8

90 12 2
                                    


Gdy tylko ich stopy stanęły jej na drodze wyszła z ukrycia. Obie z początku odsunęły się, jednak Liv instynktownie stanęła przed Mirą, zasłaniając księżniczkę ramieniem. Jej gest został skwitowany wypranym z emocji śmiechem.

- Jesteś żałosna. – królowa spojrzała prosto w oczy służącej. Liv nie ugięła się pod jej spojrzeniem, tak, jak to robiła całe życie. Wreszcie poczuła się wystarczająco silna, by rzucić tyrance wyzwanie.

Wreszcie miała ku temu powód.

- Myślałyście, że nie wiem co się dzieje po zmroku? Że robicie to za moimi plecami od trzech lat? – wyrafinowany ton kobiety zawsze mroził krew w żyłach rozmówców. Tym razem nie było inaczej. – Mam oczy wszędzie, bez wyjątku. – spojrzała na swoją córkę. – Twój ojciec był zbyt głupi, by to zrozumieć. Myślał, że wszystko mu się uda. W tym jesteście do siebie podobni, Miro.

Obie milczały. Zbierały w sobie jedynie gniew.

- Powiedz mi, kochanie, jakie to uczucie, polec na ostatnim zakręcie?

- Zostaw ją w spokoju, bezduszna harpio. – wycedziła przez zęby Liv, znów spotykając się z tym samym dźwiękiem pustej radości.

- Naprawdę myślałaś, że pozwolę mojej córce zmarnować przyszłość naszego królestwa przez taką głupotę? – Queno zrobiła kilka kroków przed siebie. Jej pewność tym razem nie odstraszyła zakochanych. Stały równo na nogach, gotowe na kolejne ruchy królowej. Gotowe, by zawalczyć o swoje uczucie.

- Obawiam się, że jeśli jesteś tak samo beznadziejną królową, jak i matką, nasze królestwo i tak jest w ogromnych tarapatach. – Liv sama nie wiedziała, czy to odwaga, czy może głupota pcha jej słowa na język. Przekroczyła granicę zdecydowanie za daleko.

- Milcz, plebsie! – wściekły ton władczyni odbił się echem od wilgotnych murów. – Wasza przygoda kończy się tutaj. Miro, albo grzecznie wrócisz do pokoju, albo będziesz patrzeć jak ta imitacja człowieka ziemi umiera.

- Nie zrobisz jej krzywdy. – księżniczka wreszcie przerwała milczenie. Chłód matki zawsze kazał jej trzymać dystans do kobiety, lecz tym razem nie mogła pokazać jej swoich słabości. Uczyniła krok w przód, stając przy boku Liv.

- Przedstawiłam Ci już wybór. Decyzja należy do Ciebie. – Queno rozłożyła ręce. Mira spojrzała kątem oka na ukochaną. Jedyną osobę, której ufała na całej wyspie. Jedyną, która jej została pośród tłumu. Jedyną, która dbała o jej potrzeby, nie tylko o swoje interesy.

- Ciężko jest sobie wyobrazić, czym jest miłość, jeśli nigdy się nie kochało i nigdy nie było się kochanym, prawda? – Mira dostrzegła chwilową zmianę w twarzy matki. Żal, który skrywała głęboko w sercu ujawnił się na jej rysach. Liv widziała, jak próbuje przekłuć go w gniew. Nim się jej to udało, służąca bez namysłu wyrzuciła ze swojej dłoni odłamki ziemi, trafiając w udo królowej. Queno zachwiała się na nogach, zanim upadła. Liv szybko chwyciła dłoń księżniczki ciągnąc ją w kierunku wyjścia. Oszołomiona Mira przez chwilę stawiała opór, jednak szybko dała się ponieść sile kobiety. To była ich ostatnia szansa.

Biegły, ile sił w nogach. Słyszały, jak królowa wzywała staż, a następnie szybką rekcję wojowników. Nim dotarły do zasuniętych głazem wrót, drogę zatorowali im żołnierze.

- W imieniu Jej Wysokości nakazujemy Ci się poddać, a twoja kara zostanie złagodzona! – mruknął głos przed nimi. Trójka wyszkolonych, zaprawionych w boju członków straży królewskiej wydawała się przeszkodą nie do pokonania dla księżniczki oraz jej służącej. Obie miały tyle, co nic wspólnego z walką. Mimo tego nie mogły się poddać.

Wojna o PokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz