- Teraz nikt nas nie rozdzieli. - moje ciało jest wiotkie, nie mam nawet sił na wyszarpnięcie się z jego uścisku.
Po moich policzkach zaczynają spływać łzy.
Ponownie przegrałam, los podjął decyzję za mnie.
Słyszę dźwięk odpalanego silnika, później nastaje ciemność.
***
Próbuję podnieść ociężałe powieki, czuję że moje ciało jest całe zdrętwiałe.
W pokoju panuje mrok.
Chwilę mi zajmuje przypomnienie ostatnich wydarzeń, które miały miejsce, ale kiedy to następuje zrywam się do pozycji siedzącej, szybko jednak tego żałuję, pulsujący ból głowy, przyprawia mnie o zawrót i mdłości.
Powietrza, potrzebuję zaczerpnąć świeżego powietrza! Zaczynam panikować w myślach.
Zrywam z siebie kołdrę, moją uwagę przykuwa bransoletka na nodze, przyglądam się jej uważnie, po czym podejmuję próbę ściągnięcia jej.
- Cholera ani drgnie, co to za badziew - szepcze sama do siebie, bynajmniej tak się mi zdawało.
- To bransoletka z wbudowaną lokalizacją - podskakuje kiedy dociera do niej głos mężczyzny.
Wytęża wzrok i próbuje go odnaleźć w ciemności, po chwili dostrzega postać siedzącą w rogu na fotelu.
- Co ty tu robisz?!
- Siedzę jak widać - zapala lampę stojącą obok niego.
- Bardzo zabawne... Mógłbyś mi to ściągnąć, jest niewygodne... - szarpie urządzenie.
Słyszę kroki zbliżające się w moją stronę.
- To nic nie da, ma specjalne zabezpieczenia. - staje naprzeciwko łóżka, unosząc lekko kącik ust ku górze.
- Nie rozumiem po co to?
- Jak to po co kochanie? - jego tęczówki ciemnieją, uśmiech znika.
- Jakbyś znów próbowała uciec ode mnie, namierzę cię i znajdę. Cudownie nieprawdaż?
Duszność w klatce się nasila, powietrza!
Wyskakuję z łóżka, podbiegam do zasłon, jednym zwinnym ruchem odsłaniam okno, chwytam za klamkę, otwieram i wybiegam na balkon.
Podmuch wiatru rozwiewa moje włosy.
Łapczywie nabieram powietrza.
Kiedy w miarę uspokoję oddech, rozglądam się dookoła, jest noc, mrok panujący na zewnątrz rozświetla pełnia księżyca, przede mną rozciąga się las, balkon jest sporych rozmiarów po lewej stronie znajduje się stolik z krzesłami po prawej natomiast wiszący ogrodowy fotel.
Zmierzam do barierki i spoglądam w dół, wnioskuję, że znajduję się na pierwszym piętrze, odległość od ziemi do balkonu jest dość duża, czyżby ktoś chciał odciąć mi drogę ucieczki?
- Zapomniałem dodać, że jeśli udałoby ci się uciec, nie radzę przekraczać obrębu lasu. - słyszę jego głos za plecami.
- To dla twojego dobra kruszyno. - czuję jego oddech na karku.
Odsuwam się krok w przód.
- Testujesz moją cierpliwość? - kładzie dłonie na barierce po obu stronach mojego ciała, blokując mi przy tym drogę ucieczki.
Odwracam się w jego stronę siadając przy tym na barierce. Podnoszę podbródek do góry i spoglądam w jego oczy.
- Nawet jeżeli tak, to co? - unoszę brew do góry.
- Może lub...
Ku mojemu zaskoczeniu jego silna dłoń zaciska się na moim gardle.
- Co lubisz?! - warczy.
Przechyla moje ciało w tył, instynktownie łapię swoimi rękoma jego, przez moje ciało przechodzi dreszcz.
- Jeden niewłaściwy ruch i źle się to dla ciebie skończy, wiesz dobrze o tym prawda? Zapewne już sprawdzałaś tą opcję wydostania się z domu. - jego wzrok jest pusty.
- Na-than... - spoglądam kątem oka w dół, opuszcza moje ciało jeszcze niżej, zaciskając dłoń mocniej na moim gardle.
- Masz jakieś czterdzieści procent szans, może to twój szczęśliwy dzień? Ale może też nie i...- zaczynam się dusić.
- Bła-gam...
- O co? Powiedz mi dlaczego miałbym teraz cię nie puścić? Hmm?
- Bo ..... b-o mnie.... ko-cha-sz... - przechyla głowę w bok.
- Co z tego jeżeli ta miłość nie jest odwzajemniona? - zaciskam powieki.
- Pro-szę... - szepcze.
Wciąga mnie z powrotem na górę i puszcza, upadam z hukiem na podłogę łapczywie wypełniając palące płuca powietrzem.
Z trudem próbuję wstać, sile dłonie biorą mnie w objęcia i podnoszą ku górze.
Nie mam zamiaru protestować, nie po tym co przed chwilą się wydarzyło.
- Dlaczego wyszłaś boso na zewnątrz? Przeziębisz się - szczelnie obejmuje moje ciało, czuję ciepło bijące od jego ciała.
Wchodzi do pokoju od razu kierując się w stronę łóżka, delikatnie kładzie mnie na nim i przykrywa kołdrą, całując mnie przy tym w czoło.
Przystaje przy drzwiach naciskając na klamkę.
- Nie rób tego więcej Cornelio, nie testuj mojej cierpliwości, bo następnym razem może się to o wiele gorzej skończyć. - zamyka za sobą drzwi.
A mnie pochłania głucha cisza.
***
Miłego czytania kochani. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Jak myślicie, jak dalej potoczy się opowieść?
CZYTASZ
Nieznajomy 3
Mystery / ThrillerCzy to koniec cierpienia Corneli? Czy będzie mogła wreszcie zacząć żyć normalnie, osiągnąć w życiu cele, które sobie postawiła będąc nastolatką? A może to początek koszmaru, którego tak naprawdę nigdy jeszcze nie poznała do końca? Czy spotka kogoś...