Rozdział 4

81 6 3
                                    

Czekam na niego już chyba z 20 minut! Może zapomniał? Nie, to nie w jego stylu. On zawsze pamięta. W takim razie może coś mu się stało? A co jeśli trafił do szpitala! Co jeśli umarł? Moje teorie były z każdą sekundą coraz bardzej przerażające. Nagle usłyszałem, że ktoś biegnie w moją strone. Przestraszony odwruciłem się. Zbaczyłem naukowca biegnącego w moją strone, próbując osłonić się przed deszczem. Niestety nieskutecznie. Moje serce automatycznie się uspokoiło widąc go. Po chwili stanął obok mnie, ciężko oddychając.
- Widze, że kondycja niesprzyja co?- powiedziałem uśmiechając się i w duch strasznie się ciesząc, że żadna z mioch teori niewypaliła. Musiałem przyznać, że Senku wyglądał mega uroczo. Oczy jak zawsze przypominające rubiny i włosy tym razem oklapnięte wręcz przylegające do jego twarzy przez deszcz. Jednym słowem był piękny. Jeszcze ten delikatny rumieniec na policzkach.
- Cicho bądź.- powiedział. Nigdy nielubił jak mu się mówiło, że ma słabą kondycje.
- Idziemy panie profesorze? - zapytałem.
- Tsa- jedyne słowa jakie padły z jego ust. Rozłożyłem z powrotem parasol i zaczołem kierować się do mojego domu. Senku szedł kawałek obok mnie w połowie schowany pod parasolem, więc pociągnołem go za rękę bliżej mnie. On tylko na mnie spojrzał i coś mruknął pod nosem. Droga mineła w ciszy. Ale nie takiej niezręcznej tylko miłej ciszy przerywanej odgłosami spadających kropel deszczu. Gdy dotarliśmy już pod drzwi mojego mieszkania otworzyłem drzwi i wpóściłem Senku przodem.

Pov. Senku (nareście znowu jakaś zmiana hehe)
Gdy weszliśmy do środka poczułem zapach pomarańczy i coli. Ściągnąłem ze stóp buty i pokierowałem się w stronę kuchni. Po chwili dołączył do mnie Gen mówiąc:
- Korytażem prosto znajdziesz łazienkę - mówiąc to wręczył mi jakieś ubrania- Idź się przebiesz bo jeszcze mi się rozchorujesz. - Tak jak powiedział tak zrobiłem. Pokierowałem się w steonę łazięki. Podłoga była rozłożona szarymi płytakami a.ściany były biało- szare. Po przebraniu się swoje, mokre ciuch rozwiesiłem na grzejniku znajdujący się w pomieszczeniu. Wychodząc z łazięki poczułem jeden z dobrze mi znanych zapachów. Gdy kierowałem się zapachem trafiłem do kuchni.  Przy blacie stał Gen robiąc napój bogów (czytaj: kawa). Gdy stanołem obok niego ten popatrzył się na mnie i zapytał:
- Jesteś może głodny?
- Nieszczególnie - odpowiedziałem mu po chwili zamysłu.
- Proszę. Nieobiecuje, że będzie jakoś bardzo dobra bo pierwszy raz w życiu robie kawe.- powiedział podając mi kubek z parującym napojem.
- Dzięki - powiedziałem biorąc łyk napoju. - Całkiem nieźle jak na pierwszy taz mentalisto.
- Cieszę się bardzo, że tobie smakuje, a teza choć do mojego pokoju. - powiedziawszy to pokierowaliśmy się w stronę wcześniej wymienionego pomieszczenia.
Jego pokuj nie był jakoś bardzo duży. Naprzeciwko drzwi znajdowało się biurko po prawej szafa, a po lewej łóżko. Na środku pokoju leżał szary sywan. Ściany były szaro białe zresztą tak jak większość ścian w domu Gena. Chłopak usiadł na krześle przy biurku a ja na jego łóżku. Wuciągniłem telofon by sprawdzić godzine i odciszyć telefon. Gdy schowałem telefon zapytałem go:
- To jaki masz plan na napisanie tego?
- Szczerze sam nie wiem. - westchełem.
- Dobra, uruchamiaj tego starego grata. Coś się wymyśli. - powiedziałem jednocześnie wstając i potchodząc do koputera.

Pov. Gen
Po około 2 godzinach napisaliśmy (bardziej ja pisałem) te 3 strony. Senku najwyraźniej był tak zmęczony użeraniem się nade mną, że zasnął siedząc po turecku, z założonymi rękami na klatce piersiowej a plecami i głową oparty o ścianę. Patrzyłem na niego i nie mogłem się napatrzeć na tego cudownego chłopaka. Tak, zakochałem się w nim. Nie dawno sobie to uświadomiłem. Nawet nie wiem kiedy moją twarz i twarz naukowca dzieliły tylko centymetry. Nie mogłem się powstrzymać. Zrobiłem to. Pocałowałem Senku...
___________________
Dum Dum Dum
Koniec?
Otóż jeszcze nie.
Ciąg dalszy nastąpi...

Pomyśl życzenie Mentalisto ~SengenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz