Rozdział 5

816 67 4
                                    

Abraxas obudził Bletchleya. Przyjaciel stał przed jego łóżkiem w piżamie i dziwnie się uśmiechał.

- Cóż, czego chcesz?- zapytał ponuro Malfoy.

Nienawidził wstawać wcześnie i był pewien, że mógłby spać jeszcze pół godziny, a potem szybko ogarnąć się i pobiec na śniadanie. Siedzenie pod kołdrą jest lepsze niż w tej chłodni lub salonie. Zamiast odpowiedzieć, Chris tylko skinął w stronę łóżka Evansa. Spał na narzucie w swoim ubraniu. Wokół niego leżały notatki, a w dłoni trzymał mocno różdżkę.

- Co mu jest? Zmęczył się?- Abraxas prychnął z oburzeniem.

Zeszłej nocy, kiedy chłopcy poszli spać, Harold wciąż był dręczony swoimi notatkami, wzdychając ciężko i przeklinając pod nosem. Malfoy nie mógł zrozumieć tak szalonego pragnienia wiedzy. Nie był nawet pewien, czy chce się przyjaźnić z dziwnym Evansem. Na początku wydawał się naprawdę fajny, ale przyjaźnienie się z kujonem jest po prostu nudne.

- W pokoju jest ciepło. - szepnął Chris.

- Co? - zapytał zdezorientowany Abraxas. A potem ze zdumieniem otworzył oczy i wyczołgał się spod koca, chociaż większość tego, czym się przykrył, zepchnął na bok podczas snu. W sypialni było naprawdę ciepło, nawet gorąco. - Jak?

- Evans to zrobił - zachichotał Bletchley. - Wygląda na to, że całą noc próbował opanować to zaklęcie.

- Wow - szepnął zszokowany Malfoy.

- Szkoda, ale muszę go obudzić, bo niedługo idziemy na zajęcia - mruknął Chris. - Umyjmy się po cichu i ogarnijmy, a potem go obudźmy? Właściwie to woda też jest teraz gorąca.

- A więc to dlatego wczoraj był w bibliotece, a ja... Ale wstyd... Merlinie, Evans jest taki fajny, prawda?- wyszeptał Malfoy z podziwem.

Chris tylko prychnął i poszedł do łazienki. Nie miał żadnych wątpliwości, że Harold był „fajny". Doszedł do tego sam, gdy spotkali się po raz pierwszy na Ulicy Pokątnej, ponieważ dyrektor Durmstrangu nie chodził na zakupy z byle kim. Tak, a jego ojciec kazał mu zaprzyjaźnić się z Evansem. Tak więc opanowanie zaklęcia z dnia na dzień było tylko przyjemnym potwierdzeniem wyciągniętych już wniosków.

Kiedy w końcu postanowili obudzić przyjaciela, wyglądał jak wyciśnięta cytryna albo jak zombie. Harry wstał z trudem i wydawał się iść do łazienki, nawet nie otwierając oczu. Kiedy wrócił, spakował torbę i poszedł na śniadanie. Przez cały ten czas milczał, a Malfoy i Bletchley wymienili spojrzenia za nim. Oczywiście pierwszą rzeczą, jaką zrobili rano, było podziękowanie mu za jego wysiłki, ale Evans zareagował słabo. Harry zdołał spać tylko przez dwie godziny. Przez większą część nocy próbował rzucić zaklęcie i nie zadziałało aż do rana. A jednak włożył w to wiele magicznego wysiłku. Gdy tylko zajął miejsce przy stole w holu, Harry nalał sobie dużą filiżankę kawy i spluwając na swoje maniery, wypił ją prawie jednym haustem, by natychmiast nalać następną.

- Te ciepłe ubrania są takie męczące. - arogancki Black był na drugim końcu stołu. - Mam dość ciągłego chodzenia w swetrach. Moje ciało jest już nimi zmęczone.

- A ja nie mogę się porządnie umyć już przez drugi dzień. - poparł go Frederick, wczorajszy znajomy Malfoya.

- U nas wszystko jest w porządku - uśmiechnął się bezczelnie do Mariusa prosto w twarz Levskiego. - W sypialni jest tak gorąco, że nawet otworzyliśmy okna.

- Jak to zrobilście? - natychmiast zapytała ciemnowłosa dziewczyna, której imienia Harry jeszcze nie znał.

- Zapytałem mojego kuzyna - zachichotał Levski. 

Nowicjusze zaczęli na siebie patrzeć. Wielu z nich należało do rodzin, które od pokoleń wysyłały dzieci do Durmstrangu. Niektórzy z nich mieli teraz krewnych w szkole. Oczywiście żaden z nich nie zaoferował pomocy, czekając, aż maluchy same zorientują się, co robić. Niektórzy z nich szyderczo patrzyli na trójcę Evans-Malfoy-Bletchley. Wszyscy już wiedzieli, że ci Anglicy nie mają tu krewnych.

- Znalazł sobie przechwałkę! - Abraxas wybuchnął, zauważając ukradkowe spojrzenia kolegów z klasy. - Wczoraj u nas też było ciepło - skłamał.

- Ha, kłam bardziej przekonująco!- Blake zachichotał szyderczo.

Jego chichot został podchwycony przez prawie wszystkich, co tylko jeszcze bardziej zirytowało Malfoya. Spojrzał na swoich przyjaciół. Harry skupił się na kolejnej filiżance kawy, wyraźnie walcząc ze snem. Chris spokojnie jadł swoją owsiankę.

- Nie kłamię! Możesz przyjść i sprawdzić!

- Kto by ogrzał twoją sypialnię, półkrwi.- skrzywił się jeden z przyjaciół Mariusa, z którym przedwczoraj postanowił dzielić pokój.

- Evans sam rzucił zaklęcie! - powiedział Malfoy, pękając z dumy z przyjaciela. Wszyscy studenci pierwszego roku milczeli wcześniej, przysłuchując się potyczce, a po tych słowach wpatrywali się w trójcę z bolesnym zainteresowaniem.

- Kłamiesz - burknął Black. - Pierwszoroczni nie potrafią rzucać takich zaklęć.

Abraxas uśmiechnął się znacząco. Jakby tego nie wiedział! Gdyby mogli, wszyscy oczarowaliby swoje własne pokoje.

- Jest ciepło, ale nie gorąco, więc nie musimy otwierać okien - rzucił kamieniem w ogród przechwałki Levskiego. - A woda jest gorąca, więc mogliśmy się porządnie umyć.

- Hej Evans - zawołała Harry'ego Leifa. - Jakie zaklęcie użyłeś?

Spojrzał na nią sennie. Zaczął jednak przysłuchiwać się rozmowie, ponieważ donośnego głosu Malfoya po prostu nie dało się nie usłyszeć, zwłaszcza jeśli siedział tak blisko.

- Najprostsze, jakie znalazłem - westchnął.

- Dobra robota - Naczelna skinęła mu głową, a jej partner cicho klasnął w dłonie kilka razy, naśladując oklaski. - W pierwszy tydzień szkoły, bardzo imponujące.

- W pierwszy tydzień bez kąpieli - zażartował Potter, wstając od stołu.

White Ash ✦ Harry Potter || TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz