Randka

113 9 0
                                    

Wchodzę do restauracji.William już był.Nagle zestresowałem się.W sumie dawno nie spędzaliśmy czasu razem,przez ten czas raczej w grupce.Jednak i tak muszę podejść.Z lekkim wahaniem poszedłem do niebieskookiego.Przywitałem się.

-Hej-powiedziałem i uśmiechnąłem się do mężczyzny.William mi odpowiedział.
-Cześć-powiedział i ręka pokazuje-Siadaj.
Usiadłem na przeciwko blondyna.Przez kilka minut była niezręczna cisza.Postanowiłem ja przerwać.

-Może coś zamówimy?-zapytałem patrząc na niego.
-No,dobry pomysł-odpowiedział i sięgnął po menu.Zauważyłem że,był trochu podenerwowany.W sumie ja także.Wziąłem menu.Przeglądałem i zastanawiałem co zamówić.Skoro jest popołudnie to może wezmę coś cięższego...może spaghetti i do picia mrożona kawę.Uwielbiam kawę.

Odłożyłem menu i popatrzyłem w stronę blondyna.Jeszcze się zastanawiał.Patrzyłem na niego póki,nie patrzy.Nagle odłożył menu a,ja szybko udawałem że wpatruje się w okno.Niepewnie odwróciłem się w stronę mężczyzny.Ujrzałem ze gestem pokazuje żeby kelnerka odebrała zamówienie.Widzę jak podchodzi do nas młoda dziewczyna.Wyglądała na około 20 lat.

-Dzień dobry.Co zamawiajcie państwo?-zapytała się nas patrząc w nasza stronę i oczekując zamówienia.
-Ja po proszę sałatkę i herbatę z kostkami lodu-odpowiedział i odwrócił się w moja stronę i dodał:-A dla niego...
-Spaghetti i kawę mrożoną-powiedziałem dziewczynie.
-Dobrze.Powinno być gotowe za około 30 minut.Dowidzenia!-oświadczyła radośnie kelnerka.

Wydaje się na miła osobę.Dobra nieważne.Jestem z Williamem na randce.To dobry krok do poznania.Ujrzałem jak on mi się przygląda.Jak to zauważyłem,zawstydził się i odwrócił głowę.Jaki on słodki!Dobra jak mamy czekać pół godziny to przydało się zacząć rozmowę.

-Masz dietę?-zapytałem się Willa.To była tylko ciekawość.
-Tak.Staram się dobrze odżywiać i chodzić na siłownie-odpowiedział blondyn.W sumie ja tez mógłbym iść na siłownie.Napewno mi się przyda trochę ruchu.
-Ale super!Ja tez chyba niedługo pójdę-oznajmiłem Williamowi.Ujrzałem na jego twarzy zainteresowanie.Bardzo się ucieszyłem.
-Napewno ci się przyda-położyłem ręce na stoliku-Będziesz miał w przyszłości lepsze zdrowie-oświadczyły niebieskooki.
Chyba z kilka minut gadaliśmy o siłowni i o dietach.Postanowiłem zapytać się go co mnie już długo nurtuje.

-Hej,Will zastanawia mnie gdzie są twoi rodzice?-zapytałem się nieśmiało.Może to jest prywatne pytanie ale,mam nadzieje że mi powie.Ujrzałem jak jego twarz posmutniała.Nagle poczułem smutek.Nie chce go widzieć nieszczęśliwego.Gdy miałem powiedzieć,William mnie wyprzedził.

-Moi rodzice nie żyją-ujrzałem wtedy że miał łzy w oczach.-Moja mama zginęła na raka a,mój tata potem popełnił samobójstwo.
Byłem zdziwiony.Teraz uświadomiłem sobie że,może być zazdrosny o moich rodziców.Postanowiłem go wesprzeć.Dałem dłonie na jego.Trochu byłem zestresowany.Jednak po chwili gdy ujrzałem jego twarz poczułem się pewniej.

-Przepraszam że musiałeś sobie przypominać takie smutne chwile...-powiedziałem dając głowę w dół.-Powinienem trzymać gębę za zębami.
-Nic się nie stało...-oświadczył i poczułem się trochu lepiej.-Czuje ulgę w sercu że nie muszę dźwigać tego ciężaru...-oznajmił dając do góry głowę.
-Możesz mi opowiedzieć i cię wysłucham-powiedziałem do mężczyzny.Chwile się zastanawiał i nagle zaczął opowiadać.

-To było kiedy miałem z 17 lat.Moja matka zachorowała na raka.Lekarze mówili że uda się wyleczyć ale,jednak pogorszył się stan i zmarła...-opowiedział.Zrobiło mi się przykro.Ciagle trzymałem go za ręce żeby dać mu odwagi.

-Gdzieś rok później po śmieci mojej mamy,ojciec popełnił samobójstwo.Wtedy miałem z 19 lat.Zaadoptowałem Hannah i zamieszkaliśmy w domu naszych rodziców.Wtedy pomagała mi moja ciocia.Przyjeżdżała kilka razy w tygodnia.Także przysyłała pieniądze.Bardzo nam pomagała.Jednak gdy Hannah poszła do gimnazjum wszystko runęło mi na głowę...-dalej opowiadał historie.Ciagle słuchałem i nie przerywałem.Wtedy nie obchodzili mnie inni ludzie.Byliśmy tylko ja i on.

-Gdzieś,gdy poszła do 1 klasy gimnazjum inne osoby zaczęły się z niej śmiać z wyglądu.W tym momencie zaczęła się głodzić.Na początku tego nie zauważyłem.Jadła bardzo mało.To ciągnęło się z ponad pół roku.Gdy byłem za zajęciach, wychowawca dziewczyny zadzwonił,że ona zemdlała i zadzwonili na pogotowie.Od razu pojechałem do szkoły.W szpitalu dowiedziałem się ze miała głodówkę.W tamtym momencie miałem straszne poczucie winy....-skończył opowiadać.Nie wiedziałem co powiedzieć.Jak trudno mu było zajmować się siostra samemu.Jeszcze chodzić na studia.Żadne słowa tego nie poprawia wiec ciagle trzymałem jego ręce.Wtedy złapaliśmy kontakt wzrokowy.Nastała cisza.Jednak nie taka niezręczna tylko przyjemna.Nie wiem ile tak byliśmy.Nagle słyszę głos kelnerki i szybko puszczamy się.Zarumieniłem się troszkę.

-Proszę oto sałatka i herbata,a dla pana spaghetti i kawa mrożona-podstawia na stoliku jedzenie.Odchodzi szybko.Była niezręczna cisza.Postanowiłem zacząć jeść.Po chwili blondyn także.Jak zjedliśmy odłożyliśmy talerze.Wtedy usłyszałem głos Willa:
-Dzięki że mnie wysłuchałeś...-podziękował i uśmiechnął się w moja stronę.Poczułem motylki w brzuchu.Również odwzajemniłem uśmiech.

-Nie ma za co...-odpowiedziałem mężczyźnie.Naszło mnie pytanie dla niego.
-Dlaczego chciałeś się ze mna spotkać?-zapytałem się nieśmiało.Ujrzałem jak on się rumieni i zastanawia się.Jakie to słodkie.Widzę jak się zestresował.
-Bo chciałem spędzić z tobą ostatni dzień razem.W końcu nie będziemy się widzieć 5 dni...-odpowiedział nieśmiało.Wciąż zawstydzony.Poczułem ciepło na sercu.Czy mu zależy na mnie?Czy także odwzajemnia moje uczucia?Takie pytania nastały w mojej głowie.Jednak nie chce się spieszyć z związkiem.W końcu długo się nie znamy.Szybko zmieniłem temat.Rozmowa potoczyła się normalnie.Siedzieliśmy z ponad godzinę.Po tym czasie pożegnaliśmy się.

Gdy doszedłem do domu humor mi się zepsuł.Ciagle nie rozmawiamy na ten temat.Aktualnie jest niedziela i są w domu.Postanowiłem przełamać się i wszedłem.Na początku sprawdziłem salon.Akurat siedzieli na kanapie.Przywitałem się:
-Cześć mamo,tato-pomachałem im i odwrócili się w moją stronę.Nastała niezręczna cisza.Wtedy matka wzięła pakunek i mi nieśmiało dała.

-Proszę,weź to.To prezent od nas na twoje urodziny-Podała mi do rąk.Wziąłem niepewnie.Był taki średnik rozmiarów.Byłem także nieco zdezorientowany.W końcu dawno nic mi nie dawali:-Matka po tym popatrzyła się na mnie smutno.Poczułem że mi jej trochę szkoda.Chociaż ona pierwsza to zrobiła.Ale każdy zasługuje na wybaczenie.Chyba...

-Dziękuje wam...-oświadczyłem niepewnie.Gdy wziąłem prezent,szybko wybiegłem do swojego pokoju.Ciagle nie wiem jak się zachowywać przy nich.Postanowiłem rozpakować.Było 8 książek i zestaw do rysowania.Czuje się jak dziecko.Zauważyłem także dużo słodyczy.Resztę dnia minęło mi na rysowaniu i przeglądaniu internetu.Także ustawiłem budzik na telefonie na 3:20.Muszę wcześniej wstać żeby zapakować jeszcze inne rzeczy.

Gdzieś koło 18:30 poszedłem spać.Chciałem się wyspać a,jako iż potrzebuję dużo snu.Długo nie mogłem usnąć ale udało się.Ciekawi mnie czy rodzice pożegnają się ze mną.W końcu im powiedziałem kiedy wyjeżdżam.
————————————————————————
977 słów
18.11.2022r.
Mam nadzieje ze się spodobała książka

Mój słodki idiota |BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz