>>długi rok.'ˎ-

105 6 2
                                    

[ship]: Deuce Spade × fem|reader
[typ fanfiction]: oneshot
[świat]: MagiclessWorld|AU
[narracja]: trzecioosobowa
[kategoria]: fluff
[wątek]:
[tw]: wzmianka o przemocy
[typ relacji]: romantyczna

[ship]: Deuce Spade × fem|reader[typ fanfiction]: oneshot[świat]: MagiclessWorld|AU[narracja]: trzecioosobowa[kategoria]: fluff[wątek]: —[tw]: wzmianka o przemocy[typ relacji]: romantyczna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[a/n]_
wyszło trochę krótsze niż chciałam, ale ostatecznie nie jest źle (zawsze w końcu mogę zrobić drugą część). jest to taka demonstracja moich umiejętności, mam nadzieję że się spodoba ^^

W tym momencie, Deuce nie miał pojęcia, jak znalazł się w tej sytuacji, nie miał pojęcia, co do niej doprowadziło, jednak zdecydowanie wolałby być gdzieś indziej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


W tym momencie, Deuce nie miał pojęcia, jak znalazł się w tej sytuacji, nie miał pojęcia, co do niej doprowadziło, jednak zdecydowanie wolałby być gdzieś indziej. Wszędzie, byleby z dala od {_____} włosej, która, jakby nie zdając sobie sprawy z jego skrępowania, zachowywała się swobodnie, widocznie czując się komfortowo.

To nie tak, że jej towarzystwo było nieprzyjemne, wręcz przeciwnie, czuł się przy niej jak nigdy wcześniej, jej obecność sprawiała, że doznawał tych dziwnych, choć przyjemnych, łaskotań w brzuchu, wzbudzała w nim chęć pokazania się z jak najlepszej strony i pewnie nawet w tym momencie wtrąciłby się w jej żywiołową opowieść, by zacząć wspólną dyskusję, gdyby nie fakt, że zupełnie nie mógł się skupić i zrozumieć o czym mówiła, bo jego całą uwagę zajmowała ich fizyczna bliskość.

Dzielące ich ramiona milimetry, prawie stykające się kolana, pochylająca się co chwila w jego stronę [___] i fakt, że bez problemu mógł czuć jej jakże, według niego, przyjemny i kojący zapach, sprawiły, że na jego policzkach zakwitł rumieniec. W życiu nie był tak zdenerwowany obecnością innej osoby, ale trudno mu się dziwić, zważając na to, że, od jakiegoś czasu, żywił do niej coś więcej niż platoniczne uczucia. Szczerze, nie pamiętał kiedy konkretnie, jego czysto przyjacielskie uczucia przerodziły się w te romantyczne, jednak zdawał sobie sprawę, że coś zaczęło się zmieniać już pół roku wstecz. Aby zająć jego myśli czymś innym niż obecność [___], zaczął analizować ich relację, wracając do jej samego początku.

Słońce grzało dość mocno, nawet jak na środek wiosny, jednak lekki wietrzyk stanowił dla niego przeciwwagę i zdecydowanie dodawał orzeźwienia znajdującym się na dworze uczniom. Jedną z tych osób był Deuce, obolały jeszcze, siedząc na ławce po potyczce z grupą gimnazjalistów z innej szkoły, patrząc w niebo, czekał na swoich znajomych, aż wrócą ze sklepu z czymś do jedzenia i, ewentualnie, jednym czy dwoma bandażami, nie był co prawda pewny, czy ich tam wpuszczą, biorąc pod uwagę ich stan, siniaki i kilka otwartych ran, z których ścieka krew nie są zbyt dobrze odbierane w takich miejscach.

Bójki były dla niego czymś na porządku dziennym, ze zdecydowanej większości wychodził zwycięsko, ale na pewno nie cało, zwykle, nie były to jakieś poważne obrażenia i nie było potrzeby wzywania pogotowia, jednak za każdym razem, kiedy wracał do domu, jego mama patrzyła na niego zmartwionym wzrokiem, trzymając w rękach gotowa już apteczkę. Zawsze uważał, że niepotrzebnie się o niego martwiła, w końcu, nie były to rany, które mogłyby zagrażać jego życiu, lecz ona, za każdym razem się nim zajmowała, dokładnie odkażała i opatrywała wszelkie skaleczenia, po czym kładła przed nim ciepłą herbatę i uśmiechając się smutno, mówiła, by bardziej o siebie dbał.

Sprawiało to, że czuł się winny, nie dość, że jego mama musiała pracować na ich utrzymanie i zajmować się obowiązkami domowymi, to jeszcze on dodawał jej zmartwień ciągłym wpadaniem w kłopoty. Przez te myśli, miał ochotę to zmienić, zmienić siebie, chciał stać się lepszym człowiekiem, może nawet przykładnym studentem? Bywały chwile, kiedy już stawiał pierwsze kroki w staniu się lepszą osobą, ale zawsze coś krzyżowało jego plany, najczęściej zaczepki, skierowane w jego stronę, i sprawiało, że jego starania spełzały na niczym.

Jego rozmyślenia przerwał cień, który przysłonił mu słońce. Spojrzał w górę na stojącą nad nim dziewczynę, {_____} kosmyki powiewały swobodnie na wietrze, co chwila opadając na jej spokojną twarz. Po mundurku, jaki nosiła, Deuce mógł wywnioskować, iż chodzili do tego samego gimnazjum, choć mógłby przysiąc, że nigdy nie widział jej na szkolnym korytarzu, ani apelu. Widząc, że zwróciła na siebie jego uwagę, konciki jej ust uniosły się, formując uśmiech, po czym spytała: "Jesteś Deuce, tak?" Lekko skonsternowany, nieznacznie przytaknął, jednak pytanie dziewczyny okazało się czysto retoryczne, ponieważ od razu po zadaniu go sięgnęła do plecaka i wyjęła owinięte schludnie w niebieski materiał pudełko, wystawiając je w jego stronę.

- To twoje drugie śniadanie - odpowiedziała na pytanie, którego chłopak nawet nie zdążył zadać. - Twoja mama prosiła, żebym ci je podała, bo o nim zapomniałeś. - Już sięgał po pudełko, lecz zaraz cofnął rękę i przyjrzał jej się podejrzliwie.

- Zaraz zaraz... Skąd znasz mnie i moją mamę, czemu miałaby przekazać je akurat tobie i kim ty tak właściwie jesteś? - zalał ją falą pytań i uniósł brew, wyczekującą odpowiedzi.

Dziewczyna uniosła lekko brwi, po czym odparła - Jestem twoją nową sąsiadką, przyszłam wczoraj z ciastem, żeby się przywitać, ale zastałam tylko twoją mamę... Nie wspomniała nic o mnie?

Spojrzał na nią tępo: Faktycznie, chyba coś mówiła o nowych sąsiadach... Ale byłem zbyt zajęty jedzeniem ciasta. Kurde.

- Ano, ciasto było dobre... - Parsknęła śmiechem na jego mimowolnym komplement. - Co? Czekaj, nie! Ja- To nie tak miało zabrzmieć!

Zaczął wymachiwać rękami przed twarzą starając się ukryć rumieniec na twarzy, starał się wytłumaczyć, ale z każdym zdaniem coraz bardziej się jąkał i gubił w ich sensie. W odpowiedzi, [___] tylko złapała się za brzuch wybuchając jeszcze głośniejszym śmiechem, chłopak spojrzał na nią z zaskoczeniem. Począł przyglądać się nieumyślnie jej zaróżowionym policzkom, łzach w końcikach jej oczu wywołanych rozbawieniem oraz szeroko rozwartych ustach, wydające tak szczery i przyjemny dla ucha śmiech. Miał wrażenie, że mógłby tak patrzeć i słuchać jej godzinami, to uczucie trwało jednak tylko chwilę, bo zdając sobie sprawę z własnych myśli, jego twarz nabrała teraz jeszcze żywszego, prawie że przypominającego odcieniem pomidora, koloru czerwieni.

Pomyśleć, że ta głupia dziewczyna jest w stanie tak łatwo mieszać mi w myślach... - pomyślał, ciągle jednak spoglądając na nią z ręką zasłaniającą jego rumieniec.

Ze wspomnień wyrwał go dzwonek obwieszczający lekcje, {_____}włosa wstała z pośpiechem patrząc na wiszący na ścianie zegar.

- Jezu, już dzwonek, musimy się pospieszyć! Chodź Deuce, nie chcemy się chyba spóźnić - chwyciła go za rękę, na co ten poczuł przechodzący jego plecy przyjemny dreszcz. - Oh, tak się cieszę, że trafiliśmy do tej samej szkoły, i do tego jesteśmy w tej samej klasie!

- M-mhm... Też się cieszę... - Wzrok miał ciągle wlepiony w ich złączone dłonie.

Oj, to będzie długi rok...

[status]: po edycji[liczba słów]: 968

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[status]: po edycji
[liczba słów]: 968

❝wordless❞ | twisted wonderland oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz