Powrót

73 7 0
                                    

Następny dzień wyglądał zwyczajnie.Pozwiedzaliśmy i ponagrywaliśmy do vloga.15 mieliśmy lot powrotny.Mieliśmy o godzinie 8.Trochu lepsza godzina niż 6.Właśnie teraz jedziemy taksówką na lotnisko.Jest aktualnie godzina 7:13.Na lotnisku byliśmy z 20 minut przed czasem.Po przylocie ma przyjechać Will nas odebrać.Może powinienem zrobić sobie prawo jazdy.To by wszystko ułatwiło.Nie musiałbym płacić za taksówkę albo busa.Warto było o tym pomyśleć.Lot wyglądał spokojnie.Rozmawialiśmy,oglądaliśmy albo czytałem.Koło 23 wylądowaliśmy na lotnisku.William nas odwiózł do domów.

Jak byłem w domu odrazu poszedłem spać.Zamierzam zrobić jutro ważną rzecz.Porozmawiać z rodzicami.Jednak najpierw sen.

Obudziłem się koło 8 rano.Rodzice powinni być w pracy,a wrócą koło 16,czyli mam jeszcze czas do przygotowania się mentalnie.Jednak najpierw jedzenie.

O 10 postanowiłem zadzwonić do May.Chciałbym z nią porozmawiać co chcę zrobić i także dowiedzieć kiedy zamierza pójść na randkę.Biorę do ręki smartfon i wybieram numer dziewczyny.Czekam chwile zanim odbierze.

-Halo-usłyszałem głos brązowookiej.Był zaspany.Pewnie niedawno wstała.Mogła pójść spać wcześniej.
-No hej
-Czego chcesz ode mnie tak wcześnie rano?-nie słyszę u niej entuzjazmu.
-Mam dwie sprawy-mówię poważnie.
-Tak?-nagłe zainteresowała się.Słyszę jakiś hałas w słuchawce.
-Zamierzam dzisiaj rozmówić się z rodzicami
-No to super.Napewno wtedy poczujesz się lepiej-odpowiada szczęśliwym tonem głosu.

-Jeszcze jedna sprawa
-No słucham?
-Kiedy zamierzasz iść na randkę?
-Boże święty!Myślałam,że to będzie coś poważnego,a mnie pytasz o randkę!-wzdycha do słuchawki telefonu.-Dzisiaj ją zaproszę na jutro na randkę.-Dziewczyna chwile siedziała cicho i nagle zaczęła piszczeć.
-O się tak drzesz mi do ucha!
-Mam zajebisty pomysł!Żebyś zaprosił Williama na randkę jutro i będziemy w tym samym czasie w związkach-mówi jednym wdechem.Ja się zaczerwieniłem na twarzy.
-Napewno to dobry pomysł...-odpowiadam niepewnie.
-Przestań mi tu marudzisz!Robisz to i koniec!
-Okej,okej uspokój się kobieto!Zrobię to i daj mi spokój!
-Dobra do zobaczenia!

Brązowooka rozłączyła się.Jest czasami taka denerwująca i nieznośna!Dobra muszę się uspokoić.Jak o tym myśle to zaraz mi eksplotuje mi serce!Wogóle nie znam się na randkowaniu.Może zadzwonię do Hannah?Napewno wie co lubi jej brat.Jednak poczekam do południa bo może jeszcze spać.Pójdę poczytać książkę.Wtedy zrelaksuję się od stresu.

Tak mi minęło 4 godziny.Postanowiłem zadzwonić do Hannah.Po drugiej próbie dzwonienia odebrała telefon.

-Halo?-słyszę zaciekawiony głos rozmówczyni.
-No hej Hannah!Mam do ciebie pytanie w sprawie twojego brata-rzekam zestresowany.Leżę na łóżku w swoim pokoju.
-No pytaj śmiało
-Wiesz...chcę go zaprosić na randkę...Tylko nie wiem co lubi...
-Co!Naprawdę!Ale zajebiście!Tyle czekałam jak on wyzna uczucia,a ty już wykonujesz ruch-szczęśliwa krzyczy to słuchawki.Poczułem na twarzy gorąco.
-Oj sorki.Zagalopowałam się.Już mówię.Możesz go zabrać do baru lub do parku.On jest bardzo niewymagający do takich rzeczy-opowiada szczegółowo,podkreślając niektóre słowa.
-Czy był kiedy w związku?-zapytałem się z ciekawości.
-Niestety nie.Przez to,że musiał się mna opiekować nie miał na to czasu,jednak podobno miał dziewczynę w gimnazjum,ale ja tego nie pamiętam.
-O...Czyli jest bi
-No...
-Dobra dzięki za odpowiedzi!Papatki!-żegnam się z blondynką wesoły od pomysłów na randkę.
-Papa!

Postanowiłem go zabrać pod wieczór do parku.Będziemy chodzić po oświetlonym,bez nikogo.Tylko ja i on.Teraz najważniejsze.Zaprosić.Może o 22 w parku?Wtedy chyba mało osób będzie wtedy.Dobra.Postanowione.Teraz napisać.Raczej nie będę w stanie rozmawiać.

Yosha:Hej!
Yosha:Chcę Cię zaprosić jutro do parku na spotkanie o 22.Pasuje?

Czekałem kilkanaście minut na odpowiedź.

Will:Jasne.Przyjdę.

Aaaa!Boże święty!Daje głowę do poduszki i wale nogami łóżko.Czuję moje serce jak bije szybko.Także zarumieniłem się bardzo.Leżałem na łóżku z 30 minut przetwarzając informację.Postanowiłem powiadomić przyjaciółkę.

Koło godziny 16 usłyszałem na dole hałas.Pewnie to rodzice.Jak o tym myśle to mnie skręca ze stresu.Nigdy tak się nie czułem.Mam dużo sprzecznych emocji.Cholera wie co chcę.Mam taki wielki mętlik w głowie,jednak powiem wszystko co mi leży w sercu.Tak to będzie najlepszy sposób.

Niepewnie schodzę na dół.Wydaje mi się jakby sekundy dłużyły się.Bije mi serce ze zdenerwowania.Czuję jakbym latał w kosmosie.Gdy wchodzę do salonu ujrzałem rodziców siedzących na kanapie.Zamarłem.Stałem w przejściu patrząc w jeden punkt.Po kilkadziesiąt sekund wydobywam cichy dźwięk:
-Cześć...-zamilknąłem po chwili.Matka także nie ruszała się.Ojciec za to unika mojego wzroku.
-Musimy poważnie porozmawiać
-A-a-a t-tak...-zestresowana matka dotyka swoim palców u ręki.Powoli siadam na sofie obok kanapy.Chcę zachować odstęp.

-Możecie mi powiedzieć dlaczego ignorowaliście mnie?-zapytałem poważnie.Teraz już mi lepiej.Patrzyłem na reakcje rodziców.Matka skulona siedzi,a ojciec trzyma żonę za rękę.

-No wiesz...Powiem wprost to nasza wina.Poprostu za bardzo zainteresowaliśmy się pracą,a nie tobą.Zatracaliśmy się w firmie i zapomnieliśmy o naszym synu.Jednak od niedawna poczuliśmy poczucie winy.Za to,że nie daliśmy swojemu dziecku miłości i rodziny...-opowiada matka,trzymając rękę swojego męża.Poczułem ulgę,że chociaż teraz czują winę.Postanowiłem dać pytanie.

-Dlaczego zafundowałaś mi blizny do końca życia?Co?-zapytałem się wściekłe.Wtedy czułem gniew.Przez musiałem przechodzić przez te lata.Matka nagle zamarła.Z minutę siedziała cicho.
-Wtedy pamiętam jakie były problemy w firmie.Miałam dużo na głowie i ty mały,który skakał dookoła mnie.Wtedy mnie bardzo poniosło przez gniew-Acha przez firmę.Musiałem takie tagorki przezywać przez jej głupią pracę!
-Dosyć!Nie chcę więcej słuchać wyjaśnień!-wybuchłem.Rodzice zdziwieni.Raczej wszystko trzymam w sobie i nie mówi innym,ale teraz to inna sprawa.-Nie wiecie co musiałem przeżywać przez te głupie blizny!Jakie traumy mam!Nie wiecie o mnie nic!
-Synku!Proszę cię!Wybaczysz nam?-Jakie zabawne.
-Nie!Tak szybko wam nie wybaczę!Musicie o to zapracować!-matka zaczęła cicho płakać,a ojciec przytulił ją.-Musicie te wszystkie błędy sami naprawić!Jesteście już dorośli,dlatego musicie się bardzo postarać o moje wybaczenie.
-Co musimy zrobić abyś nam wybaczył?-z nadzieja matka pyta się.
-Napewno spędzać więcej czasu ze mną,ale nie za szybko bo poczuję się niekomfortowo.Można zacząć od wspólnych obiadów w niedziele-zostawiam ich samych.Czuje ulgę w sercu,jakbym pozbył się ciężaru.

Nie patrząc w ich stronę idę do swojego pokoju.Muszę opowiedzieć o tym May.Napewno będzie ciekawa tego.Założę się,że czeka na mój telefon.
————————————————————————
966 słów
20.01.2023r.
Już przed ostatni rozdział.

Mój słodki idiota |BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz