Rozdział 7

5.5K 203 104
                                    

-Coś ty zrobił, ona nie umie pływać!-słyszę jak Sam krzyczy w oddali.

Wpadam z hukiem do jeziora, wymachuję rękoma i nogami, moje ciało walczy z wodą, ale to na marne, opadam na dno, które nie ma końca. Nie mam już powietrza w płucach, to koniec. Zamykam oczy...   

Czuję kogoś mocne ramiona, które obejmują szczelnie moje ciało.

-Cornelia... Obudź się... no dalej mała... dawaj...-słyszę stłumione głosy.

 Krztuszę się wodą, po czym ostatkiem sił ją wypluwam, światło księżyca razi mnie w oczy.

-Pomocy...ja... się topię...- próbuję się wyrwać

-Już dobrze, jesteś na pomoście, nie bój się jestem tu...- czuję ciepły oddech na swoim policzku, spoglądam w górę i widzę Sam'a. 

-Chce do domu... zimno mi...- zgrzytam zębami, moje całe ciało drży z zimna.

-Już idziemy - bierze mnie na ręce, schodzi z pomostu i zmierza przez las.

-Do mojego domu...- czuję jak łzy napływają mi do oczu.

-Cii... spokojnie...- przytula mnie mocniej do swojego ciepłego torsu.


                                                               *** 

Kiedy docieramy do domu Sam zmierza ze mną od razu do ''mojego'' pokoju.

Otwiera drzwi, widzę zaskoczenie malujące się na jego twarzy. 

-Zostaw nas samych- słyszę głos mojego oprawcy, kładzie mnie na łóżku, łapię go w ostatniej chwili za rękę i ciągnę do siebie. 

Nie chce żeby mnie zostawił z nim sam na sam, boję się go, tego co znów może mi zrobić. Sam patrzy się na mnie, gładzi wierzchem dłoni mój mokry, a zarazem lodowaty policzek, po którym już dawno płyną słone łzy. Zabiera rękę i wychodzi z pokoju zamykając drzwi za sobą.

Opadam bezsilnie na łóżko, nie mam już siły się ruszyć, chce zasnąć. 

Słyszę jak Nathan wstaje i szuka czegoś w szafie, po czym zamyka ją i znajduje się obok mnie. Podnosi mnie jedną ręką do pozycji siedzącej. 

-Przebiorę cię w suche ubrania.- łapię go za rękę.

-Nie, proszę, sama to zrobię.- złapał za koniec mojego swetra i pociągnął go ku górze, mimo mojego oporu, udało mu się ściągnąć. Teraz zaczął rozpinać mi spodnie, cała drżę, sama już nie wiem, czy z zimna, czy przerażenia. Jedna nogawka, później druga, nie walczę z nim wiem, że i tak nie wygram.

Zostałam w samej bieliźnie, zasłaniam się rękoma. Spogląda na mnie 

-Jeśli chcesz resztę ściągnąć sama i ubrać świeże rzeczy to mi powiedz.- skinęłam głową i popatrzyłam na niego. Widziałam jego wzrok na każdym centymetrze swojego ciała. 

-Dobrze... jak będziesz gotowa to powiedz.- wziął głęboki wdech, przetarł rękoma twarz i się odwrócił.

Ściągnęłam szybko bieliznę założyłam nową suchą, tak samo zrobiłam z dresami i podkoszulkiem. 

-Już- szepnęła

Odwrócił się w moją stronę, stanął blisko mnie, ręką wziął kosmyk włosów i dał je za ucho.

-Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy, tylko mnie nie prowokuj do tego.-wypowiedział mi te słowa prosto w twarz, po czym musnął ustami moją szyję.

-Połóż się, potrzebujesz odpoczynku.- zrobiłam to co mi kazał, zakryłam się kołdrą po uszy, słyszałam że oddala się.

-Nathan?- wydobyłam z siebie

-Hmm...?

-Może Sam zrobić mi herbatę i przenieść ją tutaj?- zagryzłam usta, czekając na jego odpowiedź

-Nie prowokuj mnie znów mała.- zamknął za sobą drzwi.

Wiedziałam, że to u niego nie przejdzie. Mogłam się ugryźć w język, jeszcze coś zrobi Sam'owi, nie rozumiem po co się tak martwię o niego. Może dlatego, że ocalił mi życie? Chociaż sama nie wiem co lepsze, śmierć, czy dalej przechodzić ten koszmar?

                                                                                      ***

Czuje dotyk na policzku, otwieram oczy i mimowolnie, mój kącik ust unosi się lekko do góry. Nie wiem, kiedy usnęłam.

-Przyniosłem ci herbatę, tak jak chciałaś.- przez chwilę, musiałam przypomnieć sobie cały bieg zdarzeń, czyli jednak Nathan się zgodził. 

-Długo spałam?- mówię zaspanym głosem.

-Potrzebujesz teraz odpoczynku, napij się.- podciągam się na łokciach do góry i biorę kubek do ręki. Herbata z sokiem malinowym tego potrzebowałam, ogrzewam sobie jeszcze chłodne ręce o ciepłe szkło.

-Pójdę już, zobaczymy się jutro.-odkładam picie, na szafkę nocną i łapię go za rękę.

-Sam, proszę zostań ze mną, nie chce być sama...- przysuwa się do mnie, nasze nosy prawie się stykają. Patrzy mi głęboko w oczy, widzę jak dolna warga mu drży. 

Obejmuje ręką moją twarz, nasze usta się złączają, czuje jak moje serce wali. Ciepło bijące od Sam'a uspokaja mnie, czuję się bezpiecznie.

-Nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić, wydostanę cię stąd, obiecuję...- kładzie się obok mnie, przykrywa kołdrą i zaczyna głaskać moją głowę.

-Śpij księżniczko- całuje delikatnie mnie w głowę


                                                                       ***

Miłego czytania słońca wam życzę, mam nadzieję, że się spodobał rozdział.

Nieznajomy 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz