Zhongli
Przeszedłem przez ceglaną ścianę, następnie znajdując się na tym samym peronie jak co roku.
Tłum ludzi oraz już przygotowany pociąg był taki sam jak zawsze, nic się jak zwykle nie zmienia.
Skonsultowałem się z moimi rodzicami co i jak, następnie wraz z bagażem podszedłem bliżej tłumu próbując rozpoznać jakiegokolwiek z moich przyjaciół. Nie było mi to dane, jednak zdaje mi się, że ktoś jako pierwszy mnie zauważył.
Na moich ramionach poczułem uścisk osoby, która następnie na nich podskoczyła. Odwróciłem się, nie było dla mnie zdziwieniem to, że ujrzałem brunetkę o praktycznie czerwonych oczach w jej charakterystycznym kapelutku.
- ZHONGLIIII PRZYJACIELU MÓJ DROGIIII! - Otrzymałem wrzask, a przytym niesamowity ból do moich uszu. Hu Tao była naprawdę dziwną i optymistyczną osobą. Znam ją nie od dziś, więc dane mi było przyzwyczajenie się do charakteru dziewczyny, jednak przyznam, że potrafi denerwować.
- Dzień Dobry Tao - Przywyitałem się z nią, przytym lekko się uśmiechając. Jej osoba była jak zwykle w tym samym humorze. Nigdy jej się nie zmieniał, nawet jakby ktoś jej groził, to uśmiech na jej twarzy cały czas by widniał
- No to co w tym roku robimy? Fajerwerki na zaliczeniówkach? Wieszanie czyiś rzeczy na suficie? Rzucanie diabełkami w nauczycielkę? - Gryfonka wręcz była zachwycona tymi rzeczami, a na samą myśl o psikusach oczy jej się świeciły.
- Dobrze wiesz, że nie przepadam za takimi rzeczami - odpowiedziałem czerwonookiej. Za każdym razem, gdy tylko ma zachcianke na żarty (czyli przez większość czasu) to próbuje mnie na nie na mówić. Cóż, napewno bym jej nie odmówił, gdyby tylko mnie interesowały tego typu rzeczy, jednak prawda jest taka, że mnie nie interesują. Cóż za przypadek.
- Oh ty staruszku staruszku, nigdy chyba nie będziesz prawdziwym nastolatkiem. - Przedrzeźniała się ze mną, jednak ja się nie dam jej manipulacją i po prostu jej się pozbędę.
- Tao, mam dlaciebie bojowe zadanie. - Plan już tkwił w mojej głowie, by tylko mieć chwilę spokoju. Minęła minuta od naszego pierwszego spotkania od dwóch miesięcy, a ja już mam jej dość. No cóż, taka jej uroda.
- A a a, ja już to przemyślałam Panie Zhongli - No tak, jestem zbyt przewidywalny w prostych sytuacjach. Zawsze mi to wytykała. - Przedział już zajęty mój dowódco. Szeregowy Aether i Xiao go pilnują! - powiedziała zadowolona z siebie, udając jakiegoś żołnierza.
- Dobrze, w takim razie możesz do niego wracać, i tak muszę pożegnać się z rodzicami. Pociąg odjeżdża za 7 minut, więc chce mieć to z głowy.
- Tak jest! - odpowiedziała stając na baczność z dwoma placami przy czole, następnie maszerując do wagonu. Uff, chwila spokoju.
Podszedłem z powrotem do moich rodziców, którzy przez ten cały czas mnie obserwowali z uśmiechem na twarzy. Standardowo omówiłem z nimi wszystko i się pożegnałem. Usłyszałem jak konduktor informuje, że pociąg odjeżdż za 3 minuty, więc wtedy już oficjalnie od nich odszedłem mówiąc im "Dozobacznia, kocham was!".
Pokierowałem się do wagonu, do którego wsiadała brunetka. Rozejrzałem się po przedziałach, aż zauważyłem charakterystyczne czarne włosy z niebieskimi pasemkami.
Otworzyłem drzwi od pomieszczania, a następnie do niego wszedłem zamykając je za sobą.
Momentalnie wszyscy unieśli wzrok na mnie. Aether podniósł się z ud Xiao i wręcz skoczył na mnie, mocno mnie przytulając.
- Boże jak ja dawno cię nie widziałem! Aż się stęskniłem! - Powiedział uradowany moją obecnością.
- Ja też tęskniłem - Powiedziałem do młodszego puchona, który wręcz skakał z radości.

CZYTASZ
I solemnly swear [] Zhongchi
FanfictionKolejny rok w Hogwarcie. Zhongli to spokojny i cichy gryfon o bursztynowych oczach. Nie jest nikim nadzwyczajnym, dobrze uczący się brunet, który w wolnej chwili chodzi do hogsmeade z przyjaciółmi. Nie wyróżnia się, do puki nie postanowi spędzić cza...