królewskie znamię.
- Spokojnie, moja królowo. - mężczyzna pogłaskał policzek władczyni. Wytarł krew z jej ust małą szmatką. Widział po jej wzroku, że się uspokoiła. Tyle pytań krążyło w głowie monarchini, a tylko kilka z nich mogło wyjść poza zakamarki umysłu. - Uratowała Cię, bym mógł przekazać Tobie wieści.
Nie odpowiedziała. Odebrał to jako wyraźny znak.
- Przykro mi, ale perturbacje krzyżują nasz plan. Twoja córka została zraniona w serce przez własnego żołnierza. - wiadomość mężczyzny pchnęła nowe siły w słabe serce. Władczyni poderwała się z łóżka, a jej dłonie zapłonęły. Wściekły ogień lśnił białą barwą, lecz tylko przez chwilę. Własna moc zdusiła jego piękno.
- Obiecała mi! - przeraźliwy ból wstrząsnął jej ciałem, studząc zapędy i kładąc ją znów na miękki materac. - Miała być bezpieczna... moje... moje maleństwo...
- Już dobrze. - Ignis wtopił swoją dłoń we włosy Flare. Czule gładził jej głowę. Znał ten ból duszy do szpiku kości, nieporównywalny do żadnego cierpienia ciała. Widział słone łzy spływające po policzkach królowej, tak bolesne, że mogłyby rozczulić nawet skały. Serce władczyni wreszcie ustępowało. Biło coraz wolniej, stopniowo zatrzymując melodię życia. Każde kolejne uderzenie dzielił coraz dłuższy odstęp, aż w końcu zupełnie zaprzestało swojej pracy. Flare zastygła, zupełnie jakby na chwilę się zamyśliła. Pozostawiła otwarte oczy, a jej lekko uniesiona dłoń pomału opadała na pościel łóżka. Mężczyzna złożył czuły pocałunek na skroni królowej. Mimowolnie łzy pociekły po jego policzkach, a smutek zajął ogromną część duszy. Lekko roztrzęsionymi palcami zamknął powieki władczyni. Ostatniej ze swojego rodu.
- Idź do niej, dziecko. Ona się Tobą należycie zaopiekuje.
***
Kurz powoli opadał. Ciemność zabierała za sobą dusze zmarłych, przyozdabiając nimi niebo. Świeciły jasno nad polem bitwy. Wolne, niezobowiązane i spokojne. Aster zmusiła się do uniesienia głowy. Nocne niebo dawało ukojenie od cierpienia, tak mocno przeszywającego ciało dziewczyny. Poparzone dłonie, rozcięte poliki oraz ramiona, skręcona kostka. Wszystko potwornie uderzało do świadomości Aster. Jednak najmocniej bolało roztrzaskane na miliardy kawałków serce. Centrum życia, które po prostu zginęło wraz ze śmiercią Ashley. Poddała się. Żołnierze targali jej ciało, a ona bezwiednie padała co kilkadziesiąt metrów. Wojownicy krzyczeli wściekle, kopali po plecach, gdy upadała na ziemię, ale ona nawet nie próbowała z nimi walczyć. Teraz nie chciała ucieczki. O niczym nie marzyła tak bardzo, jak o przekroczeniu cieniutkiej granicy między istnieniem, a odejściem w zapomnienie. Kolejne uderzenie w żebra obudziło umysł księżniczki wody. Usiłowała znaleźć na niebie swoją gwiazdę. Tę jedyną, dającą siłę. Ona jeszcze nie rozbłysła. Nie zdążyła dotrzeć na nieboskłon. Następny cios odciął dziewczynę od rzeczywistości. Stała się niezwykle ciężka w ramionach strażników, którzy upuścili ją na trawę. Szydzili z niej przy każdym kontakcie z podłożem. Za każdym razem odnajdywała siłę na jeszcze jeden krok, na kolejne powstanie, na ostatnie zaciśnięcie pięści. Jednak jej chęci słabły z każdym upadkiem. Dobrze wiedziała, gdzie ją prowadzą i co jej uczynią.
CZYTASZ
Wojna o Pokój
FantasyWojna o Pokój jest kontynuacją Żywiołu Wojny, a opis zawiera spoilery pierwszej części. Bitwa wstrząsnęła wyspą, pozbawiając królestwa ich władców. Zabrała mnóstwo istnień, postawiła ludy ze wszystkich krain przed rozrywającymi wyborami. Jednak życi...