Rozdział 20

2.4K 86 54
                                    


- Nie rób tego więcej Cornelio, nie testuj mojej cierpliwości, bo następnym razem może się to o wiele gorzej skończyć. - zamyka za sobą drzwi.

A mnie pochłania głucha cisza.

Musi być jakiś sposób, żebym mogła stąd uciec, cholera.... przecież nawet jak mi się uda, to przez urządzenie na nodze nie mogę przekroczyć obrębu lasu.

Teraz dodatkowo muszę jeszcze rozgryźć jak pozbyć się bransoletki...

Zegarek na nocnej szafce wskazuje godzinę 04:20.

Próbuję zasnąć ale sen nie nadchodzi.

Może moim przeznaczeniem jest pogodzić się z losem jaki oferuje mi życie?

Moje myśli przerywa burczący z głodu brzuch, nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz coś włożyłam do ust.

Bez zastanowienia wstaję z łóżka, wsuwam nogi w ciepłe pantofle, które dopiero teraz zauważyłam i zmierzam w stronę drzwi.

Wychodzę na korytarz, kieruję się do schodów mieszczących się na środku pomieszczenia, naprzeciwko nich znajduje się ogromne okno, a za nim widok na wschodzące słońce przedzierające się przez wysokie sosny, po bokach znajdują się po trzy pary drzwi, na co komu taki duży dom.

Schodzę po cichu na dół, na wprost znajduje się salon, a po lewej stronie mój poszukiwany cel, kuchnia. 

Długo nie myśląc, otwieram lodówkę, za dużego wyboru to tu nie ma. 

Wyciągam mleko, teraz muszę poszukać miseczki, łyżki jak i płatków. 

Muszę zachowywać się cicho, żeby nie obudzić "wilka".

Po paru minutach intensywnych poszukiwań znalazłam wszystko czego potrzebowałam. Smaków płatek miałam do koloru do wyboru, ale mnie tylko interesowały jedne, a mianowicie czekoladowe.

Darowałam już sobie podgrzewania mleka, byłam zbyt głodna. 

Z pełną po brzegi miseczką udałam się w stronę salonu, szłam powoli cały czas obserwując, żeby nie wylać mleka.

Przekraczając próg pomieszczenia podniosłam głowę, aby zobaczyć, gdzie znajduje się stół.

- Widzę, że ktoś tu zgłodniał - usłyszałam po czym zobaczyłam postać siedzącą przy stole i w tym samym momencie podskoczyłam upuszczając miseczkę z jedzeniem, która rozbiła się na drobne kawałki, część mleka znajdowała się na mnie, a część na ziemi.

Jak on się tam znalazł, przecież schodząc na dół nie widziałam go.

- Yyy - zaraz to posprzątam - Przepraszam -  zaczęłam się jąkać.

Ukucnęłam i trzęsącymi z nerwów rękoma zaczęłam zbierać rozbite szkło. 

- Cornelia... - powiedział łagodnym głosem.

Nie spoglądając na niego, chciałam szybko sprzątnąć wyrządzoną szkodę z nerwów złapałam za ostrze, które wbiło mi się w palec.

- Ałćć - cofnęłam szybko dłoń.

Z palca polała się mała stróżka krwi.

- Hej, mówię coś do ciebie - ukucnął naprzeciwko mnie.

- Nic mi nie jest, już prawie... - złapał mnie za ręce, podniosłam wzrok do góry.

- Uspokój się, zostaw to, ja posprzątam. - zabrał ode mnie odłamki szkła.

Nieznajomy 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz